Wszystkie kompetencje przekazane zostaną szefom regionalnych oddziałów rozliczanych przez miejscowe samorządy. Wcześniej zatrudnienie straci nawet 700 pracowników administracji, ale ani jeden kolejarz. Rewolucja i tak może nie zatrzymać odejścia największych i najbogatszych województw ze spółki.
W połowie maja wynajęty za ponad 600 tys. zł audytor skończy badanie kondycji Przewozów Regionalnych, oddanych samorządom przez PKP w grudniu 2008 roku.
Jak ustaliła GP, audyt jest druzgocący, potwierdził m.in., że poprzedni właściciel zbyt optymistycznie skalkulował przychody spółki. Z tego powodu przewoźnik ma obecnie zobowiązania przekraczające miliard złotych. Do kilkudziesięciu milionów złotych, które spółka winna jest za użytkowanie torów i za wynajem kas na dworcach, doszło jeszcze 1,2 mld zł straty bilansowej i około 200 mln zł strat w zeszłym roku.
Nowe władze do końca roku chcą ustabilizować sytuację.
– Wiem, że będę trochę jak kamikadze i idę na wojnę ze wszystkimi, ale nie mam wyjścia. Sytuacja jest naprawdę zła – mówi GP Jerzy Kriger, który po odwołaniu poprzedniego prezesa PKP PR Jana Tereszczuka, 8 kwietnia został tymczasowo oddelegowany przez radę nadzorczą do pełnienia obowiązków prezesa spółki.
Komu i czym prezes się narazi?
– Centrala zatrudniająca 700 osób zeszczupleje do maksymalnie 200. Najpóźniej do końca tego roku zlikwidowane zostanie 30 proc. z niemal 2 tys. etatów w administracji. Powstanie także specjalny zespół do likwidacji zbędnego majątku – utrzymywanie zardzewiałych wagonów na bocznicach kosztuje nas rocznie miliony. Przede wszystkim jednak powstanie 15 wojewódzkich oddziałów przewozowych z pełnymi kompetencjami do realizowania regionalnej polityki transportowej – zapowiada prezes PKP PR.
W największej pasażerskiej spółce kolejowej w Polsce to prawdziwa rewolucja, bo oznacza, że szefowie oddziałów będą podlegać weryfikacji zarządów województw. Te dotychczas płaciły PKP grube miliony za przewozy, ale nie miały żadnego wpływu m.in. na koszty funkcjonowania kolejowego molocha – PKP PR przewiozły w 2008 roku 169 mln pasażerów.
Oddziały mają funkcjonować jak lokalne spółki, w których wysokość dopłat samorządów do nierentownych połączeń lokalnych będzie wynikiem prostego rachunku kosztów i przychodów.
Jerzy Kriger nie ukrywa jednak, że restrukturyzacja nie powiedzie się, bez finansowego wsparcia z budżetu państwa.
– Liczymy na realizację poselskiego dezyderatu o 1,5 mld zł pomocy dla kolei – mówi prezes PKP PR.
Wątpliwe jednak, że zmiany powstrzymają część województw przed odejściem ze spółki.
– Spółka musi się rozpaść i nie należy jej w tym przeszkadzać – mówi Grzegorz Roman, wicemarszałek województwa dolnośląskiego, które w tym roku zapowiedziało zakup ponad 20 nowych i używanych pociągów dla swojej spółki przewozowej Koleje Dolnośląskie.
Spółka ma wziąć na siebie ciężar rozwoju kolei aglomeracyjnej. Plany rozwoju własnych spółek mają jeszcze pomorskie i śląskie. Na Mazowszu od 2005 roku wozi pasażerów spółka Koleje Mazowieckie.
Jerzy Kriger daje województwom wolną rękę, ale zastrzega:
– Do 2020 roku rząd obiecał na nowy tabor niemal 7,5 mld zł. Zgodnie z umową pieniądze mogą jednak trafić tylko do Przewozów Regionalnych.
– Część z tych pieniędzy, choćby unijnych, i tak będzie w dyspozycji samorządów – odpowiada Grzegorz Roman.
Na razie nie chce jednak zdradzić, co dolnośląski samorząd zrobi z posiadanymi udziałami w spółce. Obecnie nie ma możliwości odsprzedania ich prywatnemu podmiotowi. Jedyne wyjście to znalezienie chętnego wśród pozostałych województw lub odkupienie udziałów przez Skarb Państwa.
/>