Młody przedsiębiorca stworzył serwis oferujący kompleksowe usługi funeralne. Do swojego pomysłu przekonał fundusz, który zainwestował w projekt ponad 600 tys. złotych.
Całodobowa infolinia, w której dowiemy się, jak poradzić sobie z formalnościami, sieć wyselekcjonowanych zakładów oferujących kompleksową pomoc w nagłych przypadkach, ubezpieczenie na pokrycie kosztów uroczystości, a dla nieubezpieczonych szybki kredyt – młody mieszkaniec Wrocławia zaprosił do współpracy najlepsze zakłady pogrzebowe i razem z nimi otworzył w internecie funeralny interes.
W tym roku Marek Zmysłowski kończy 25 lat, więc teoretycznie powinien finiszować już na studiach (zarządzanie na Politechnice Koszalińskiej), ale trudno je skończyć, skoro wokół tyle się dzieje. Najpierw sprzedawał ubezpieczenia, potem zajął się doradztwem finansowym. Na jednej z imprez poznał ludzi tworzących portal Połówki.pl (pierwszy nierandkowy serwis dla singli) i zaangażował się w to przedsięwzięcie, potem kolega z poprzedniej pracy namówił go na zaangażowanie się w portal Money24.pl (tam odpowiadał za kontakty z bankami). Trochę więc studiował, trochę pracował, a przez cały ten czas kiełkował w jego głowie pomysł na własny interes – jak branżę pogrzebową, tak doskonale funkcjonującą w realu, pogodzić z internetem.

Siła wspólnej marki

To wciąż temat tabu, choć od dobrych kilku lat media próbują oswoić nas z tym smutnym biznesem – amerykański serial „Sześć stóp pod ziemią”, który toczy się w rodzinnym zakładzie pogrzebowym Fisherów, a każdy odcinek otwiera kolejna śmierć i przygotowania do pogrzebu, był hitem w wielu krajach i zgarnął trzy Złote Globy i dziewięć nagród Emmy. A mimo to przez internet zamówimy wiązankę kwiatów na urodziny i wyślemy je na koniec świata, ale nie zorganizujemy pogrzebu. Pochówek i opieka nad grobami wciąż wymagają osobistego zaangażowania i trzymają się daleko od internetowej rewolucji, która zautomatyzowała wiele innych dziedzin życia. – Żeby zorganizować pogrzeb i załatwić wszystkie potrzebne dokumenty, ludzie wciąż muszą wziąć dwa dni urlopu. Pomyślałem, że można im w tych trudnych chwilach pomóc – opowiada Marek Zmysłowski.
Miał pomysł, ale nie miał pieniędzy, więc zwrócił się do funduszu Trinity Adventure (inkubator wspierający innowacyjne biznesy internetowe, korzystający z dotacji Unii Europejskiej). Sam nie planował ubiegać się o dotacje z UE w konkursach, zniechęcony doświadczeniami kolegów, którzy takie wsparcie dostali. – Wielu musiało zobowiązać się do konkretnych działań, a rynek jest tak zmienny, że stało się to dziś wielkim obciążeniem. Współpraca z funduszem inwestycyjnym pozwala na dużo większą elastyczność. Poza tym nie mam zbyt wielkiego doświadczenia biznesowego, więc czuję się bezpieczniej, stawiając pierwsze kroki w towarzystwie większego podmiotu – opowiada twórca Mementis.pl. W założonej spółce objął 51 proc. udziałów i zajmuje się wyłącznie prowadzeniem biznesu. Trinity Adventure wyłożyło pieniądze (kapitał założycielski to 678 tys. zł) i odpowiada za obsługę prawną, księgowość i finanse. – To wielki komfort, bo mogę zająć się tym, co mnie pasjonuje – dodaje.
Jego pomysł wyglądał tak: nie ma sensu tworzyć firmy pogrzebowej od podstaw, lepiej połączyć siły istniejących przedsiębiorstw, byle były najlepsze na rynku, i na ich bazie stworzyć rozpoznawalną markę. W sierpniu 2010 r. zaczął więc równolegle dwa projekty – budowanie internetowego serwisu Kompleksowe Usługi Pogrzebowe i jeżdżenie po kraju, by znaleźć zakłady pogrzebowe z dobrą renomą i namówić je do współpracy. – To rozdrobniony rynek. Przekonywałem, że wspólna i silna marka może pomóc – opowiada prezes Mementis.
Pierwszy etap, zakończony niedawno, polegał na włączeniu do serwisu firm z miast powyżej 100 tys. mieszkańców (do końca 2011 r. Zmysłowski planuje objąć też nimi miasta mniejsze, docelowo ma ich być setka). Od początku zakładał, że powinny to być zakłady na wysokim poziomie, o sporej renomie, by gwarantowały wysoką jakość. Najpierw więc przeszukiwał lokalne fora internetowe i poznał opinie internautów, potem odwiedzał zakłady, przyglądał się obsłudze klientów, oglądał karawany, proponowaną ofertę. Trafił w dobry moment, bo w wielu firmach z tej branży dochodzi właśnie do zmiany pokoleniowej i pierwsi właściciele, którzy otwierali zakłady na fali boomu z lat 90., powoli przechodzą na emerytury. Ich następcy to już nowe pokolenie – sami szukają informacji o świecie przez Google’a.



Pomysł goni pomysł

Zmysłowski przez pół roku objechał dziesiątki zakładów, bo uznał, że to zbyt ważny element przedsięwzięcia, by móc polegać na opiniach osób trzecich. Tak wyselekcjonował firmy i na ich bazie stworzył sieć 80 zakładów pogrzebowych z 42 miast, które w internecie służą pomocą w organizacji pogrzebów. Wszystkie oferują taki sam standard usługi i tę samą cenę, a dzięki funkcjonowaniu pod marką Mementis mogą liczyć na obniżenie kosztów (dzięki wspólnym zakupom trumien, namiotów, produktów marketingowych).
Efekt? Komu odejdzie bliski, może najpierw skorzystać z usług całodobowego call center, by dowiedzieć się, jakich formalności należy dopełnić w tej sytuacji. Potem na stronie Mementis może wybrać (po obejrzeniu wizytówki i zdjęć m.in. pracowników na tle karawanów) odpowiedni zakład, który zajmie się pochówkiem.
To nie wszystko. Kogo pochówek bliskich zaskoczył i nie ma pieniędzy, może wziąć kredyt u pośrednika kredytowego Żagiel. Kto myśli o przyszłości i chce zabezpieczyć się na wszelki wypadek, może wykupić polisę, która pozwoli pokryć koszty pogrzebu. Tę polisę Mementis przygotował z Towarzystwem Macif Życie TUW tuż przed obniżką wysokości zasiłku pogrzebowego – w marcu 2011 r. „Gazeta Ubezpieczeniowa” uznała tę ofertę za produkt miesiąca.
Teraz planuje kolejną – tzw. polisę pogrzebową, wzorem krajów zachodnich, gdzie nie są znane zasiłki wypłacane przez państwo na wypadek śmierci. Na polisę będzie można odkładać całe życie drobne sumy, co w decydującym momencie pozwoli na bezgotówkową organizację pogrzebu.
Rozmowy z firmami ubezpieczeniowymi w tej sprawie jeszcze trwają, za to kolejna usługa – opieka nad grobami – jest już dostępna. Tu proces budowania struktur był podobny – Zmysłowski wyszukiwał i namawiał do współpracy lokalne kwiaciarnie lub firmy specjalizujące się w takiej działalności w danym mieście. Zaprosił je pod wspólny szyld, dzięki czemu każdy za pomocą internetu można łatwo je odnaleźć i skorzystać z ich usług. Pakiet podstawowy – sprzątanie grobu, zagrabienie otoczenia, wyrzucenie starych kwiatów i zniczy – to koszt 60 zł. Można do tego dodać zapalenie zniczy, postawienie kwiatów lub wieńca, zlecić opiekę jednorazową lub stałą, a za wszystko zapłacić kartą kredytową lub online. Zlecenie ekspresowe wykonywane jest w ciągu doby, normalne – do pięciu dni. Wtedy klient otrzymuje e-mail potwierdzający wykonanie usługi wraz z fotografiami sprzed sprzątania i tuż po nim.
Jeden pomysł generował następny, rajd po dziesiątkach zakładów pogrzebowych owocował rozmowami o największych kłopotach i skłaniał 25-latka do dalszych innowacji. Stąd kolejna nowość – możliwość zaplanowania własnego pogrzebu. Zmysłowski jako pierwszy skorzystał z tej możliwości – założył konto i określił już podstawowe kwestie – oddanie organów do transplantacji i kremację zwłok. Nie wybrał jeszcze formy pożegnania, muzyki, ale konto jest cały czas aktywne i zawsze można do niego wrócić, by zmienić poprzednie decyzje lub uzupełnić o nowe życzenia. Od lutego, odkąd działa ta usługa, skorzystało z niej już pół tysiąca Polaków. A Zmysłowski myśli o kolejnym projekcie – ofercie zaprojektowania i wykupienia własnego nagrobka. Programiści piszą już program umożliwiający skonfigurowanie konkretnego nagrobka – zainteresowany będzie mógł zdecydować, z jakiego ma być kamienia, w jakim kształcie, z jakim napisem lub zdjęciem, a potem jeszcze raz przemyśleć sprawę, gdy zobaczy wizualizacje. Zdecydowany może wysłać konkretny projekt do wyceny zakładu kamieniarskiego i być pewnym, że taka właśnie płyta ozdobi jego własny grób.
– To dość trudna branża – przyznaje pomysłodawca Mementis – i pewnie bywam na pogrzebach częściej niż inni. Ale też tutaj jak mało gdzie można ludziom ulżyć w cierpieniu. Pomagamy przejść przez pierwsze trudne dla wszystkich dni i mamy wielką satysfakcję, gdy nasi klienci dzwonią, by podziękować za pomoc.