Najważniejszą imprezą towarzyszącą EuroPride 2010 będzie dwudniowe forum biznesowe. Organizacje gejowskie i przedstawiciele biznesu będą rozmawiać, jak zawalczyć o 2,4 miliona klientów – lojalnych, zamożnych i homoseksualnych.
Każdy z nich ma co roku do wydanie średnio 14,5 tysiąca euro.

Gej bogaty i lojalny

Ekonomiczny profil geja: wykształcony, dbający o wygląd, nieobciążony dziećmi, chętnie wydający swoje „różowe dolary” na przyjemności i dobra luksusowe. Na dodatek, choć geje są klientami wymagającymi, to wyjątkowo lojalnymi – przywiązują się do marki, zwłaszcza kiedy marka o nich zabiega.
„DGP” dotarł do najnowszych badań Międzynarodowej Izby Handlowej Gejów i Lesbijek (International Gay and Lesbian Chamber of Commerce), według których społeczność homoseksualna w Polsce jest szacowana na 2,3 – 2,4 miliona osób. A ich siła nabywcza to 35 miliardów euro rocznie!
Dlaczego w takim razie żadna z większych polskich firm – poza Mazurkas Travel – nie zdecydowała się wesprzeć EuroPride 2010?
To impreza bardzo ważna dla środowiska LGBT, w dodatku po raz pierwszy organizowana w Europie Wschodniej – niestety ze znacznie mniejszym rozmachem niż poprzednie edycje.
Trzy lata temu w Madrycie bawiło się 2,5 miliona osób, które pozwoliły miastu zarobić aż 100 milinów euro. W Warszawie organizatorzy spodziewają się 50 tysięcy ludzi.
Ale to się może wkrótce zmienić. W programie imprez towarzyszących EuroPride 2010 jest 3. International LGBT Business Leader Forum, które ma przełamać lody między biznesem w Polsce a środowiskami gejowskimi.
– Firma nie może mówić: tu jesteśmy tolerancyjni, a tu już nie. Regulacje UE są jednoznacznie przeciwko dyskryminacji jakiejkolwiek grupy. Wrażliwość na zróżnicowanie jest stałym elementem ekonomii. Tego wymaga globalizacja – mówi „DGP” Andreas Citak, organizator konferencji, szef działu marketingu IBM skierowanego do rynku LGBT.



Firmy wstydzą się tęczy

Tomasz Bączkowski z Fundacji Równości zauważa, że forum zajmujące solidną część hotelu Hilton kosztuje więcej niż całe EuroPride. Ale ma nadzieję, że spotkanie przyspieszy trochę ten proces. – Decyzje o tym, żeby inwestować w sektor LGBT, już zapadły w centralach wielkich firm, tylko polskie oddziały je blokują – mówi Bączkowski. Dowód? Dwie wielki firmy wsparły finansowo organizowane przez jego fundację EuroPride, ale z zastrzeżeniem anonimowości. – Wyraźnie chodzi tu o sondowanie rynku. Firma, która pierwsza się odważy i zrobi kampanię reklamową skierowaną do gejów, będzie miała na ten rynek monopol – wyrokuje.
Na pruderię polskich oddziałów narzeka też Piotr Wójcik, polski ambasador International Gay and Lesbian Travel Association (turystyka to branża, która tradycyjnie przeciera szlaki wśród gejów innym biznesom). Opowiada: na wieść o tym, czym jest wystawa Homo Erotica, stali sponsorzy Muzeum Narodowego zaczęli się wycofywać. Nawet Absolut, najbardziej gejowski alkohol na świecie, który miał nawet butelkę w kolorze tęczowej flagi. Firmy w Polsce chcą zwracać się do gejów, ale w taki sposób, żeby tego za dużo ludzi nie słyszało – twierdzi Wójcik.
Obawiają się ostracyzmu i odpływu konserwatywnych heteroseksualnych klientów. Chciałoby się mieć ciastko i zjeść ciastko. Jest na to sposób: reklama w niszowych, gejowskich mediach, która ma się coraz lepiej. – Polski rynek przestał być ugorem – mówi Bartek Jaźwiński z MajesticMedia. To jedyna agencja w Polsce specjalizująca się w takich kampaniach i w ostatnim kwartale zanotowała 100-procentowy wzrost przychodów. – Obsługujemy Allegro, EasyJet, Gutek Film, a ostatnio dużą firmę ubezpieczeniową – mówi Jaźwiński.
Na reklamę o gejowskich znamionach w mediach głównego obiegu trzeba będzie jeszcze kilka lat poczekać.