Karta równoważności proponowana przez TP jako alternatywa do podziału na część detaliczną i hurtową będzie nieskuteczna. Podobny model na rynku brytyjskim się nie sprawdził.
BT Global Services, część brytyjskiej grupy telekomunikacyjnej BT, sceptycznie podchodzi do Karty równoważności. Uzasadnia to doświadczeniami BT na rodzimym rynku, które doprowadziły do podziału tego operatora na część hurtową i detaliczną jesienią 2005 r. Według TP, Karta ma przynieść te same efekty – zniesienie dyskryminacji operatorów alternatywnych korzystających z usług hurtowych TP – co rozważany przez Urząd Komunikacji Elektronicznej podział na część hurtową i detaliczną, a jest operacją szybszą (dwa, zamiast pięciu lat) i tańszą (koszt do 300 mln zł zamiast ponad 750 mln zł).
BT GS zwraca uwagę, że zamiast proponowanej przez UKE zasady równoważności dostępu (każdy gracz, w tym jednostka detaliczna operatora dominującego, ma dostęp do tych samych produktów jednostki hurtowej) TP proponuje równoważność wyników (produkty dostarczane konkurentom są odpowiednikami porównywalnych produktów, które dostarczane są własnym klientom). To, co proponuje TP (tzw. zasada EoO), było stosowane w Wielkiej Brytanii od lat 80. XX wieku do 2004 roku. Wówczas to brytyjski regulator – Ofcom – stwierdził, że EoO nie przyczynia się do propagowania rozwoju trwałej i skutecznej konkurencji. W kolejnym kroku BT zostało – jako pierwszy operator na świecie – podzielone.
– Nie ma powodu, aby przypuszczać, że zasada EoO okaże się bardziej skuteczna w Polsce niż w Wielkiej Brytanii. Wręcz przeciwnie, można nawet zaryzykować stwierdzenie, że zasada ta okaże się mniej skuteczna w Polsce, gdyż w Wielkiej Brytanii była ona wspierana przez solidne i bardzo przejrzyste obowiązki rozdzielnej rachunkowości regulacyjnej i księgowości kosztowej, które prawdopodobnie nie zostaną wprowadzone w Polsce – stwierdza BT GS w opinii przesłanej do UKE.
Według BT GS, propozycja TP – m.in. wskaźniki jakości usług, ograniczenie wymiany informacji wewnątrz firmy przez tzw. chińskie mury – przyniesie zapewne pewną poprawę przejrzystości na rynku.
– TP nie odnosi się do problemów asymetrii informacji i igrania z organem regulacyjnym, a zatem zmusza nas do stwierdzenia, że przynajmniej te uchybienia utrzymałyby się na rynku polskim, gdyby propozycja TP została przyjęta. W tym kontekście zapewnienia TP, że jej propozycje przyczynią się do wyeliminowania warunków powodujących dyskryminację pozacenową w ciągu dwóch lat, są, delikatnie mówiąc, nieprzekonywające – stwierdza BT GS.
Opinia BT GS jest jedną z 18, które UKE dostało w procesie konsultacji Karty. Wpłynęła później niż inne, bo już po tym, jak TP ogłosiła, że Karta została dobrze przyjęta przez rynek. TP uznała, że w 15 opiniach znalazły się stwierdzenia, że o jej propozycji warto rozmawiać oraz że może być ona alternatywą dla podziału. Z owych 15 opinii siedem pochodzi od firm z grupy TP lub France Telecom (TP jest jej częścią), a kilka kolejnych od firm mających związki biznesowe z grupą TP lub organizacji, których TP jest znaczącym członkiem.
W połowie czerwca UKE organizuje publiczną debatę o Karcie. Regulator zapowiada, że jesienią podejmie decyzje w sprawie wprowadzenia podziału TP lub podjęcia innych równoważnych działań zmierzających do zniesienia dyskryminacji operatorów alternatywnych.