Ceny oleju napędowego i benzyny wyraźnie się zrównują i już za mniej więcej 3 – 4 tygodnie może dojść do sytuacji, w której ON będzie droższy od PB95.
Taka sytuacja może się utrzymać nawet przez kilka miesięcy – do końca sezonu zimowego.
Tendencję zrównywania cen widać zarówno na rynku detalicznym, jak i hurtowym. Jeszcze na początku września PKN Orlen sprzedawał litr bezołowiówki w hurcie po niecałe 3,48 zł netto, a diesel po 3,33 zł netto. Różnica wynosiła więc ok. 15 groszy na każdym litrze. Dziś skurczyła się do 9 groszy (litr PB95 kosztuje w Orlenie 3,45 zł, litr ON – 3,36 zł).
Kierowcy, którzy jeszcze w czerwcu i lipcu bieżącego roku przy tankowaniu diesla oszczędzali na każdym litrze nawet 50 – 60 groszy, dzisiaj z zaskoczeniem obserwują, jak ceny tego paliwa szybują w kierunku stawek za benzynę PB95.
Ale eksperci z branży paliwowej nie są zaskoczeni ani trochę.
– Już w poprzednich latach byliśmy świadkami podobnej sytuacji. Co więcej, jest to tendencja o zasięgu międzynarodowym. Na całym świecie we wrześniu i październiku rośnie zapotrzebowanie na olej, spowodowane zbliżającym się sezonem zimowym. Zarówno firmy, jak i osoby prywatne magazynują paliwo, co podbija jego ceny – wyjaśnia Szymon Araszkiewicz, główny analityk firmy doradczej e-petrol. Jego zdaniem już pod koniec października może dojść do sytuacji, gdy na niektórych stacjach olej napędowy będzie droższy od benzyny.
Niemniej jednak w porównywalnym okresie ubiegłego roku różnice w cenach między ON a PB95 były znacznie wyższe i wynosiły ok. 50 gr na litrze. Tyle że wtedy firmy i odbiorcy indywidualni nie magazynowali oleju opałowego na gwałt, ponieważ nikt nie straszył ich ostrą zimą. W tym roku jest inaczej, dlatego ON w szybkim tempie zaczął doganiać benzynę już we wrześniu. Sytuacja w kolejnych miesiącach zależy w dużej mierze od tego, jak ostra w rzeczywistości okaże się nadchodząca zima. Utrzymujące się przez dłuższy czas mrozy mogą bardziej niż zwykle zwiększyć zapotrzebowanie na olej opałowy, a wtedy ceny ON na stacjach jeszcze wyraźniej wyprzedzą ceny benzyny, i to w dłuższej perspektywie.
Niewykluczone, że w najbardziej pesymistycznym scenariuszu właściciele diesli będą tankowali je paliwem nawet o kilkadziesiąt groszy droższym niż kierowcy aut benzynowych.