Spadek popytu na energię w dwóch pierwszych miesiącach roku sięga nawet 6 proc. To mobilizuje sprzedawców do walki o klientów, którzy dzięki temu mają szanse na korzystne zakupy energii.
Spadek popytu na energię dotyka niemal wszystkich sprzedawców prądu i w bardzo podobnym stopniu. Firmy przeważnie informują, że w okresie styczeń-luty sprzedaż energii spadła im ilościowo o 4-6 proc. Dla klientów to dobry moment na zmianę sprzedawcy. Ceny energii niezakontraktowanej na 2009 roku spadły i właściwie każda firma obrotu energią ma teraz możliwość zaoferowania odbiorcom lepszej ceny, niż wynika to z cenników ustalonych kilka miesięcy temu.
- Medialny efekt opowiadania, że jest za drogo, niezamknięte portfele zakupowe na 2009 rok, spadek popytu na energię i konkurencja powodują, że nie jest tak, że nie godzimy się na zmianę cen, nawet gdy klient grozi odejściem. Oczywiście, że się godzimy - mówi przedstawiciel jednego ze sprzedawców energii, proszący o zachowanie anonimowości.
Taka sytuacja może jednak długo nie potrwać. Częste zmiany klientów mogą znowu spowodować wzrost cen, bo ich spadek dotyczy tylko energii niesprzedanej na 2009 w kontraktach dwustronnych.
- Trzeba mieć świadomość, że wzmożony ruch na rynku może spowodować wzrost cen. Zwłaszcza że większość energii na 2009 roku już została sprzedana przez wytwórców - ocenia Grzegorz Lot, dyrektor ds. sprzedaży Vattenfall Sales Poland.
Niewątpliwie utrzymanie klientów nie jest tak łatwe jak w ubiegłym roku, gdy popyt przekraczał podaż, ceny rosły w kontraktach terminowych i natychmiastowych. Wówczas zdarzało się, że sprzedawcy, którzy chcieli nawet zdobyć nowych klientów, nie mogli dla nich kupić energii.
- W styczniu sprzedaż energii spadła nam o 8 proc., ale głównym tego powodem było odejście od nas Anwilu do PGE. Eliminując wpływ tego zdarzenia na sprzedaż oceniamy, że w okresie styczeń-luty w porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego spadek popytu wyniósł około 5 proc. - mówi Ireneusz Kulka, wiceprezes Energa Obrót.
Wyraźnie mniej energii niż rok temu kupują m.in. firmy produkujące budowlane materiały wykończeniowe, wyroby stalowe czy pracujące dla motoryzacji. Na razie nie ma tego problemu na rynku odbiorców indywidualnych.
- Nie ma spadku sprzedaży energii dla gospodarstw domowych - mówi Piotr Rudziński, wiceprezes EnergiaPro Gigawat, która w pierwszych dwóch miesiącach tego roku sprzedała o 4-5 proc. mniej energii niż rok temu.
Na nieco więcej w tym samym czasie, bo na około 6 proc., ocenia spadek sprzedaży prądu Enion Energia i wskazuje, że wpływ na to miało ledwie kilku, ale największych odbiorców. Z kolei Vattenfall Sales Poland szacuje spadek sprzedaży do 5 proc., też z powodu problemów przemysłu. Spadek popytu na energię powoduje, że sprzedawcy wzmacniają służby windykacyjne, bo liczą się z powstaniem zatorów płatniczych.
- Zaczynają się trudności z płynnością finansową klientów, ale poziom ich zadłużenia nie wzrasta drastycznie. Klienci proszą o przesunięcie terminów płatności czy o rozłożenie spłaty należności na raty, ale nie jest to jeszcze zjawisko masowe. Oceniam, że problem się pojawi w połowie roku - mówi Ireneusz Perkowski, prezes Enion Energia.