Donald Trump oraz Boris Johnson przekonują do zasłaniania twarzy. Ekonomiści twierdzą, że może to wyhamować… recesję
Donald Trump oraz Boris Johnson przekonują do zasłaniania twarzy. Ekonomiści twierdzą, że może to wyhamować… recesję
Według raportu Goldman Sachs noszenie masek w miejscach publicznych, a co za tym idzie ograniczenie rozprzestrzeniania się wirusa, pomaga w ratowaniu gospodarek. Według wyliczeń analityków zakrycie twarzy i zakazy dotyczące zgromadzeń pozwolą na stosunkowo normalne funkcjonowanie do momentu opanowania pandemii. Osiągnięte w ten sposób spadki zachorowań powstrzymałyby lockdown, który odejmowałby prawie 5 proc. PKB USA, czyli ok. 1 bln dol., jeśli tylko udałoby się zwiększyć odsetek noszących maski obywateli o 15 proc., co przełożyłoby się na mniejszą o 1 pkt proc. zachorowalność.
Zdaniem autorów analizy obowiązek zakrywania twarzy ułatwiłby walkę z koronawirusem przede wszystkim na Florydzie i w Teksasie. To stany, w których maseczki nie są obowiązkowe, a gdzie odnotowuje się teraz wysokie liczby dziennych zakażeń. Na Florydzie w ostatnią niedzielę odnotowano ponad 15 tys. zachorowań, w Teksasie przedwczoraj było to ponad 10 tys.
Opinię Goldman Sachs podziela Robert Kaplan, szef Banku Rezerw Federalnych w Dallas. – Gdybyśmy wszyscy nosili maski, mielibyśmy niższą stopę bezrobocia, gospodarka wzrastałaby szybciej i znacznie mniej prawdopodobne byłoby spowolnienie ponownego otwarcia. Jednak dotychczas noszenie maski było zróżnicowane – oceniał na antenie FOX Business. Drugim atutem noszenia maseczki ma być sama zmiana nastawienia ludzi – ci, którzy czują się bezpiecznie i mają przekonanie, że sytuacja się stabilizuje, są bardziej skłonni do inwestycji i konsumpcji. A to oznacza realne zyski dla zmęczonej koronawirusem gospodarki.
O tym, że maski w istocie mogą zminimalizować skutki COVID-19, pisano wcześniej na łamach medycznego czasopisma naukowego „Lancet”, takie wnioski przedstawili też badacze Institute of Health Metrics and Evaluation (IHME) z Uniwersytetu Waszyngtońskiego.
Postulaty naukowców coraz częściej przebijają się do świadomości, o czym świadczą badania sondażowe – według badań brytyjskiego YouGov ponad 80 proc. respondentów z Hiszpanii czy Włoch deklaruje, że nosi maski wszędzie poza miejscem zamieszkania. Na Wyspach Brytyjskich współczynnik ten jest jednak znacznie niższy i wynosi niecałe 20 proc.
Dlatego władze w Londynie postanowiły działać. Boris Johnson zapowiedział, że wkrótce zostanie wprowadzony obowiązek noszenia ich w sklepach, dotychczas obowiązywały w transporcie publicznym i placówkach medycznych. Nowe prawo ma zacząć obowiązywać od przyszłego piątku. Za złamanie nakazu ma grozić kara nawet 100 funtów.
W ubiegłym tygodniu premier po raz pierwszy dał się sfotografować z zakrytą twarzą podczas zakupów w swoim okręgu wyborczym w Uxbridge. – Musimy bardziej nalegać, aby ludzie nosili nakrycia twarzy w zamkniętych przestrzeniach, w których się znajdują – mówił później premier Zjednoczonego Królestwa, odpowiadając na pytania internautów, argumentując, że to najszybsza droga do przywrócenia normalnego życia gospodarczego i konsumpcji po lockdownie.
Deklaracje szefa rządu nie przekonują jednak niektórych jego członków – minister bez teki Michael Gove zdążył już stwierdzić, że przymus w tej sprawie jest niepotrzebny i należy zdać się na rozsądek obywateli.
W Stanach Zjednoczonych maseczki również przybrały wymiar polityczny. Choć do ich zakładania przekonywali już czołowi republikańscy politycy, jak wiceprezydent Mike Pence i lider większości Senatu Mitch McConnell, to jeszcze do niedawna rezygnował z niej Donald Trump.
Założył ją jednak, odwiedzając w sobotę jeden ze szpitali wojskowych. Niedługo po tym w mediach społecznościowych do ich stosowania zachęcała jego żona. Sam prezydent w wywiadzie dla CBS News podkreślił natomiast, że ważne jest, aby gubernatorzy i obywatele działali zgodnie z wytycznymi Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorób (CDC).
Wcześniej prezydent kilkakrotnie odmawiał zakładania maseczki, mówiąc, że to jedynie zalecenie, a nie wymóg agencji medycznych. Na swoim Twitterze kpił też z wyborczego oponenta – demokraty Joe Bidena, który wielokrotnie zakrywał twarz podczas wystąpień publicznych.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama