W ciągu ostatniego półrocza do narodowego operatora wróciły niektóre banki i firmy telekomunikacyjne, które wcześniej część zleceń oddały prywatnym pocztom
W ciągu ostatniego półrocza do narodowego operatora wróciły niektóre banki i firmy telekomunikacyjne, które wcześniej część zleceń oddały prywatnym pocztom
Na koniec drugiego kwartału 2010 r. Poczta Polska miała o 6 proc. więcej umów zawartych z klientami niż w końcu 2009 r. W ciągu ostatniego półrocza z usług operatora zaczęły znów na większą skalę korzystać niektóre banki. Liczbę przesyłanych listów zwiększyli też operatorzy telekomunikacyjni oraz kablówki – wynika z informacji „DGP”. Wśród tych, którzy wysyłają dziś do klientów listy z dużą literą M na kopercie, potwierdzającą korzystanie z nowej usługi Przesyłka Aglomeracja, są m.in. PKO BP i BPH, a także operatorzy Netia, Cyfra+ i Era.
Sama Poczta Polska nie chce ujawnić, którzy z kluczowych klientów zwiększyli skalę korzystania z jej usług, zasłaniając się tajemnicą handlową. – Mogę jedynie potwierdzić, że kilkunastu znaczących klientów wróciło do nas z większą liczbą przesyłek – mówi Janusz Jank, dyrektor handlowy w centrum usług pocztowych Poczty Polskiej.
To efekt wprowadzonej z początkiem roku nowej usługi dla firm o nazwie Przesyłka Aglomeracja (PA). Poczta poprawiła jakość obsługi i zmieniła politykę upustową, co oznacza obniżkę cen. Była to odpowiedź na działania prywatnych operatorów, takich jak InPost, PAF czy PGP, którzy zaczęli podgryzać główny biznes Poczty Polskiej. W ubiegłym roku dostarczyli 87 mln przesyłek, podczas gdy rok wcześniej było to 35 mln.
Narodowy operator podkreśla, że nie stracił całkowicie żadnego z biznesowych klientów, ale niektórzy zaczęli kierować część przesyłek do prywatnych konkurentów. PA zatrzymała ten trend.
W maju Poczta zleciła TNS OBOP przebadanie opinii klientów biznesowych na temat jej usług. Na celownik wzięto 400 firm, które m.in. ze względu na obroty mają szansę wejść do grona kluczowych klientów. To grupa około 40 kontrahentów: banków, instytucji finansowych, operatorów telekomunikacyjnych oraz administracji publicznej. Klienci z tej listy przynoszą firmie 20 – 30 proc. rocznego obrotu. OBOP zmierzył m.in. poziom satysfakcji. W skali od 40 do 100 pkt wynik wypadł nieźle, bo wyniósł 69 pkt, a w niektórych segmentach sięgał 74 pkt.
– To bardzo dobry rezultat. Średnia tego indeksu dla europejskiego rynku usług wynosi 64 pkt. Ponad połowa respondentów zauważyła poprawę we współpracy z Pocztą w ciągu ostatnich 6 miesięcy – mówi Janusz Jank.
Niektórzy prywatni gracze przyznają, że nowa oferta Poczty zaostrzyła konkurencję, a część klientów wróciła do narodowego operatora.
Ale nie wszyscy. Rafał Brzoska, prezes InPostu, największego prywatnego konkurenta PP, dziwi się, że poczta chwali się sukcesem. Twierdzi, że jego firma wciąż zyskuje klientów: w grudniu 2009 r. dostarczyła 9 mln przesyłek, w czerwcu 2010 r. – prawie 13 mln.
– Niewątpliwie usługa PA spowolniła wzrost prywatnych operatorów, bo jest tania. Ale przynosi Poczcie gigantyczne straty, więc nie wiem, czy można nazywać ją sukcesem – mówi Rafał Brzoska.
Usługa wciąż ma charakter pilotażowy, ale Janusz Jank przyznaje, że planowane jest wprowadzenie jej na stałe do oferty. Operator szykuje się też jesienią do kolejnej promocji usług kurierskich i ekspresowego dostarczania paczek, skierowanej głównie do handlujących i kupujących w internecie. Uruchomi też możliwość pełnego śledzenia przesyłek w sieci. Rozwijana też będzie usługa odbioru przesyłek w placówkach pocztowych (e-przesyłka). Obecnie można odbierać je w ponad 1100 urzędach pocztowych w całym kraju. To odpowiedź na podobną usługą Paczkomaty 24/7, którą oferuje InPost.
Szukanie nowych źródeł przychodów to konieczność, bo poczta ma problemy finansowe. Ubiegły rok zakończyła ze 190 mln zł straty. Nowa strategia zakłada, że w pięć lat firma zaoszczędzi 1,7 mld zł. W tym roku wynik finansowy ma znaleźć się już w okolicach zera. Pomogą w tym wpływy z nowych źródeł przychodów, które zarząd szacuje na 400 – 700 mln zł. Częściowo mają one załatać też dziurę, jaka powstaje w efekcie tzw. e-substytucji, czyli naturalnej rezygnacji klientów z papierowej korespondencji.
– Oceniam, że tylko z tego powodu rynek skurczy się w tym roku o blisko 10 proc. Trudno w tym momencie ocenić natomiast, jak wpłynąć może na rynek zalegalizowanie e-faktur – mówi Janusz Jank.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama