Państwo powinno mieć kontrolę nad rynkiem kapitałowym wyłącznie przez regulacje, a nie przez układ właścicielski. Przy obecnej strukturze właścicielskiej, Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie nie dokona znaczących akwizycji.

■ Ten rok w polskiej gospodarce zapamiętamy przede wszystkim z powodu rosnących płac i poszukiwań wykwalifikowanych pracowników. Czy branża maklerska również tak mocno odczuła presję płacową?
- Dobry makler nie ma problemu ze znalezieniem dobrej pracy. Profesjonalizm i doświadczenie są w cenie. Z tego powodu trudno mówić o rynkowej średniej zarobków. Na wynagrodzenia składa się część stała i ruchoma, zależna od wyników (na przykład ustalona procentowo premia od przychodów lub liczby obsługiwanych klientów).
■ Jednym z ważnych kryteriów wyboru domu maklerskiego przez graczy indywidualnych jest wysokość prowizji. Czy widzi pani pole do ich obniżek?
- Prowizje nie są dla naszego rynku barierą, spadek prowizji o kilkadziesiąt groszy to sprawa wtórna. Według mnie domy maklerskie powinny wszelkie nadwyżki inwestować w ciągłe podnoszenie standardu usług oraz między innymi w rozwój systemów informatycznych, w tym związany z wdrożeniem dyrektywy MiFID, co będzie korzyścią również dla klientów.
■ Jak ocenia pani perspektywy branży maklerskiej i rynku kapitałowego w nadchodzącym roku?
- W 2007 roku branża zanotuje zapewne kilkudziesięcioprocentowe wzrosty wyników. Trudno jednak mówić, że podobna skala jest możliwa do uzyskania w 2008 roku. Po roku 2005 nikomu nie wydawało się, że w 2006 roku może być równie dobrze. A jednak było. Podobnie w 2007 roku. Jednak gospodarka nie będzie rosła tak dynamicznie w nieskończoność. Sądzę, że wzrost gospodarczy będzie przyzwoity, choć dużo zależy od decyzji przyszłego rządu.
■ Czy w tym roku zyski biur maklerskich będą rekordowe?
- Ten rok rzeczywiście będzie dla branży bardzo dobry. Biorąc pod uwagę fakt, że działalność maklerska wymaga stałych inwestycji, zarówno w infrastrukturę, jak i w pracowników, to bardzo dobrze, że domy maklerskie stały się rentowne. Zarówno na rynku wtórnym, jak i w zakresie nowych emisji inwestorzy są bardzo aktywni. Być może w tym roku osiągniemy poziom 100 debiutów (na rynku równoległym i ASO). Ważnym wydarzeniem był również start 30 sierpnia rynku NewConnect, alternatywnego systemu obrotu.
■ Gdzie w takim razie zostanie skierowany kapitał, który dzięki koniunkturze pozyskają w tym roku domy maklerskie? Wzrost pensji maklerów czy dywidenda dla właścicieli?
- Mam nadzieję, że biura będą mogły zainwestować w poszerzenie swojej oferty o nowe możliwości inwestowania: krótka sprzedaż, arbitraż. Będą też musiały zainwestować w zmiany np. systemów informatycznych, które są konieczne, aby implementować MiFID, dyrektywę Parlamentu Europejskiego o rynkach instrumentów finansowych, a koszty będą olbrzymie. MiFID wiąże się z bardzo poważną zmianą infrastruktury IT domów maklerskich. Brytyjski nadzór finansowy (FSA) podaje koszty informatyczne implementacji MIFID dla Unii Europejskiej na poziomie około 1 bln euro (inne źródła podają nawet szacunki do 2 bln euro). W przypadku rynku polskiego oszacowanie jest obecnie niemożliwe, ponieważ nie znamy szczegółowych rozwiązań, które zostaną wdrożone w polskim prawodawstwie. Za implementację tych regulacji zapłacimy prawdopodobnie znacznie więcej niż gdyby przepisy wchodziły w życie zgodnie z terminarzem określonym w dyrektywach. Tę możliwość już zaprzepaściliśmy. Obowiązkiem każdego państwa członkowskiego było wdrożenie prawne MiFID do 31 stycznia 2007 r. Poza kosztami, opóźnienie grozi spadkiem atrakcyjności polskiego rynku kapitałowego.
■ Jakie jest największe zagrożenie opóźnienia we wdrażaniu nowych regulacji?
- MiFID to znacznie więcej obowiązków, a więc kosztów, dla domów maklerskich, zatem ważne jest, by możliwości działania dla podmiotów krajowych, czyli możliwości osiągania przychodów, były porównywalne z możliwościami podmiotów zagranicznych. Przepisy te nie wprowadzają bezpośrednio nowych rodzajów instrumentów czy nowego sposobu działania firm inwestycyjnych, jednak określają podstawowe zasady prowadzenia kont omnibus (kont zbiorczych), łączenia zleceń, prowadzenia transakcji finansowania papierów wartościowych (krótka sprzedaż), transakcji portfelowych i transakcji o średniej cenie ważonej wolumenem obrotu oraz outsourcingu usług czy zawierania transakcji poza rynkiem regulowanym.
■ Które z rozwiązań, o których mówi MiFID, z punktu widzenia domów maklerskich jest najbardziej potrzebne na polskim rynku?
- Chodzi przede wszystkim o faktyczną możliwość zawierania transakcji krótkiej sprzedaży, która umożliwi wtórne zwiększenie obrotów oraz arbitrażu między rynkami, na których notowany jest dany papier wartościowy. Bez tego dual listing spółek (równoległe notowanie akcji danej spółki na różnych rynkach) nie spełnia swojej roli, bo obroty tak wprowadzanych na giełdę spółek z dnia na dzień maleją. Krótka sprzedaż bez ograniczeń funkcjonuje m.in. na giełdach we Francji, Niemczech, Anglii i Włoszech. Na wielu rynkach jest traktowana jak normalna transakcja. Od kilku lat zgłaszamy też konieczność prowadzenia kont zbiorczych - omnibus, które zwiększyłyby bezpieczeństwo naszego rynku. Dzięki temu rozwiązaniu mały dom maklerski mógłby prowadzić zbiorcze konto w większej firmie inwestycyjnej lub banku depozytariuszu. Dom maklerski zmniejszyłby koszty swojej działalności, a aktywa klientów nadal byłyby bezpieczne. Kolejna sprawa - łączenie zleceń. Do tej pory dostępne tylko dla domów maklerskich zarządzających portfelami klientów, mogłoby zmniejszyć koszty inwestorów i poprawić efektywność zawierania transakcji. Natomiast outsourcing to między innymi możliwość specjalizacji domów maklerskich, a co się z tym wiąże - obniżenie kosztów i podniesienie standardu świadczonych usług. Właściwie każda ze spraw, które wymieniłam przy odpowiedzi na poprzednie pytanie, jest niezwykle istotna.
■ Jednak projekty, które umożliwiają pełne wdrożenie MiFID, oczekują na rozpatrzenie przez Sejm. Jaki wpływ, w dłuższym terminie, może mieć to opóźnienie na atrakcyjność polskiego rynku na tle regionu?
- Brak konkretnych regulacji, a przede wszystkim brak możliwości działania na warunkach porównywalnych z możliwościami zagranicznej konkurencji, mogą spowodować, że warszawska giełda zacznie być marginalizowana. Bezpośrednią konkurencją dla naszego rynku jest w tej chwili Wiedeń oraz OMX, który ostro wchodzi na różne rynki naszego regionu. Problemem są nie tylko kwestie, o których rozmawiałyśmy wcześniej, ale również struktura właścicielska naszej giełdy. Ciężko jest rynkom zagranicznym wchodzić w mariaże z podmiotem, który jest prawie w 100 proc. własnością Skarbu Państwa. Państwo powinno mieć nad rynkiem kontrolę przez regulacje, a nie układ właścicielski. Nie wyobrażam sobie, aby przy ob ecnej strukturze właścicielskiej GPW dokonała znaczących akwizycji.
Rozmawiała MaŁgorzata Kwiatkowska
Maria Dobrowolska Od maja 2001 r. prezes Izby Domów Maklerskich. Absolwentka Wydziału Matematyczno-Fizyczno-Chemicznego Uniwersytet Jagiellońskiego i studiów podyplomowych na AE w Krakowie
Maria Dobrowolska uważa, że brak konkretnych regulacji, przede wszystkim brak możliwości działania na warunkach porównywalnych z możliwościami zagranicznej konkurencji, spowoduje, że warszawska giełda zacznie być marginalizowana / DGP