Komisja Europejska postanowiła wprowadzić specjalny system kontroli biokomponentów dodawanych do benzyny i oleju napędowego. Zdaniem ekspertów produkcja będzie droższa, a ceny na stacjach skoczą o kilka groszy na litrze
Komisja Europejska postanowiła wprowadzić specjalny system kontroli biokomponentów dodawanych do benzyny i oleju napędowego. Zdaniem ekspertów produkcja będzie droższa, a ceny na stacjach skoczą o kilka groszy na litrze
Koncerny paliwowe twierdzą, że produkcja biopaliw już dziś jest nieopłacalna. Komisja Europejska nie zważa jednak na te argumenty. Wczoraj określiła warunki, na jakich od grudnia działać będą systemy certyfikujące biokomponenty.
Jak ma to działać, w szczegółach określi dopiero krajowa ustawa, która jeszcze nie powstała. Certyfikat ma w każdym razie gwarantować, że komponent, który zostanie dodany do paliwa, nie powstał z uszczerbkiem dla środowiska. KE liczy, że w ten sposób przyczyni się do redukcji gazów cieplarnianych oraz ochrony roślin rosnących w lasach, na bagnach i tzw. obszarach przyrody, m.in. w krajach Ameryki Południowej.
Konsekwencje certyfikacji kierowcy w całej Europie odczują już w przyszłym roku.
Nie ma wątpliwości, że nowy system certyfikacyjny znacząco podniesie koszty producentów biokomponentów.
Analitycy, z którymi rozmawialiśmy, uważają, że przełoży się to także na wzrost cen paliw, do których – zgodnie z unijnymi wymogami – komponenty tego typu muszą być dodawane. Według wstępnych szacunków podwyżka z tego tytułu może wynieść kilka groszy na litrze.
Marlene Holzner, rzecznik Guenthera Oettingera, komisarza UE ds. energii, nie ukrywa, że koszty produkcji paliw zawierających biokomponenty faktycznie mogą być wyższe niż obecnie. Przekonuje jednak, że nie musi się to wcale przełożyć na końcową cenę paliwa.
– Kraje członkowskie mają przecież możliwości zastosowania ulg podatkowych dla producentów paliw, co zrekompensuje ich wyższe koszty – podkreśla.
Problem w tym, że w Polsce koncerny korzystają już z tego typu ulg, a resort finansów nie tylko nie przewiduje ich zwiększania, ale chce je całkowicie cofnąć.
– Ministerstwo Finansów poinformowało nas, że należy odejść od stosowanego obecnie systemu ulg w podatku akcyzowym dla paliw z udziałem biokomponentów – mówi Leszek Wieciech, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego.
Jak zapewnia Sylwia Stelmachowska z MF, decyzje w tej sprawie jeszcze nie zapadły. Ale szanse na utrzymanie ulg są coraz mniejsze. – Mamy na załatwienie tej sprawy tylko kilka miesięcy, bo obowiązujące przepisy wygasają w kwietniu 2011 r. – tłumaczy Leszek Wieciech.
Resort twierdzi tymczasem, że „brak jest uzasadnienia do wnioskowania o wyrażenie zgody przez KE na przedłużenie pomocy operacyjnej w zakresie biopaliw”. – Jeśli takie podejście zwycięży w MF, ceny diesla wzrosną o 10, a benzyn o 15 gr na litrze – mówią w POPiHN. Licząc kilkugroszową podwyżkę związaną z certyfikacją, możemy spodziewać się w przyszłym roku wzrostu cen rzędu 20 gr na litrze.
MF wątpi w sens obecnej polityki akcyzowej, ponieważ producenci importują surowiec zza granicy. Trudno się temu dziwić, bowiem jest on znacznie tańszy od sprzedawanego w Polsce.
System certyfikacji może zahamować ten proceder. Biokomponenty, które sprowadza się do Europy m.in. z obu Ameryk, często produkowane są w sposób zagrażający naturze. – UE zdawała się tego dotychczas nie widzieć. Liczyło się bowiem tylko to, że surowiec był bardzo tani – przyznają przedstawiciele branży biopaliwowej.
Według Krajowej Izby Biopaliw zyskać mogą polscy rolnicy. W krajach Unii istnieje bowiem obowiązek mieszania paliw z tego typu komponentami. W benzynie i dieslu, które są sprzedawane na stacjach, zazwyczaj znajduje się do 5 proc. biokomponentów.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama