Szefowie państw i rządów zebrani na szczycie w Brukseli zgodzili się w czwartek na zmianę Traktatu z Lizbony, by dać podstawę dla ustanowienia stałego mechanizmu stabilizującego dla ratowania krajów strefy euro - dowiedziała się PAP ze źródeł dyplomatycznych.

"Zgoda zapadła bardzo szybko" - powiedział PAP dyplomata. "Znaczna część dyskusji dotyczyła tego, że mechanizm ma być stosowany ultima ratio (w ostateczności)" - dodał, odnosząc się do niemieckiego postulatu. Dlatego zapis nieco zmieniono w porównaniu ze wstępnym projektem.

"Kraje członkowskie, których walutą jest euro, mogą ustanowić mechanizm stabilności, który zostanie uruchomiony, jeśli niezbędne będzie zapewnienie stabilności strefy euro jako całości. Przyznanie jakiejkolwiek wymaganej pomocy finansowej w ramach tego mechanizmu będzie obwarowane surowymi warunkami" - brzmią dwa zdania, które zostaną dołączone do traktatu.

Rok po wejściu w życie traktatu, jego zmiana ma odbyć się w drodze procedury uproszczonej, czyli zdecydują sami przywódcy, a Parlament Europejski, Komisja Europejska i Europejski Bank Centralny wydadzą jedynie opinie. Mają to zrobić już po szczycie, tak by w marcu na kolejnej Radzie Europejskiej przywódcy podjęli formalną decyzję, otwierając drogę do ratyfikacji w krajach. Ratyfikacja ma zakończyć się do końca 2012 r., zmieniony traktat wejdzie w życie 1 stycznia 2013, a nowy mechanizm antykryzysowy ma zacząć działać w połowie 2013 r.

"Premier Donald Tusk apelował, aby z tej Rady wyszedł silny sygnał wsparcia Unii Europejskiej dla ratowania euro, dla stabilizacji finansowej" - powiedział dziennikarzom w kuluarach szczytu minister ds. europejskich Mikołaj Dowgielewicz.

Choć do zmiany traktatu potrzebna jest jednomyślność wszystkich 27 państw UE, to o kształcie samego mechanizmu mają zadecydować członkowie strefy euro w formie porozumienia międzyrządowego. Kraje, które jak Polska są poza eurolandem, "będą, jeśli sobie tego zażyczą, włączone do prac" - brzmi projekt wniosków końcowych ze szczytu. "Mogą zdecydować o uczestnictwie w operacjach w ramach mechanizmu na zasadzie ad hoc" - dodaje dokument.

Tusk powiedział przed szczytem w Brukseli, że Polska poważnie rozważa uczestnictwo w mechanizmie. "Jak się zastanawiamy i oceniamy, co się dzieje w Europie i na świecie, to lepiej nawet ryzykować, że trzeba będzie coś wyłożyć, ale być w tej grupie państw mimo wszystko najbogatszych w tej części świata i liczyć na ich pomoc, jeśli - odpukać - u nas coś nie będzie grało" - mówił premier.

Ministrowie finansów eurolandu mają do marca zdecydować o kształcie mechanizmu antykryzysowego, w tym o jego wielkości i udziale wierzycieli prywatnych, jak banki i fundusze inwestycyjne w ponoszeniu konsekwencji restrukturyzacji długu ratowanego kraju. W obecnym mechanizmie o wartości 440 mld euro, utworzonym w maju po kryzysie greckim i z którego skorzystała już Irlandia, koszty ratowania ponoszą tylko kraje, udzielając dwustronnych pożyczek. Ten mechanizm przyjęto jednak tylko na trzy lata, stąd potrzeba trwałego rozwiązania.

Nowy mechanizm musi mieć umocowanie w traktacie (stąd potrzeba jego zmiany), by oddalić obecne ryzyko zakwestionowania pomocy dla Grecji czy Irlandii przez niemiecki sąd konstytucyjny.