Polskie prawo upadłościowe i naprawcze okazuje się mniej przyjazne dla dłużnika niż inne systemy europejskie, które przywiązują większą wagę do restrukturyzacji bankruta i utrzymania miejsc pracy niż do stuprocentowego zaspokojenia wierzyciela. Dlatego jeśli o upadłość wnosi polski kontrahent zagranicznej firmy, to zawsze lepiej jest, by sprawa odbyła się w Polsce. Zawsze warto też szukać u nas majątku dłużnika, by móc wszcząć przynajmniej postępowanie wtórne.
Od momentu przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, czyli od 1 maja 2004 r., zaczęło i u nas obowiązywać rozporządzenie Rady (WE) nr 1346/2000 z 29 maja 2000 r. w sprawie postępowania upadłościowego. Jak wszystkie akty tej rangi nie wymaga ono wprowadzania do krajowego porządku prawnego. Obowiązuje wprost, stanowiąc normy kolizyjne dotyczące międzynarodowych postępowań upadłościowych. Procedury te mogą być wdrażane, jeżeli majątek upadłego położony jest za granicą (patrząc z polskiej perspektywy), względnie występują zagraniczni wierzyciele. Stosuje się je jednak tylko do postępowań, w których główny ośrodek podstawowej działalności dłużnika (Center of Main Interest – COMI) znajduje się na obszarze Unii, przy czym rozporządzenia tego, podobnie jak wielu innych, nie przyjęła Dania. Tak więc rozporządzenie nie ujednolica regulacji w państwach Unii. Nie narzuca jednolitych reguł traktowania wierzycieli, podziału majątku ani kolejności zaspokajania roszczeń. Rozgranicza jedynie zakres terytorialny stosowania poszczególnych regulacji krajowych, tak by pogodzić ich stosowanie. A to oznacza, że w jednym postępowaniu upadłościowym mogą mieć zastosowanie przepisy różnych porządków prawnych.

Zalety rozporządzenia

Rozporządzenie 1346/2000 o tyle rozwiązuje problem, że większość krajowych przepisów upadłościowych opiera się na zasadzie terytorialności. A to oznacza, że skutki ogłoszenia bankructwa ograniczają się do terytorium państwa sądu i bez uznania nie wiążą w innym kraju. Jeżeli więc np. niemiecki, francuski czy włoski sąd ogłaszał przed 1 kwietnia 2004 r. upadłość przedsiębiorcy, to nie wpływało to automatycznie na jego oddział w Polsce. Polscy wierzyciele, żeby coś uzyskać, musieli uczestniczyć w zagranicznym postępowaniu upadłościowym. Rozporządzenie upadłościowe to zmienia w UE. Znani bowiem syndykowi wierzyciele z innego państwa niż to, w którym następuje otwarcie postępowania upadłościowego, powinni zostać przez niego poinformowani o procedurze. Mogą też zgłaszać swoje wierzytelności i to w języku ojczystym.
Rozporządzenie ma również przeciwdziałać lokowaniu przez przedsiębiorców aktywów w kraju, w którym warunki upadłości byłyby dla nich najkorzystniejsze (forum shopping).
Rozporządzenie wprowadziło zasadę automatycznego uznawania zagranicznych orzeczeń i uniwersalności. Oznacza to, że ogłoszenie upadłości w jednym państwie UE odnosi automatyczne skutki w pozostałych, bez potrzeby ich uznawania. Również zatwierdzony przez sąd układ podlega uznaniu bez dalszych formalności. Co więcej, każde tego rodzaju orzeczenie odnosi się do aktywów firmy w całej Unii (z wyjątkiem Danii), także do zagranicznych oddziałów dłużnika. Niemniej rozporządzenie stanowiąc normy kolizyjne, rozgranicza porządki prawne krajowe. Jeśli więc w jakimś kraju prawomocne orzeczenie wymaga klauzuli wykonalności, to i w postępowaniu upadłościowym zasada ta obowiązuje (klauzula exequatur).
Automatyczne uznanie nie wyklucza jednak wniosku o ustalenie, czy orzeczenie podlega uznaniu. I w zasadzie wyłącznie w tym trybie, z powołaniem klauzuli porządku publicznego, może nastąpić odmowa uznania orzeczenia (każdemu państwu wolno odmówić uznania postępowania upadłościowego wszczętego w innym albo wykonania orzeczenia, o ile prowadziłyby to do rezultatu, który pozostaje w oczywistej sprzeczności z porządkiem publicznym, w szczególności z podstawowymi zasadami lub konstytucyjnie zagwarantowanymi prawami i wolnościami jednostki w państwie uznającym).
To jest tylko część artykułu, zobacz pełną treść w e-wydaniu Gazety Prawnej.