PKP Intercity walczą z czasem, bo wciąż szukają pieniędzy na zakup nowego taboru. Jedyna oferta, która wpłynęła w przetargu na polskie TGV, jest ważna do końca roku. Alstom za dostawę 20 pociągów Pendolino zażądał 400 mln euro.
Termin ważności oferty Alstomu można wydłużyć do końca lutego 2010 r., ale konieczna jest zgoda producenta. Tymczasem Francuzi nie kryją, że może to Polskę słono kosztować.
– Nasza oferta oparta jest na cenach surowców oraz materiałów i została skalkulowana na okres trzech miesięcy – mówi „DGP” Emilio Gallocchio, prezes Alstom Italia, gdzie Pendolino jest produkowane. – Ceny ciągle się zmieniają. Najprawdopodobniej w styczniu będziemy musieli renegocjować ceny dostaw m.in. aluminium. Pociąg dla Polski może być droższy – mówi Gallocchio. Na londyńskiej giełdzie w ostatnich trzech miesiącach metal zdrożał o 8 proc. do 2,3 tys. dol.
Grzegorz Mędza, prezes PKP Intercity, zachowuje zimną krew. – Nie zakładam zmiany warunków oferty – powiedział nam wczoraj szef PKP Intercity.
Jeżeli Alstom podniesie cenę jednego pociągu tylko o 5 proc., to wartość kontraktu wzrośnie o 20 mln euro. Takich pieniędzy spółka, która po III kw. 2010 r. ma 150 mln zł straty, nie będzie w stanie wysupłać.
Na razie walczy o 400 mln euro. Plan jest taki: 200 mln euro ma pochodzić z unijnych środków, a drugą połowę pożyczy Europejski Bank Inwestycyjny. Sprawa się jednak przeciąga. Według Grzegorza Mędzy na zamknięcie finansowania potrzeba jeszcze trzech miesięcy. Dopiero dwa tygodnie temu spółka podpisała z rządem umowę na dofinansowanie przewozów międzywojewódzkich, która w ciągu 10 lat gwarantuje przewoźnikowi 2,8 mld zł przychodów. Tego kontraktu żądał EBI jako gwarancji dla kredytu. Pewne nie są też środki unijne. Zgodę musi wydać Komisja Europejska. Zrobi to po przeanalizowaniu umowy na dofinansowanie PKP Intercity z budżetu państwa. Tu jednak pojawiają się wątpliwości.
– W Europie przewozy realizowane szybkimi pociągami między największymi miastami są dochodowe. Jak zareaguje Komisja Europejska na to, że Polska chce takie połączenia dotować? – zastanawia się Czesław Warsewicz, były prezes PKP Intercity.
Adrian Furgalski, ekspert w branży kolejowej, przypomina, że Unia zabroniła Hiszpanii dokładania z publicznych pieniędzy do najszybszych połączeń, uznając to za nielegalną pomoc rządu dyskryminującą inne środki transportu. Hiszpanie w ten sposób chcieli utrzymać przystępne ceny biletów. Podobne plany ma polski rząd. Najtańszy bilet na Pendolino ma kosztować 100 zł.
Eksperci zwracają uwagę na bardzo wysokie koszty eksploatacji Pendolino. Za roczne utrzymanie 20 pociągów przewoźnik będzie płacił 16 mln euro. Mimo że możliwości superpociągu nie będą w pełni wykorzystane. Skład osiągający maksymalną prędkość 250 km/godz., na większości trasy z Gdańska do Warszawy będzie mógł jechać 160 km/godz. 200 km/godz. pojedzie po Centralnej Magistrali Kolejowej.