Gazprom proponuje stworzenie sieci transportowej gazu CNG z Kaliningradu do Lizbony. Projekt został poparty przez resort gospodarki.
Samochody na tzw. CNG, czyli sprężony gaz ziemny, są popularne w Europie Zachodniej i w Rosji, ale nie w Polsce. W naszym kraju funkcjonuje zaledwie 48 stacji CNG, z czego tylko co trzecia jest ogólnodostępna, natomiast większość działa na użytek firmowych flot i autobusów miejskich. Eksperci szacują, że przydałoby się 100, a nawet 150 nowych, by rynek ruszył.

Resort wspiera Rosjan

CNG może się rozkręcić dzięki Rosjanom, którzy chcą zbudować ogólnoeuropejską sieć stacji CNG. Na cały program mają zamiar przeznaczyć aż 1,8 mld dol. Za takie pieniądze można wybudować aż 6 tys. stacji. Dla Rosjan to sposób na zwiększenie sprzedaży surowca o kolejne kilka miliardów metrów sześciennych rocznie. Na razie Gazprom ma 200 stacji CNG w Rosji i 240 za granicą. Ostatnio zainteresował się m.in. polskim i ukraińskim rynkiem.
Koncepcja Gazpromu to odgrzany pomysł Rosjan sprzed ponad dziesięciu lat. W 1999 r. w moskiewskiej fundacji ekologicznej Vernadsky zrodziła się idea budowy w Europie tzw. niebieskich korytarzy (blue corridor). Przy drogach znajdujących się w korytarzach miały stanąć stacje CNG. Projekt wsparła Europejska Komisja Gospodarcza ONZ. Przez Polskę miałyby iść dwie trasy: Kaliningrad – Lizbona oraz Moskwa – Berlin.
Według naszych informacji wiceprezes Gazpromu Aleksander Miedwiediew złożył polskim władzom propozycję dotyczącą CNG niecałe trzy tygodnie temu. Przy okazji odbywających się w Zakopanem obrad rady nadzorczej EuRoPol Gazu przedstawił plany budowy korytarza z Kaliningradu do Europy Zachodniej. Ciężarówki, które miałyby nim jeździć, zaopatrywane byłyby w gaz pochodzący ze stacji CNG.
Z informacji „DGP” wynika, że projekt poparło już Ministerstwo Gospodarki. Maciej Kaliski, dyrektor departamentu ropy i gazu w resorcie gospodarki, przyznaje: – To duży projekt, za którym będzie optować na forum Unii Europejskiej. Według niego, w tej chwili na mapie CNG jest zbyt dużo białych plam. – Pojazd zasilany gazem nie ma możliwości dojechania w Polsce z jednego miasta do drugiego – dodaje.

Tanie paliwo, droga sieć

Na razie nie wiadomo, czy Rosjanie zamierzają budować własne stacje w Polsce, czy współpracowaliby przy rozbudowie istniejącej sieci z PGNiG. Według Olega Aksiutina, członka zarządu Gazpromu, odpowiedzialnego m.in. za rynek CNG, koncern będzie współdziałał z krajami, przez których terytorium miałby biec korytarz.
Resort gospodarki nie zdradza na razie szczegółów. Z kolei PGNiG odmówiło nam komentarza w tej sprawie. Usłyszeliśmy jedynie, że trwają prace nad nową strategią dla rynku CNG. Być może spółka zakończy je jeszcze w I kwartale tego roku.
Na rozbudowę sieci stacji CNG w Polsce potrzeba kilkaset milionów złotych. Warszawa ma zamiar ubiegać się o fundusze z Brukseli. – Potrzebne są po dwie, trzy stacje w każdym większym mieście i po jednej stacji na odcinku 100 km większych tras – wylicza Gerard Bartłomiejczyk, jedyny w Polsce rzeczoznawca CNG. Za pośrednictwem tak rozbudowanej sieci można byłoby handlować gazem wartym 100 mln zł rocznie.

Za mało stacji

W Polsce biznes CNG nie jest na razie opłacalny. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, które ma tylko 29 stacji CNG, nie paliło się do ich budowy, ponieważ liczba aut z instalacją CNG jest w Polsce zbyt mała. Jeździ ich zaledwie około 2200.
Sprężony gaz ziemny ma jednak wiele zalet – to paliwo ekologiczne, o bardzo dobrej jakości, a do tego bezkonkurencyjne pod względem ceny. Koszt przejechania autem na gaz ziemny CNG 330 km pomiędzy Poznaniem a Warszawą to niewiele ponad 35 zł. W przypadku hybrydowej Toyoty Prius wynosi on około 50 zł.
Co to jest CNG i czym różni się od LPG?
Sprężony gaz ziemny w odróżnieniu od LPG (płynnego gazu propan-butan) na stacje dostarczany jest gazociągiem, a przy tankowaniu do auta sprężany do odpowiedniego ciśnienia (20 – 25 MPa). LPG z kolei, tak jak benzyna czy olej napędowy, transportowany jest na stację cysternami samochodowymi lub kolejowymi. Z CNG korzystać mogą wyłącznie pojazdy wyposażone w specjalną instalację, nawet o 50 proc. droższą od instalacji LPG. CNG to taki sam rodzaj gazu jak ten, który płynie rurociągiem jamalskim i który trafia do naszych kuchenek. LPG z kolei powstaje jako produkt uboczny podczas procesu rafinacji ropy naftowej.