Szef resortu finansów odniósł się m.in. do pytania o przewidywany spadek PKB i nowelizację budżetu, która zmierzałaby do stworzenia "niewielkiego deficytu".
"Jest absolutnie za wcześnie, żeby rozmawiać o nowelizacji budżetu, ewentualnej" - powiedział. Dodał, że KE ogłosiła przeznaczenie 37 mld euro na walkę z wirusem i że będzie bardzo elastycznie patrzeć na budżety państw. "Finanse publiczne są bardzo stabilne, nie mamy kłopotów" - podkreślił.
Odniósł się też do pytania o możliwe naruszenie unijnej reguły finansowej. "Po pierwsze jesteśmy w bardzo dobrej sytuacji, że budżet państwa jest zrównoważony, więc mamy bardzo duże pole do działania. Jak również deficyt jest na poziomie 1,2 (proc. PKB, w planie na ten rok - PAP) więc mamy tutaj możliwości spore, nim nawet możemy przekroczyć ten próg, gdzie Komisja (Europejska - PAP) i tak by zaczęła patrzeć" - powiedział.
Pytany był także o sztywne wydatki w budżecie, czy będą cięte. "Absolutnie w tym momencie nie patrzymy na budżet, co możemy wyciąć. Najważniejsza praca to, aby zarządzić tym kryzysem, który mamy obecnie, aby przypilnować, że mamy wystarczająco pieniędzy, żeby wszystkie służby mogły działać porządnie" - powiedział.
Dodał, że przekazano już prawie pół miliarda złotych na działania zapobiegające rozprzestrzenianiu się wirusa, jest też ustawa pozwalająca na przenoszenie pieniędzy między częściami budżetu. "Na dzień dzisiejszy mamy wystarczające możliwości" - zapewnił.
Odniósł się także do propozycji dotyczących ulg w spłatach kredytów. "Banki bardzo przychylnie patrzą" - powiedział. Dodał, że pewnie w poniedziałek, wtorek pojawi się ich deklaracja, że będą "wakacje dla kredytów", żeby firmy i ludzie zadłużeni nie musieli się martwić.
Minister pytany był także, czy po trudnym czasie nastąpi odbicie w gospodarce. Powiedział, że ma nadzieję, iż działania rządu bardzo szybko ograniczą rozwój koronawirusa w Polsce, co pozwoli nam na szybki powrót do normalności. Zaznaczył, że ta "normalność" będzie dla niego kompletnie inna.
"Widzę bardzo dużo pozytywnych rzeczy z tego kryzysu" - oświadczył. Wskazał na duży skok cywilizacyjny w Polsce. "Bardzo dużo firm wysłało swoich pracowników do pracy zdalnej w domu. Za dwa tygodnie, za miesiąc, jak - mam nadzieję - ten kryzys będzie się kończył, to będzie pytanie: a dlaczego wracać z powrotem do pracy w biurze, jak można pracować zdalnie" - wyjaśnił minister.
Według niego zmieni się sposób robienia zakupów, w większym stopniu będą robione przez internet, jak również zmieni się podejście do gotówki.
"My też bardzo mocno promujemy przestawienie się z gotówki, co jest niehigieniczne, na płatności cyfrowe, kartami. Wejdziemy w cyfrowy świat, to same plusy" - dodał.