Od początku roku nie ma aktualnej „mapy drogowej”, według której powinno być informatyzowane państwo. Urzędnicy nie zdążyli się również rozliczyć z obietnic zapisanych w poprzednim Programie Informatyzacji Państwa, który pochłonął setki milionów złotych.
Program Informatyzacji Państwa to dokument o statusie rozporządzenia do ustawy o informatyzacji. Ma za zadanie koordynować informatyczne projekty prowadzone we wszystkich działach państwa, przewiduje też daty ich zakończenia. Ostatni PIP obejmował lata 2007 – 2010 i był autorstwa ówczesnego wiceministra spraw wewnętrznych i administracji dr. Grzegorza Bliźniuka. To właśnie ten resort ma nadzorować cyfryzację.

MSWiA uspokaja

– Nie ma jeszcze nowego planu. Aktualnie w naszym resorcie trwają prace nad rozporządzeniem – przyznaje rzecznik MSWiA Małgorzata Woźniak. Jak dodaje, nie ma też dotąd gotowego podsumowania projektów PIP, które miały zostać sfinalizowane do końca 2010 roku.
– Kończymy zbierać informacje, na podstawie których zostanie sporządzana ocena. Pierwszy z jej wynikami zostanie zapoznany Komitet Rady Ministrów ds. Informatyzacji i Łączności – dodaje Woźniak.
Eksperci branży teleinformatycznej bardzo krytycznie oceniają te opóźnienia: – To dokument o kolosalnym znaczeniu. Rozsądne wdrażanie narzędzi informatycznych powinno usprawnić obsługę obywatela, pomóc redukować etaty urzędnicze. Tymczasem według danych GUS tych przybywa w alarmującym tempie i tym bardziej dziwne jest działanie MSWiA – mówi doświadczony menedżer, zastrzegając sobie anonimowość.
Resort broni się, że część z przyczyn opóźnienia leży w Brukseli. Dopiero w końcu grudnia ub. roku Komisja Europejska przyjęła „Plan działań na rzecz elektronicznej sdministracji na lata 2011 – 2015”. – Brak planu nie oznacza kłopotów dla trwających projektów. Są one w dużej mierze finansowane ze środków unijnych z perspektywy finansowej 2007 – 2013 – uspokaja Małgorzata Woźniak.

Nierówne ministerstwa

Jednak opóźnienia w informatyzacji to nie wina Brukseli, a bardzej niekompetencji naszych urzędników.
MSWiA przełożył na przykład niedawno, aż do 2013 roku, start jednego z najkosztowniejszych projektów (pl.id) dzięki któremu już od lipca mieliśmy się cieszyć elektronicznymi dowodami osobistymi. Dodatkowo po wydaniu milionów złotych upadł projekt zbudowania łączności specjalnej dla służb porządkowych.
Jeszcze bardziej kuriozalna jest sytuacja projektu „Syriusz”, z którego (według PPI) do końca 2010 roku powinni korzystać pracownicy służb opieki socjalnej. Nadal nie jest w pełni funkcjonalny, a jak informowaliśmy na łamach „DGP”, Komisja Europejska zdecydowała, że nie zrefunduje 80 mln zł, które dotąd kosztował. To efekt błędów, które popełnił m.in dr Zbigniew Olejniczak, dziś osoba numer 2 odpowiedzialna właśnie za informatyzację w MSWiA.
Wiele wątpliwości ekspertów budzi też opóźniony projekt e-zdrowie, na zbudowanie którego ruszył dopiero przetarg.
Na drugim biegunie jest Ministerstwo Sprawiedliwości. Sukcesem okazał się projekt e-wokandy, dzięki któremu do sądu wpłynęło już 1,5 mln spraw. Podobnie dobre opinie zbiera projekt przeniesienia do cyfrowej postaci ksiąg wieczystych – dziś dostępne w ten sposób jest ok. 60 proc. zbiorów.