W pół roku od startu unijnych dotacji na lata 2007-2013 podpisano umowy o przyznanie 1 mld zł. Do września wartość zawartych umów wzrośnie o kolejne 7 mld zł - wynika z szacunków Gazety Prawnej. Do końca marca nie została podpisana żadna umowa o dotacje dla inwestycji z rządowej listy projektów kluczowych.
Pół roku temu - w II połowie października 2007 r. - w Rzeszowie rozpoczęły się pierwsze konkursy o unijne dotacje z puli, którą Unia Europejska przyznała Polsce na lata 2007-2013. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy rozdzielono niewiele unijnych pieniędzy. Nie licząc projektów, które rząd i samorządy umieściły na listach projektów kluczowych, podpisano 245 umów o przyznanie unijnych dotacji na łączną kwotę 1 mld zł, z czego beneficjentom wypłacono niecałe 5 mln zł.
Z danych Ministerstwa Rozwoju Regionalnego wynika, że pełną parą ruszyły tylko dwa programu operacyjne. Chodzi o program Kapitał Ludzki, z którego idą pieniądze na projekty społeczne (szkolenia, aktywizacja bezrobotnych oraz doradztwo). Wartość podpisanych w nim umów przekroczyła 600 mln zł. Choć to kwota znaczna, to jest to tylko 2 proc. wartości całego programu.

Dotacje dla urzędników

Do tej pory najlepiej postępują prace w ramach programu Pomoc Techniczna. Chodzi o pieniądze, które Unia Europejska łoży na urzędników odpowiedzialnych za dystrybucję unijnych środków. Z naszych ustaleń wynika, że podzielone zostało ponad 15 proc. wszystkich pieniędzy w programie. Jest to prawie 360 mln zł.
W pozostałych programach nie podpisano niestety do tej pory żadnych umów (z drobnym wyjątkiem programu Rozwój Polski Wschodniej), które przyznają unijne dotacje. Szczególnie dramatyczna sytuacja jest w pięciu województwach, które do tej pory nie zdecydowały się nawet na uruchomienie pierwszych konkursów.
Eksperci zgodnie podkreślają, że w pierwszych latach dystrybucji unijnych funduszy ważniejsze od tego, ile już wydaliśmy, jest to, ile środków zostało już przydzielonych beneficjentom. Wielu z nich już w momencie, gdy mają zapewnione unijne finansowanie dla swoich projektów, decyduje się na ich rozpoczęcie. Szybkie kontraktowanie unijnych pieniędzy jest ważne, bo - w zależności od programu - w 2010 i 2011 roku Polska będzie po raz pierwszy rozliczona przez Brukselę z tego, jak radzi sobie z inwestowaniem powierzonych jej funduszy.

Startują konkursy

Z wyliczeń Gazety Prawnej wynika, że już we wrześniu wartość podpisanych umów może sięgnąć 8 mld zł. Wynika to z już rozpoczętych konkursów o unijne pieniądze. W samych tylko regionalnych programach operacyjnych do podziału jest obecnie ponad 2,3 mld zł. Część regionów zakończyła już przyjmowanie wniosków o dotacje i zajmuje się ich oceną.
- Nie podpisaliśmy jeszcze żadnej umowy. Planujemy, że zaczniemy to robić na przełomie lipca i sierpnia - mówi Aleksandra Marzyńska ze śląskiego urzędu marszałkowskiego, który jako pierwszy w kraju zaczął dzielić unijne pieniądze.
Dodaje, że obecnie trwa ocena formalna złożonych wniosków. Po niej trafią one do komisji, która wybierze najlepsze pod względem merytorycznym. Będzie miała na to 45 dni.
Jeszcze więcej pieniędzy jest dzielonych przez urzędy centralne. Z naszych wyliczeń wynika, że już w maju wartość trwających konkursów sięgnie 6 mld zł. Najwięcej, bo ponad 2 mld zł, zostanie przeznaczone na różnego rodzaju dotacje dla przedsiębiorców. Na unijne pieniądze będą mogli także liczyć naukowcy, środowiska akademickie oraz samorządy.
Samorządowcy będą szczególnie zainteresowani dotacjami, które od poniedziałku dzieli Ministerstwo Środowiska.
Jak mówi Aleksandra Malarz, dyrektor departamentu Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko w MŚ, do podziału jest 400 mln euro, z czego 300 mln euro ma iść na projekty wodno-kanalizacyjne.
- Konkurs kończymy 26 maja, więc podpisania pierwszych umów należy spodziewać się na przełomie lipca i sierpnia - podkreśla dyrektor.
Dodaje, że już w lipcu planowany jest kolejny konkurs. Resort planuje w nim rozdysponować podobną kwotę jak w pierwszym, z czego znów 300 mln euro pójdzie na dopłaty do oczyszczania ścieków i kanalizacji.
- Część naszych beneficjentów ma bardzo zaawansowane projekty, na niektóre z nich są już prowadzone przetargi. Tak więc tuż po podpisaniu umów powinniśmy od nich dostać pierwsze wnioski o płatność - mówi Aleksandra Malarz.

Uśpione projekty

Na razie najsłabszym ogniwem są inwestycje, które znalazły się na listach projektów kluczowych. Powstały, bo miały przyśpieszyć proces kontraktowania i wydawania unijnych pieniędzy. Tak się jednak nie stało.
Do końca marca nie została podpisana żadna umowa o przyznaniu wsparcia dla ponad 400 inwestycji, które znalazły się w programach krajowych. Natomiast umowami wstępnymi objęto niecałe 20 proc. projektów (zawarto 84 takie kontrakty). Dają one możliwość wystąpienia o zwrot wydatków na przygotowanie dokumentacji projektowej.
To pokazuje, jak duże opóźnienia występują w tym obszarze. Zdaje sobie z nich sprawę resort rozwoju regionalnego, ale jego przedstawiciele twierdzą, że to beneficjenci nie śpieszą się z podpisywaniem umów. W ubiegłym miesiącu resort zdecydował się nawet na pogrożenie palcem w kierunku samorządów ze Ściany Wschodniej, grożąc maruderom odebraniem dotacji.

Unijna blokada

Podobnie jest z najważniejszymi inwestycjami drogowymi i kolejowymi, na które mają iść miliardy euro z UE. Jak przyznaje Anna Siejda, dyrektor Centrum Unijnych Projektów Transportowych, do tej poru udało podpisać się tylko jedną umowę wstępną. Stało się to jeszcze w październiku 2007 r.
- Wszystkie umowy planujemy zawrzeć do końca lipca. Zanim jednak do tego dojdzie, czekamy na ostateczne wersje dokumentów, z którymi muszą zapoznać się beneficjenci przed złożeniem wniosku - mówi Anna Siejda.
Dodaje, że niezgodność polskiego prawa z unijnymi dyrektywami w dziedzinie ochrony środowiska także utrudnia przygotowywanie tych inwestycji
- Polska musi pilnie dostosować swoje prawo w zakresie ochrony środowiska do standardów UE, w przeciwnym razie grozi jej utrata miliardów euro unijnej pomocy - dwa dni temu oświadczyła Danuta Huebner, komisarz UE ds. polityki regionalnej.

Jak przyśpieszyć

Przyznawanie dotacji projektom już zakończonym lub mocno zaawansowanym to sposób na przyśpieszenie wydawania unijnych pieniędzy. Niestety takich inwestycji w skali kraju jest niewiele. Pozytywnym przykładem jest droga, która prowadzi do fabryki Della w Łodzi. Miasto wybudowało ją w ubiegłym roku, mając tylko obiecane wsparcie z funduszy unijnych. Kiedy samorząd podpisze umowę o przyznaniu dotacji z władzami województwa, to będzie mógł złożyć wniosek o refundację ponad 100 mln zł poniesionych wydatków.
Nie jest to jedyny mechanizm, który może przyśpieszyć wydawanie unijnych środków. Kolejnym są zaliczki, czyli wypłacanie części dotacji z góry. W zależności od urzędu dzielącego unijne pieniądze, ich wysokość może wynieść od 20 do nawet 70 proc. przyznanego wsparcia. Jednak samo przyznanie zaliczki nie wystarczy. Marek Kalupa, dyrektor departamentu koordynacji i zarządzania podstawami wsparcia wspólnoty w resorcie rozwoju regionalnego, tłumaczy, że aby zaliczka mogła zostać uznana przez Komisję Europejską za wydatek faktycznie poniesiony, musi zostać rozliczona.
- Właściwa instytucja musi stwierdzić, że wydatki wykazane we wniosku o płatność są kwalifikowalne (takie, które KE traktuje jako refundowane - red.). Tylko wtedy można uznać je za wydatki poniesione w ramach programu operacyjnego, które można przekazać do KE - wyjaśnia Marek Kalupa.