Władze Mazowsza ustaliły, że o ostatnie unijne dotacje będą mogły się ubiegać jedynie firmy, które prowadzą działalność nie dłużej niż rok. W efekcie wyeliminowały z gry większość mazowieckich przedsiębiorców.
Przez długie miesiące urzędnicy z Mazowieckiej Jednostki Wdrażania Programów Unijnych obiecywali, że wszystkie małe i średnie firmy będą mogły wziąć udział w ostatnim wyścigu po dotacje. Stanie się jednak inaczej.
Zdaniem Jacka Całusa, prezesa Związku Pracowników Warszawy i Mazowsza, gołym okiem widać, że urzędnicy chcą mieć jak najmniej pracy i nie chce im się oceniać lawiny wniosków. – Po co robić konkurs, w którym może wystartować ponad tysiąc firm, jak można je wyrzucić za burtę i przyjąć tylko kilkadziesiąt wniosków? – pyta.

Takie cuda tylko na Mazowszu

Ale to nie koniec niespodzianek, które przygotowali urzędnicy. Unijnych pieniędzy nie będzie można wydać na prace budowlane i zakup gruntów. To ewenement w skali kraju. Nie mogą się o nie ubiegać także spółki które są w trakcie rejestracji. To powoduje, że nawet jeśli ktoś wpadnie na pomysł utworzenia na potrzeby konkursu nowej firmy, nie ma żadnych szans na dotacje. Konkurs rusza w środę i będzie trwał zaledwie 14 dni. Najgorsze, że wiele firm nie czekało na rozpoczęcie naboru i już wcześniej ruszyło z przygotowaniem projektów. Często wiązało to się z poniesieniem dodatkowych wydatków.
– W ciągu jednego dnia cała ich praca oraz zainwestowane pieniądze zostały zmarnowane – podkreśla Daniel Pawelec, dyrektor firmy doradczej ADM Consulting Group. Szacuje, że w takiej sytuacji może być nawet tysiąc mazowieckich firm. – Jako przedstawiciel przedsiębiorców czuję się po prostu oszukana, bo przez ostatnie miesiące konsultowaliśmy z władzami Mazowsza zasady konkursu, a tuż przed jego startem zostały one bez naszej wiedzy zmienione – mówi Ewa Fedor, dyrektor departamentu funduszy unijnych w Pracodawcach RP.

Sprawa do zbadania

Władze Mazowsza przyznają, że docierają do nich skargi od oburzonych przedsiębiorców. Dlatego dziś zarząd województwa ma zbadać sprawę. Zażąda także wyjaśnień od urzędników, którzy odpowiadają za przygotowanie konkursu. Rozważa także przedłużenie okresu składania wniosków. Może jednak nie zdecydować się na dopuszczenie do naboru wszystkich zainteresowanych przedsiębiorców.
Rzecznik zarządu Marta Milewska tłumaczy, że w 2008 roku wygrały firmy, które już długo funkcjonują na rynku i mają stabilną sytuację, a nowe na rynku praktycznie nie miały szans. – Dlatego teraz im chcemy dać możliwość ubiegania się o wsparcie – tłumaczy Milewska.

Kolejne zamieszanie

To nie pierwsza wpadka Mazowsza z konkursem dla przedsiębiorców. Pod koniec maja wyszło na jaw, że nabór może zostać zorganizowany w trybie otwartym. Liczy się w nim kolejność składania wniosków. Dodatkowo przed urzędem mogła ustawić się gigantyczna kolejka chętnych. Samorząd wycofał się z tego pomysłu po fali krytyki w prasie.