Banki najwyraźniej uznały, że rynek consumer finance w Polsce wchodzi w fazę stagnacji. W rezultacie kilku graczy, którzy do tej pory oferowali szybkie pożyczki, postanowiło spróbować sił w segmencie bankowości uniwersalnej.

Na zyski trzeba poczekać

Na taki krok zdecydował się ostatnio Lukas Bank, który zapowiedział, że poprawia swoją ofertę depozytową i skupi się na budowaniu relacji z klientem. Podobnie stało się z GE, który wcześniej był jednym z największych graczy na rynku pożyczek konsumpcyjnych, ale po połączeniu z BPH postawił na hipoteki, depozyty i finanse dla małych i średnich firm.
– Zmiana modelu biznesowego z consumer finance na bankowość uniwersalną niesie za sobą pewne ryzyko, a to z tego względu, że wymaga reorganizacji biznesu. W świecie bankowości jest niewiele przypadków takich przekształceń, które zakończyły się sukcesem. Na efekty takiej decyzji, czyli zyski, będzie trzeba czekać relatywnie długo – mówi Jacek Obłękowski, wiceprezes BNP Paribas Fortis.
Z rynku powoli znika również sieć DB Kredyt. Najpierw Deutsche Bank próbował do oferty szybkich pożyczek dodać kredyty hipoteczne. Pomysł jednak się nie sprawdził i na początku grudnia DB poinformował, że zamyka sieć, a oddziały zmienią się w placówki DB. W sumie sieć 90 oddziałów DB powiększy się o 80 placówek DB Kredyt.

Wolniejszy rozwój rynku

Z danych NBP wynika, że w okresie grudzień 2009 – wrzesień 2010 r. wartość portfela kredytów konsumpcyjnych wzrosła z 137 mld zł do 140 mln zł, czyli zaledwie o 2 proc. Tymczasem w latach 2005 – 2009 średniorocznie rosły one o blisko 30 proc., a w 2009 r. zwiększyły się o 13 proc.
– W kolejnych latach można się spodziewać wolniejszego rozwoju rynku, niż miało to miejsce w okresie przedkryzysowym. Taką tezę potwierdzają też konsumenci, którzy spodziewają się spadku popytu na kredyty konsumpcyjne w ciągu najbliższych 12 miesięcy – mówi Piotr Sieciak z PwC, jeden z autorów barometru nastrojów klienta consumer finance.
Z badań wynika również, że wzrasta wartość przeterminowanego zadłużenia. Zła jakość portfela consumer finance pogarsza również wyniki finansowe banków uniwersalnych. W tym roku szczególnie odczuły to Getin czy mBank. W sumie wartość odpisów w tym segmencie w pierwszym półroczu 2010 r. wyniosła 4,1 mld zł w porównaniu z 3,2 mld zł w tym samym czasie w ubiegłym roku. Eksperci zauważają, że najgorzej wygląda sytuacja w przypadku zadłużenia z tytułu kredytów samochodowych. W tym segmencie rezerwy zwiększyły się o 63 proc. w skali roku, a jeśli chodzi o karty kredytowe – o 54 proc. Lepiej sytuacja wygląda tylko w segmencie kredytów ratalnych. Tam bowiem wartość odpisów spadła o 5 proc., do 1,1 mld zł.

Kredyt tylko dla swoich

Banki znalazły jednak sposób, żeby wciąż zarabiać na tego typu produktach, jednocześnie ograniczając ryzyko. Ostatnio sprzedaż tych produktów zwiększyły np. Millennium czy mBank, a karty kredytowe chce sprzedawać już prawie każdy bank. Recepta jest prosta – instytucje udzielają takich pożyczek wyłącznie swoim, dobrze znanym klientom.
– Dużo lepsze warunki kredytu dostaniemy obecnie w banku, którego jesteśmy klientem, a w kilku instytucjach w ogóle nie mamy co liczyć na pożyczkę, jeśli nie mamy tam rachunku – mówi Paweł Majtkowski z Expandera.
PRAWO
Nowe zasady kredytowania po świętach
Rynkowi consumer finance zaszkodzi rekomendacja T zaostrzająca kryteria udzielania przez banki kredytów. Część z przepisów rekomendacji obowiązuje już od sierpnia, a reszta wejdzie w życie 23 grudnia. Po tej dacie klient zarabiający poniżej średniej płacy w sektorze przedsiębiorstw – obecnie jest to 3440,22 zł – nie będzie mógł przeznaczyć na obsługę wszystkich swoich pożyczek więcej niż połowy swoich zarobków. Dla osób zarabiających powyżej średniej ten limit wyniesie 65 proc.