Oprócz akcyzy, opłaty paliwowej oraz VAT-u cena każdego litra paliwa może zostać obciążona dodatkowo tzw. opłatą zapasową.
Już w przyszłym roku do ceny paliwa doliczany ma być kolejny narzut – dowiedziała się GP. Ministerstwo Gospodarki (MG) rozważa wprowadzenie tzw. opłaty zapasowej. W ten sposób finansowany miałby być system tworzenia i utrzymywania interwencyjnych zapasów paliw, niezbędnych dla bezpieczeństwa energetycznego Polski.
Dziś w sprawie kształtu przyszłego systemu zapasów MG konsultować się będzie z przedstawicielami branży.
– Chcemy poznać opinie ekspertów i firm paliwowych. Pod uwagę bierzemy różne warianty – wyjaśnia Rafał Miland, zastępca dyrektora Departamentu Ropy i Gazu w resorcie gospodarki.
Według niego w ciągu miesiąca powinny powstać założenia do nowej ustawy o zapasach. Do tego czasu model opłat zostanie wybrany.
Do tej pory najwięcej mówiono o modelu, który zakładał powołanie agencji państwowej, która przejęłaby od firm paliwowych obowiązek utrzymywania określonej wielkości zapasów. W zamian przedsiębiorstwa te uiszczałyby opłatę celową na tworzenie tych rezerw. Branża przeciwna jest jednak takiemu rozwiązaniu.
– Chcemy, by funkcjonowanie całego systemu zapasów finansowane było z budżetu państwa – zaznacza Leszek Wieciech, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego.
Szacuje się, że roczne obciążenie dla budżetu państwa z tego tytułu wyniesie ok. 6–7 mld zł. Tyle też ma kosztować wykup obecnych zapasów zgromadzonych przez przedsiębiorców.
Opłaty funkcjonują już m.in. w Niemczech. Tam kierowcy płacą dodatkowo 0,005 euro za litr paliwa. Na razie nie wiadomo, jak wysoka opłata mogłaby być w Polsce. Analitycy przekonują, że gdyby zaimplementowano system niemiecki, ceny paliw na stacjach nie powinny wzrosnąć, ponieważ dziś, tankując na stacjach, już płacimy za tworzenie zapasów paliw, chociaż w inny sposób.
– Obecny system zapasów wpływa na ceny detaliczne, tylko tego nie widać – przyznaje Rafał Miland.
Koszt tworzenia rezerw paliw ukryty jest w marży, jaką koncerny naftowe nakładają na benzyny, oleje napędowe i autogaz. Problem w tym, że jego wysokość określana jest według uznania.
– Nikt nie wie, ile kosztuje obowiązujący system tworzenia zapasów interwencyjnych i ile płacimy za niego w cenie paliwa. Tzw. wariant niemiecki podaje tę wartość wprost. Dzięki temu model ten jest najbardziej przejrzysty, a do tego generuje mniej kosztów i obciążeń administracyjnych niż obecny – twierdzi Lesław Lewandowski, ekspert rynku w firmie LL Consult.