34,7 proc., a nie 99 proc. ubiegłorocznego zysku PKO BP, trafi do akcjonariuszy. Decyzję o wypłacie dywidendy przez PZU odłożono do czasu porozumienia z Eureko. Do udziałowców może trafić nawet 14 mld zł z pieniędzy zgromadzonych przez PZU.
W całym roku planujemy osiągnąć co najmniej 5 mld zł przychodów z dywidend – mówi Maciej Wewiór, rzecznik resortu skarbu.
Do połowy ubiegłego tygodnia udało się zebrać już około 1,5 mld zł z 30 spółek. Ale kolejne spółki dzielą zyski. Wczoraj z firmy energetycznej Enea Skarb Państwa pozyskał 155 mln zł dzięki decyzji Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy, które na dywidendę przeznaczyło 99,6 proc. z 203 mln zł ubiegłorocznego zysku.
– Jestem trochę zaskoczony tą decyzją. Spodziewałem się, że będzie to około połowy zysku, ale główny właściciel ma prawo do takich decyzji i z niego korzysta – powiedział Torbjorn Wahlborg, prezes Vattenfall Polska, mniejszościowego udziałowca spółki.

PKO daje mniej, ale dwa razy

Z kolei z PKO Skarb Państwa otrzyma w tym roku aż dwie dywidendy. To skutek zmiany pierwotnych planów. Zgodnie z nimi, na wypłatę dywidendy miało pójść aż 99,9 proc. z 2,88 mld zł ubiegłorocznego zysku PKO BP. To oznaczało, że Skarb Państwa – który ma ponad 51 proc. akcji PKO BP – zasiliłaby kwota aż 1,46 mld zł.
Jednak pomysł wyprowadzenia z PKO BP całego zysku głośno krytykowali równo Komisja Nadzoru Finansowego i Narodowy Bank Polski oraz szef resortu skarbu Aleksander Grad i rada nadzorcza PKO BP. Pomysłu wypłaty dużej dywidendy bronił za to Jacek Rostowski, minister finansów.
Ostatecznie jednak tuż przed wczorajszym Walnym Zgromadzeniem Akcjonariuszy PKO BP rząd zdecydował się zmniejszyć skalę wypłaty z zysku za 2008 rok. Ostatecznie do akcjonariuszy trafi tylko miliard złotych, czyli 34,71 proc. zysku za 2008 rok. Pozostała część zysku ma zasilić kapitały własne PKO BP.
Jednak na tej wypłacie się nie skończy. Zgodnie z wczorajszym komunikatem resortu skarbu, PKO BP jesienią znowu zasili portfele swoich akcjonariuszy. Bank wypłaci bowiem dywidendę zaliczkową na poczet zysku za 2009 rok. Warunkiem tej drugiej wypłaty ma być sukces jesiennej emisji akcji.
Nie wiadomo, ile w sumie dostaną akcjonariusze, bo przepisy pozwalają zaliczkowo wypłacić tylko połowę zysku za maksymalnie trzy kwartały roku. W pierwszym kwartale 2009 r. PKO BP zarobił 540 mln zł, czyli o 43 proc. mniej niż rok wcześniej. Zdaniem analityków także pozostałe kwartały 2009 roku będą słabsze niż rok wcześniej, więc do akcjonariuszy może trafić ok. 1 mld zł z zysku za ten rok. Komunikat MSP mówi także o możliwości wcześniejszej wypłaty dywidendy nawet za 2010 rok. Nie wspomina jednak, kiedy miałoby to nastąpić.
Inwestorzy giełdowi negatywnie przyjęli zamieszanie wokół dywidendy z PKO BP. Kurs akcji spółki spadł wczoraj o ponad 2 proc.
– Przyjęte rozwiązanie to kompromis pomiędzy resortami skarbu i finansów. Oznacza de facto rozłożenie wypłaty dywidendy w czasie, co z punktu bezpieczeństwa banku jest dobrym rozwiązaniem, bo zmniejsza niebezpieczeństwo, że współczynnik wypłacalności PKO BP spadnie poniżej sugerowanych przez KNF 10 proc. Dla inwestorów to trochę gorsza wiadomość, bo każdy woli dostać pieniądze raczej wcześniej niż później – uważa Tomasz Bursa, analityk finansowy firmy Ipopema Securities.



Przerwane WZA

Sporo pieniędzy Skarb Państwa będzie mógł uzyskać z dwóch spółek, których walne zostały wczoraj przerwane: GPW i PZU (odpowiednio do 30 i 29 lipca). Według informacji GP resort skarbu zdecydował się na przerwę w walnym GPW, ponieważ liczy, iż do tego czasu wejdą w życie przepisy, umożliwiające wypłatę dywidendy przez GPW. MSP liczy, że dostanie od tej spółki ok. 400 mln zł. Resort skarbu chce, aby GPW wypłaciła dywidendę przed planowaną na ten rok sprzedażą większościowego pakietu akcji inwestorowi strategicznemu.
Jeszcze większe kwoty mogą wchodzić w grę w przypadku PZU. Obrady wczorajszego walnego zostały przerwane w chwili, gdy miała się rozpocząć dyskusja nad punktem dotyczącym wypłaty dywidendy za 2008 rok i kwot zgromadzonych w formie kapitału własnego spółki z niepodzielonych zysków z lat ubiegłych. Po raz pierwszy od wielu lat Ministerstwo Skarbu Państwa i holenderskie Eureko głosowały na walnym tak samo w kluczowych kwestiach. Było tak dlatego, że wypłata dywidend ma być elementem ugody w trwającym od lat sporze.

Najważniejsza jest ugoda

Do podziału jest spora kwota, bo obecnie PZU ma ponad 19 mld zł kapitałów własnych.
– Żeby spełniać minimalne wymogi regulacyjne dotyczące wskaźników bezpieczeństwa, potrzeba nam ponad 3 mld zł – mówi Andrzej Klesyk, prezes grupy PZU
Dodaje jednak, że spółka o tej skali działalności do spokojnego działania potrzebuje więcej środków: nieco ponad 7 mld zł. Łatwo więc policzyć, że nadwyżka wynosi około 11–12 mld zł plus tegoroczne 3 mld zł.
Jeśli przyjmiemy tylko wariant minimum, według którego akcjonariusze zgodnie ze strategią spółki wypłacą sobie 50 proc. dywidend z zysków za ubiegły rok i dwa poprzednie, to do podziału będzie łącznie 4,94 mld zł. Dałoby to budżetowi 2,7 mld zł. Eureko przypadłoby zaledwie 1,5 mld zł.
Przyjmując wariant, że całe 9,88 mld zł zysków z tych trzech lat zostanie wypłaconych w formie dywidendy, do budżetu trafiłoby 5,4 mld zł. Jest też scenariusz, w którym cała nadwyżkowa kwota, czyli około 14–15 mld zł, mogłaby zostać podzielona między udziałowców. Wtedy Holendrom przypadłoby około 1 mld euro.
W praktyce taka wypłata oznaczałaby zahamowanie planów dotyczących przejęć spółek w naszym regionie, bo spółka PZU zostałaby niemal bez wolnych środków.
– Nie wyobrażam sobie, żeby udziałowcy doprowadzili do sytuacji, w której zaakceptowana przez nich strategia nie byłaby możliwa do realizacji – mówi Andrzej Klesyk.
Jednak nawet przy tym ostatnim scenariuszu władze spółki nie wykluczają przejęć.
– Najważniejsze jest porozumienie między udziałowcami. Jego osiągnięcie otworzy nam drogę do pozyskania kapitału na rynku, gdy pojawi się możliwość przejęcia – mówi Andrzej Klesyk.
EMISJA ZA DODATKOWĄ DYWIDENDĘ
WZA PKO BP ustaliło, że dywidenda w wysokości 1 zł na akcję zostanie wypłacona 24 września. Zanim doszło do głosowania, prezes PKO BP przekonywał akcjonariuszy, że bank byłoby stać na wypłatę nawet 2,88 zł dywidendy, jeśli jednocześnie wyemitowałby nowe akcje. Zgodnie z początkową propozycją PKO BP na jesieni miał przeprowadzić gigantyczną emisję nawet 650 mln nowych akcji, z której chciał pozyskać 5 mld zł. Ten pomysł nie spodobał się jednak części akcjonariuszy mniejszościowych.
– Jaki jest sens pozbywać się pewnego zysku, który można by przeznaczyć na zwiększenie akcji kredytowej i wzmocnienie pozycji konkurencyjnej PKO BP i jednocześnie liczyć na niepewne pieniądze z przyszłej emisji akcji – pytała wczoraj Aleksandra Natali-Świat, wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Finansów Publicznych z ramienia PiS, która zarejestrowała się na wczorajszym WZA jako akcjonariusz PKO BP.
Ostatecznie jednak głosami Skarbu Państwa uchwalono emisję 300 mln akcji z prawem poboru (przypadającym na 29 października). W efekcie wypłaty mniejszej dywidendy i nowej niższej emisji akcji (serii D) kapitały PKO BP mają wzrosnąć o 2,1 mld zł netto. Dodatkowo resort skarbu chce, by PKO BP zaciągnęło pożyczkę podporządkowaną od BGK, którą PKO BP też mógłby zaliczyć do kapitałów własnych.
W cieniu boju o wysokość dywidendy z PKO BP toczyła się też walka o głowę prezesa PKO BP. Przypomnijmy, że w ubiegłym miesiącu rada nadzorcza zarekomendowała akcjonariuszom nieudzielenie absolutorium Jerzemu Pruskiemu (chodziło m.in. o wspomnianą rekomendację wypłaty całego zysku za 2008 rok). Akcjonariusze PKO BP nie podzielili tej opinii i ostatecznie prezes PKO BP dostał skwitowanie za 2008 rok.