Posłowie PiS Aleksandra Natalli-Świat i Maks Kraczkowski zarzucili w środę rządowi, że nie reaguje na podwyżki cen prądu. Ich zdaniem funkcjonowanie Urzędu Regulacji Energetyki w obecnym kształcie nie ma sensu.

Podczas konferencji prasowej w Sejmie posłowie odnieśli się do planowanych przez RWE Polska - spółkę kontrolowaną przez niemiecki koncern energetyczny - podwyżek cen energii. W Warszawie ceny prądu dla gospodarstw domowych wzrosną o 4,7 proc.

RWE może dowolnie ustalać taryfy. Ten koncern nie musi uzgadniać cen prądu z instytucją nadzorującą rynek energii, czyli z Urzędem Regulacji Energetyki - tak zadecydował kilka tygodni temu sąd.

"W styczniu 2009 roku mieliśmy do czynienia z sytuacją, w której firma RWE podniosła ceny energii elektrycznej dla odbiorców indywidualnych bez zgody regulatora. Ponieważ pozostało to bezkarne, mamy do czynienia z powtórką z rozrywki . (...) To sytuacja, która zagraża bardzo wielu gospodarstwom domowym" - podkreśliła Natalli-Świat.

"Bogatsi sobie poradzą, biedniejsi będą mieli ogromne problemy"

Jak podkreśliła, koszty podwyżki spadną na barki wszystkich. "Bogatsi sobie poradzą, biedniejsi będą mieli ogromne problemy" - dodała.

Kraczkowski zaznaczył, że prezes URE na mocy prawa energetycznego powinien kontrolować ceny energii elektrycznej. "Stawiamy pytanie dlaczego tego nie robi? Dlaczego nie są podejmowane ze strony rządu reakcje na planowane podwyżki cen energii? - pytał.

"Nie ma możliwości kontynuowania sytuacji utrzymywania Urzędu Regulacji Energetyki w obecnej, iluzorycznej formie, który od strony ustawowej ma zagwarantowany wpływ na ceny energii dla gospodarstw domowych, a z drugiej okazuje się bezsilny wobec dyktatu firm energetycznych" - zaznaczył.

Kraczkowski zapowiedział, że PiS pracuje nad zmianami w prawie energetycznym, które będą dotyczyć także kwestii ustalania poziomu cen prądu.