Tak dobrego lata nie było od kilku sezonów – mówią nasi hotelarze. Zdaniem analityków to początek hossy, która wcale nie skończy się na Euro 2012.
Tak dobrego lata nie było od kilku sezonów – mówią nasi hotelarze. Zdaniem analityków to początek hossy, która wcale nie skończy się na Euro 2012.
Kto zainwestował w sektor hotelowy w USA, dziś liczy straty. Ogłoszenie bankructwa rozważa grupa Highland Hospitality, właściciel 27 hoteli z wyższej półki z 1,8 mld dol. długu. Z powodu recesji podobny los spotkał już za oceanem masę hoteli, by wymienić największego bankruta w historii branży: liczącą 680 obiektów sieć Extended Stay.
Polski rynek odczuł kryzys łagodniej. – Upadłości w tym roku nie będzie – wyrokuje Andrzej Szafrański, analityk rynkowy. Wiele hoteli ma więcej chętnych niż miejsc. Tak jest np. w Krakowie. W stolicy, która nie należy do najpopularniejszych latem miast turystycznych, też nie widać stagnacji. Obłożenie na poziomie 70 proc. zanotował w lipcu i sierpniu Le Meridien Bristol należący do Starwood Hotels and Resorts. Amerykańska sieć jest też właścicielem czterech Sheratonów (Warszawa, Sopot, Poznań, Kraków) i warszawskiego Westina.
– To bardzo dobre lato. Były gorsze momenty na wiosnę, przez chmurę pyłu wulkanicznego. Teraz widać wyraźny wzrost rezerwacji. Na rynku warszawskim średnio o 15 proc. w porównaniu z zeszłym rokiem – mówi Katarzyna Radzikowska, specjalistka ds. sprzedaży i marketingu Starwood.
To o tyle optymistyczna tendencja, że wysoki sezon dla luksusowych hoteli w stolicy zaczyna się dopiero we wrześniu. Bo tu ruch generują głównie klienci biznesowi.
– Jest kilka obiektów w Warszawie, choćby Gromada i Hilton, które są całkowicie wykupione, jeśli chodzi o organizację imprez i konferencji – mówi Szafrański.
Wzmożone zainteresowanie wśród biznesowej klienteli widać także poza metropoliami.
– Firmy wyraźnie się odblokowały, już nie trzymają funduszy na czarną godzinę i znów chętnie wydają je na konferencje, imprezy integracyjne. Mamy już solidne obłożenie na wrzesień. W tej chwili rezerwujemy sale konferencyjne na październik i listopad – mówi Marcin Podobas z Europejskiego Funduszu Hipotecznego, właściciela m.in. hoteli Łeba, Masuria pod Olsztynem i Król Kazimierz w Kazimierzu Dolnym.
Firmowe karty kredytowe to główne źródło zarobku hotelarzy, ale niejedyne. Coraz większą część wynajętych pokoi zajmują prywatni turyści z Polski. W grupie Orbis, do której należy 61 hoteli różnej klasy (Sofitel, Novotel, Mercure, Ibis, Orbis Hotel i Etap), tylko w pierwszym kwartale tego roku było o 5 proc. więcej polskich gości niż w tym samym okresie roku zeszłego (wzrost z 55 do 60 proc).
– U nas właściwie nie spadł poziom konsumpcji. Polacy generują spory ruch w hotelach pięciogwiazdkowych i w jakiś sposób wyrównują straty spowodowane kryzysem. Inna sprawa, że hotele musiały dostosować do nich politykę cenową – mówi Paweł Mirski, PR & marketing manager z Hiltona.
Ludzie z branży są zgodni – poprawa sytuacji polskich hoteli według ostrożnych szacunków potrwa przynajmniej 2 lata. – Wtedy osiągniemy poziom sprzed kryzysu – uważa Podobas.
– Euro 2012 to będzie dla hotelarzy zysk krótki. Ale przybędzie infrastruktury, lotnisk, autostrad, a razem z nimi potencjał turystyczny Polski wzrośnie. Może nie czeka nas boom, ale okres stabilnego wzrostu – uważa Mirski.
Wielu hotelarzy już się do tego szykuje. Sheraton Warszawa przeszedł właśnie facelifting za 11 mln zł, toczą się rozmowy o lokalizacjach kolejnych hoteli. – Są profity, więc inwestorów nie brakuje. Dziś mamy 1,9 tys. hoteli. W 2015 roku ma być ich 2,2 tys.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama