W ubiegłym roku obroty wszystkich działających w Polsce agencji public relations wyniosły 400 mln zł. To o 50 mln więcej niż rok wcześniej, ale ciągle dużo mniej niż przed kryzysem. Szansą na zwiększenie zarobków są kampanie prowadzone w internecie.
Po kryzysie rynek PR wraca do formy. Wzrosty zawdzięcza w znacznej części internetowi. Budowanie pozytywnego wizerunku w sieci dziś jest normą, za którą coraz więcej firm decyduje się płacić.
Blisko 40 tysięcy pracowników zatrudnionych w ponad 500 agencjach public relations może odetchnąć. Po kryzysowym 2009 r., kiedy wartość rynku drastycznie spadła o 20 proc., do zaledwie 350 mln zł, ubiegły rok przyniósł poprawę. Wprawdzie szacunki International Communications Consultancy Organisation skupiającej specjalistów od PR z całego świata nie pozostawiają złudzeń: z 400 mln zł obrotów polski rynek jeszcze nie odzyskał pozycji sprzed kryzysu, ale przynajmniej dynamicznie rośnie. Jeżeli te wzrosty się utrzymają, to w tym roku branża ma szansę powrócić do poziomów z rekordowego 2008 r., w którym łącznie wypracowała 450 mln zł.
Zasadniczą rolę w tym wzroście odgrywa najmłodsze dziecko public relations, czyli e-PR. Kiedy na świecie ten dział stanowi średnio 15 proc. wszystkich działań piarowskich, to w Polsce aż 80 – 90. Marketing szeptany, profile fanowskie na Facebooku, internetowe biura prasowe, blogi firmowe, mailing czy konkursy internetowe – te formy działań są już w ofercie większości agencji.
– Trudno w dzisiejszej pracy agencji public relations rozdzielać w ogóle klasyczny PR od e-PR. Narzędzia obu się przenikają – ocenia Bartłomiej Juszczyk, dyrektor generalny z agencji marketingu zintegrowanego Grupa Adweb. Co więcej, e-PR przestał być już „ubogim krewnym”, ponieważ powoduje, że działania wizerunkowe prowadzone tradycyjnymi metodami mają szansę dotrzeć do o wiele szerszej grupy odbiorców i zwielokrotnić przekaz. Juszczyk tłumaczy to na przykładzie konferencji prasowej, która jest transmitowana online, nagłaśniana w sieci, a to pozwala na jej dalsze życie już po samym wydarzeniu.
Te działania są już tak popularne, że obok agencji zaczęły pojawiać się nawet specjalne platformy oferujące podstawowe wystandaryzowane usługi internetowego PR.
– Za jednorazowe przygotowanie i rozesłanie informacji prasowej do mediów z uwzględnieniem portali społecznościowych płaci się 467 zł – podaje raport „Agencje PR” przygotowany przez portal Interaktywnie.com. Normalne agencje nie mają takich pojedynczych ofert w swoich cennikach, tam trzeba wykupić całą kampanię za kilka – kilkaset tysięcy.
Zafascynowanie internetem w komunikacji z klientami i tworzeniu wizerunku jest tak duże, że to PR tradycyjny staje się już dodatkiem do sieciowego. – Budżety coraz odważniej przerzucane są do sieci – mówi Juszczyk. Decydują się na to nie tylko małe firmy, które muszą oszczędzać, ale przede wszystkim duże i rozpoznawalne marki.