Na przełomie sierpnia i września resort skarbu może ogłosić przetarg na sprzedaż 53 proc. akcji koncernu paliwowego Lotos. Państwo zamierza całkowicie wycofać się ze spółki.
To niespodzianka, bo jeszcze kilka dni temu Waldemar Pawlak, wicepremier i minister gospodarki, twierdził, że w rachubę wchodzi tylko sprzedaż takiego pakietu, który zagwarantuje pozostawienie państwu 33 proc. udziałów.
Aleksander Grad, minister skarbu, tłumaczy, że doszedł do porozumienia z Pawlakiem. Czy chodzi o ratowanie planu prywatyzacji, który zakładał, że w tym roku budżet zasili 25 mld zł przychodów ze sprzedaży państwowych udziałów w spółkach? Resort skarbu zapewnia, że nie. Podobnie twierdzą pytani przez nas ekonomiści. Urszula Kryńska z Banku Millennium mówi, że do sprzedania zostały jeszcze dobre spółki, jak np. Ruch. Z drugiej strony resort skarbu nie będzie zdeterminowany, by wykonać plan wpływów z prywatyzacji co do złotówki. Szybsze od zakładanego tempo wzrostu gospodarczego i wyższa inflacja mogą sprawić, że państwowa kasa zyska wyższe dochody z podatków.

Resort poczeka na oferty

Aleksander Grad zapewnia, że nie będzie się spieszył ze sprzedażą Grupy Lotos.
– Nie będziemy działali pod presją czasu. To zbyt poważne przedsięwzięcie, byśmy wyznaczali sobie jakiś krótki reżim czasowy – powiedział „DGP” Aleksander Grad. Podkreśla, że przychodów z tego tytułu i tak nie miał w planach na ten rok. – Proces sprzedaży rozpoczniemy oczywiście jeszcze w tym roku, ale spokojnie możemy go finalizować już w 2011 roku – przyznaje.
Wcześniej Rada Ministrów musi zmienić rządową strategię dla sektora naftowego. Na razie zakłada ona, że udziały Skarbu Państwa w Lotosie nie mogą spaść poniżej 50 proc. Zmiany mają być dokonane jeszcze w wakacje. Zdaniem Aleksandra Grada na przełomie sierpnia i września ukażą się w prasie ogłoszenia o zaproszeniu do składania ofert na Grupę Lotos.



Ile za Lotos

Szacuje się, że za ponad 69 mln akcji skarbu państwa w GL strategiczny inwestor branżowy musiałby zapłacić około 2 mld zł. Dotychczas resort liczył, że oferent wniesie do spółki również atrakcyjne aktywa wydobywcze. Teraz jednak MSP nie stawia żadnych warunków.
– Chcemy zobaczyć, jakie oferty dostaniemy, co nam inwestorzy, nieprzymuszeni warunkami brzegowymi, zaproponują. Potem będziemy porównywać te propozycje z naszymi oczekiwaniami i negocjować – powiedział nam Aleksander Grad.
Zmiana strategii daje teoretycznie zielone światło fuzji Orlenu z Lotosem. Płocki koncern nie ma rozwiniętego segmentu poszukiwań i wydobycia. Brak warunków brzegowych pozwoli mu zatem wystartować w przetargu na Lotos. Analitycy uważają jednak, że PKN-u nie stać teraz na taką inwestycję, ale zrealizowanie jej w przyszłym roku byłoby możliwe. – Czekamy na efekty planowanej sprzedaży udziałów w Polkomtelu. Transakcja ta istotnie zasiliłaby bilans Orlenu – twierdzi Kamil Kliszcz, analityk DI BRE Banku.
Dodaje jednak, że fuzja Orlenu i Lotosu wydaje się mało prawdopodobna.
– Lotos kończy program inwestycyjny i w przyszłym roku rozpoczyna spłatę kredytów, z kolei Orlen jest w trakcie procesu dezinwestycji i raczej pozbywa się spółek – tłumaczy Kamil Kliszcz.
Kto może być zainteresowany Lotosem? Rosyjskie koncerny, a także Kulczyk Investments, który razem z libijskim Tamoilem w marcu zgłaszał chęć kupna gdańskiej spółki.