2 czerwca prezydent podpisał ustawę o wspieraniu nowych inwestycji, zgodnie z którą cała Polska ma stać się jedną wielką specjalną strefą ekonomiczną. Preferuje ona wyraźnie firmy z sektora MSP, wobec których poluzowuje kryteria, natomiast jednocześnie zaostrza je względem dużych graczy
Dziennik Gazeta Prawna

Cel: pobudzić MSP do inwestowania

Na mocy nowych przepisów system zwolnień podatkowych i ulg działający dotychczas zasadniczo tylko w 14 specjalnych strefach ekonomicznych (SSE) – od lipca będzie obowiązywał na terenie całego kraju. Dla przedsiębiorców oznacza to koniec z długotrwałymi procedurami związanymi z rozszerzaniem granic SSE, w przypadku gdy chcą zainwestować poza ich podstawowym terenem. Główną formą pomocy publicznej będzie – jak dotychczas – zwolnienie nowych inwestycji z podatku dochodowego – w ramach pomocy regionalnej. Tyle że zmodyfikowana zostanie nieco formuła i zasady uzyskiwania wsparcia. I tak:
  • obowiązujące dotychczas zezwolenie na prowadzenie działalności na terenie SSE będzie zastąpione uzyskaniem decyzji o wsparciu – będzie ona wydawana przez spółkę zarządzającą SSE (w ramach uprawnień otrzymanych od ministra rozwoju) po uprzedniej ocenie projektu inwestycyjnego;
  • zmianie ulega także czas, na który zostaje udzielona decyzja o wsparciu – nie będzie ona już uzależniona od terminu, na jaki została ustanowiona SSE. W nowym systemie przedsiębiorca otrzyma zwolnienie podatkowe na okres od 10 do 15 lat, w zależności od lokalizacji nowej inwestycji.

Coś za coś

Będzie można zatem wszędzie inwestować, ale pod warunkiem spełnienia określonych kryteriów. Te jednak, na pierwszy rzut oka, wyraźnie są przychylne firmom z sektora MSP. Zdaje się to potwierdzać Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii, którego zdaniem „dotychczasowe regulacje sprzyjały przede wszystkim dużym graczom, ich priorytetem było bowiem przyciągnięcie kapitału i stworzenie nowych miejsc pracy: firmy, które chciały uzyskać zezwolenie na terenie SSE, musiały wykazać się kosztami kwalifikowanymi nowej inwestycji w wysokości co najmniej 100 tys. euro. Co więcej, jednakowe nakłady oczekiwane były od każdego, bez względu na wielkość przedsiębiorstwa. Z tą co najwyżej różnicą, że duże firmy, by otrzymać pomoc publiczną, musiały prowadzić działalność gospodarczą przez okres nie krótszy niż pięć lat, a w przypadku małych i średnich przedsiębiorców – przez okres nie krótszy niż trzy lata. Tym niemniej – to przede wszystkim duzi i średni gracze brylowali w strefach”.
2026 r. do tego czasu będę istniały obecne SSE, a wydane zezwolenia nie stracą na ważności
W ocenie resortu wchodzące od lipca regulacje umożliwią skorzystanie ze zwolnień od podatku dochodowego większej niż dotąd liczbie małych i średnich przedsiębiorstw, które do tej pory nie dysponowały wystarczającym kapitałem, aby inwestować w SSE.
– Dotychczas obowiązujące przepisy nikogo nie preferowały, przynajmniej nie w sposób tak oczywisty pod względem wymaganych nakładów. Bo, gdyby się w nie wczytać, można było zauważyć, że zgodnie z ustaloną mapą pomocy publicznej małe firmy mogły liczyć na dodatkowe benefity, np. w postaci zwolnienia podatkowego o 20 punktów procentowych wyższego niż duże przedsiębiorstwa – zauważa Kiejstut Żagun, szef zespołu innowacji, ulg i dotacji w KPMG.