Parlament Europejski oraz Urząd Regulacji Energetyki przekonują o zaletach wprowadzenia tzw. inteligentnych liczników energii. Jednak zdaniem firm energetycznych dla większości odbiorców indywidualnych są niepotrzebne.
W przyjętym przez Parlament Europejski pod koniec kwietnia tzw. III pakiecie liberalizacyjnym określono, że w zależności od uwarunkowań gospodarczych do roku 2020 aż 80 proc. odbiorców końcowych w poszczególnych państwach członkowskich Unii Europejskiej powinno mieć zapewniony dostęp do inteligentnych systemów pomiarowych zużycia energii. Zdaniem parlamentarzystów systemy takie zapewniają przekazywanie informacji o zużyciu energii do przedsiębiorstwa energetycznego, które na tej podstawie może określać profile odbiorców pomocne w optymalizacji usług związanych z dostawą energii.

W Polsce są pilotażowe

Liczniki energii pozwalające na zdalny odczyt już są stosowane na polskim rynku.
– RWE Stoen Operator planuje rozszerzenie pilotażowych instalacji zdalnego odczytu liczników. W tym momencie w Warszawie odczytujemy zdalnie liczniki ok. tysiąca klientów – mówi Robert Stelmaszczyk, prezes RWE Stoen Operator, spółki dostarczającej energię w Warszawie.
Jego zdaniem, jeżeli chodzi o stronę technologiczną, to dostawcy oprogramowania informatycznego są nieźle przygotowani do rynku tzw. inteligentnych sieci, w tym zdalnie odczytywanych liczników. Słabszą stroną jest wymiana informacji i komunikacja. W tym obszarze na pewno warto popracować, bo obecnie obowiązujące standardy nie są kompletne i są drogie.
– Technologie bezprzewodowe są drogie, nie możemy uzyskać wystarczająco niskich stawek za przesył informacji. Jeżeli jedna karta SIM kosztuje 5 zł miesięcznie, to w przypadku klientów indywidualnych daje to 60 zł rocznie. To zbyt drogo – ocenia Robert Stelmaszczyk.
W jego ocenie inteligentne sieci i zdalny odczyt pozwoliłyby na zmniejszenie liczby kradzieży energii, co oczywiście byłoby korzystne dla uczciwych konsumentów, ponieważ spadłyby koszty związane z nielegalnym poborem energii, którymi obciążani są wszyscy klienci.



Dla odbiorców przemysłowych

Według prezesa RWE Stoen Operator klienci przemysłowi potrzebują i chcą mieć możliwość bieżącego monitorowania swojego poboru energii i dostosowywania go do aktualnej sytuacji na rynku. Operatorzy systemów dystrybucyjnych (OSD) również, obserwując dużych klientów, zdalnie mogą podejmować lepsze, opłacalne decyzje.
– Jednak instalacja zdalnych liczników u klientów indywidualnych na masową skalę powinna być poprzedzona analizą potrzeb. Szerokie zastosowanie liczników elektronicznych dla wszystkich konsumentów, poza Włochami, nie zostało zrealizowane w żadnym innym kraju europejskim – ocenia Robert Stelmaszczyk.
Także Enion, wchodzący w skład grupy Tauron, dostarczający energię m.in. w części woj. śląskiego i małopolskiego, stosuje już liczniki energii ze zdalnym odczytem.
– Dystrybutorzy energii w Polsce w ostatnich latach rozwinęli systemy pomiarowe. W Enionie zdalnym opomiarowaniem zostali objęci już wszyscy klienci z grup A (najwięksi odbiorcy przemysłowi) i większości z grup B (średni przemysł), a także część odbiorców grup C (mniejsi odbiorcy komercyjni, jak np. sklepy). Mamy również rozbudowany system akwizycji zdalnego opomiarowania, gdzie inwestujemy w programy pilotażowe – mówi Krzysztof Pubrat, prezes Enionu.
Jak ocenia Piotr Kukurba, pierwszy prezes PSE Operator, obecnie przedstawiciel irlandzkiej firmy energetycznej ESB International w Polsce, dla klientów komercyjnych, głównie z grup A i B, zarządzanie popytem może przynieść korzyści, ale na pewno nie dla klientów indywidualnych.
– Tam trzeba zrobić atrakcyjne taryfy, można zrobić liczniki dwu- lub kilkutaryfowe i sterować odbiorem energii za pomocą ceny energii. Wtedy odbiorca się nauczy, jak obniżyć swoje koszty. Jeśli tak, to będzie wiedział, że pralkę i zmywarkę należy puścić w nocy, kiedy energia jest tańsza. Robienie zdalnych odczytów dla 99 proc. klientów indywidualnych jest bez sensu – mówi Piotr Kukurba.

URE widzi same korzyści

Zwolennikiem wprowadzenia inteligentnych liczników jest m.in. Mariusz Swora, prezes Urzędu Regulacji Energetyki (URE). Odpiera on argumenty firm energetycznych.
– Włochy są pierwszym, ale niejedynym członkiem Unii Europejskiej, który wprowadził taki system. W Szwecji system inteligentnego opomiarowania zacznie działać w lipcu tego roku; na finiszu prac są także Finowie. Zaawansowane prace nad wdrożeniem inteligentnych liczników trwają w Holandii, a Francja niedawno podjęła decyzję o budowie takiego systemu – zapewnia Mariusz Swora.
Według prezesa URE wdrożenie inteligentnego opomiarowania sieci z pewnością przyniesie wymierne korzyści i w Polsce. Znając rzeczywisty profil zużycia energii przez odbiorcę, sprzedawcy będą mogli skonstruować taryfy dostosowane do indywidualnych potrzeb danej grupy konsumentów. Zdalne opomiarowanie umożliwi także precyzyjną kalkulację ryzyka związanego z przerwami awaryjnymi i ograniczenie kosztów uczestnictwa w rynku bilansującym dla sprzedawców. Inteligentne pomiary przyczyniają się także do likwidacji części barier rozwoju rynku – dokładność i częstość otrzymywanych danych pozwoli wejść na rynek małym przedsiębiorstwom obrotu, minimalizując straty powodowane nietrafionymi prognozami zakupów energii.