Jedną z największych wpadek mijającego roku były prognozy dotyczące rynku nieruchomości. Analitycy przewidywali, że w połowie roku ceny mieszkań wzrosną o 5 – 10 proc.
Rzeczywistość zadrwiła ze specjalistów od rynku nieruchomości. O ożywieniu można mówić tylko w przypadku pierwszej połowy roku, ale i wówczas ceny pozostały stabilne. Od jesieni natomiast w wielu miejscach mieszkania zaczęły tanieć.
Z danych firmy Home Brokera wynika, że w ciągu ostatniego roku wzrosła tylko średnia cena wywoławcza w Łodzi, która jednak nadal jest jednym z najtańszych miast w Polsce. W Warszawie, gdzie jest najdrożej, ceny nieruchomości w zasadzie się nie zmieniły, a w pozostałych dużych miastach mieszkania staniały. Największy, prawie 4-proc. spadek odnotowano w Krakowie.
To jednak nic w porównaniu z sytuacją w Estonii. W ciągu roku domy przeceniono tam średnio o 40 proc. Kilkunastoprocentowe spadki były też na Ukrainie, Litwie i w Irlandii.