Rząd przyjął rozporządzenie o podziale limitów emisji CO2. Energetyka musi zmniejszyć emisję o 11 proc.
Ministerstwo Środowiska szacuje, że przemysł otrzyma limity na poziomie emisji CO2 z 2006 lub 2007 roku - wybrany będzie korzystniejszy wariant. Przedstawiciele przemysłu nie są z tego zadowoleni.
- To jest katastrofa - mówi Zbigniew Bachman, dyrektor Polskiej Izby Przemysłowo-Handlowej Budownictwa. Te limity gwarantują produkcję cementu w wysokości 12-14 mln ton rocznie. Do budowy autostrad potrzeba 20-24 mln ton cementu. Polska będzie skazana na import dużych ilości materiałów budowlanych lub kupno dodatkowych limitów CO2.
- Tylko z powodu limitów spodziewam się wzrostu cen materiałów o 15 proc. - szacuje dyrektor Bachman.
W jeszcze gorszej sytuacji są energetycy. Rząd zdecydował, że branża energetyczna musi zmniejszyć emisje szkodliwych gazów o 11 proc. Konieczne będą dalsze inwestycje modernizacyjne oraz kupno dodatkowych limitów CO2 na wolnym rynku. W obu wypadkach oznacza to kolejne podwyżki cen prądu.
- Zmniejszenie limitów o 11 proc. spowoduje wzrost cen energii elektrycznej o około 4 proc. - twierdzi minister środowiska Maciej Nowicki.
Komisja Europejska zamiast postulowanego przez nas prawa do emisji 284 mln ton CO2 przyznała nam limit o prawie 80 mln ton mniejszy.