Przywiązanie do marki, gwarancja kontaktu z przedstawicielem i wiara w szybszą wypłatę odszkodowania – to najważniejsze powody, dla których chętniej korzystamy z droższych tradycyjnych ubezpieczeń komunikacyjnych niż z tańszych zawieranych przez telefon lub internet.
Tak wynika z badań instytutu Homo Homini przeprowadzonych na zlecenie branżowego portalu AlertFinansowy.pl

Musimy widzieć agenta

Krzykliwe reklamy i ogromne promocje ubezpieczycieli direct, jak się okazuje, nie zrobiły na nas większego wrażenia. A największym wrogiem internetowo-telefonicznych ubezpieczycieli okazało się to, co miało być ich największym atutem – możliwość ubezpieczenia samochodu bez wychodzenia z domu. Jak wynika z badań instytutu Homo Homini, aż 60 proc. właścicieli samochodów woli ubezpieczać swoje cztery kółka w firmie, która prowadzi biura i zatrudnia agentów. Dlaczego? Bo w każdej chwili możemy pójść i porozmawiać z jego przedstawicielem.
Właściciele aut wierzą, że w ten sposób w razie czego łatwiej im będzie złożyć reklamację. – To trochę tak jak z bankami internetowymi, nie wszyscy im jeszcze ufają – mówi Artur Skoneczko z portalu AlertFinansowy.pl. Większość z nas nie wierzy, że w razie stłuczki czy wypadku u ubezpieczyciela direct pomyślnie załatwi swoją sprawę. Siłą tradycyjnych firm są też opiekujący się klientami agenci. – Te same osoby rozmawiają z klientem często od dziesięciu albo piętnastu lat – podkreśla Marcin Broda, redaktor naczelny Miesięcznika Ubezpieczeniowego. I nie ma tu znaczenia, że ubezpieczenie direct jest zwykle sporo tańsze. Bo choć Polacy coraz chętniej i częściej korzystają z internetu, to są często zbyt leniwi, by sprawdzić, ile kosztowałaby ich polisa u konkurencji. Dlatego najczęściej bezrefleksyjnie po prostu przedłużają stare polisy. Koszty obniżają, rezygnując z droższego, ale nieobowiązkowego autocasco, i wykupując tylko znacznie tańsze OC. Zwłaszcza że o przedłużeniu takiej polisy nawet nie trzeba pamiętać, bo gdy tego zapomnimy, ubezpieczyciel zrobi to za nas. Na trzech właścicieli samochodu w naszym kraju dwóch korzysta jedynie z OC, ryzykując, że w przypadku kradzieży auta nie otrzyma żadnego odszkodowania.

Polacy nie są wyjątkiem

W niechęci do ubezpieczeń internetowych nie jesteśmy zresztą odosobnieni. Podobnie postępują Hiszpanie. W Niemczech tego typu ubezpieczenia w ogóle się nie przyjęły. Prawdziwy boom ubezpieczyciele direct przeżywają tylko w Wielkiej Brytanii. Nadzieją dla firm direct są młodzi kierowcy. Są bardziej skłonni do akceptowania nowości rynkowych i technologicznych. Nie bez znaczenia jest także to, że właśnie osoby do 35. roku życia częściej zmieniają samochody, a to zwykle przy kupnie nowego auta najczęściej dochodzi do zmiany ubezpieczyciela.