Rozmawiamy z JERZYM MARKOWSKIM - Opłata węglowa wynosiła 2 proc. od każdej tony sprzedanego węgla. Gdyby ją ponownie wprowadzono, dawałaby możliwość realizowania niezbędnych inwestycji w górnictwie.
• Jak ocenia pan początek negocjacji płacowych w górnictwie?
- We wszystkich spółkach węglowych mają ten sam dylemat, bowiem w 2009 roku należy się spodziewać mniejszych przychodów ze sprzedaży węgla. Wyższych cen węgla nie odnotujemy, podobnie jak wyższego wydobycia. Kryzys jest więc doskonałą okazją, by powiedzieć: nie dam, bo nie mam. Widzimy, że ten kryzys to fakt, nie iluzja. Na skutek wyhamowania gospodarki spadać będzie zapotrzebowanie na energię elektryczną, a co za tym idzie obniżać się będzie zapotrzebowanie na węgiel. Przed nami kryzys w zakresie popytu na węgiel. Wszystkie przemysły produkują mniej. A na końcu tego łańcuszka jest energia elektryczna i węgiel. Rok 2009 bezlitośnie odsłoni sytuację polskiego górnictwa. Należy się spodziewać zdecydowanie gorszych wyników spółek węglowych od tych osiągniętych w 2008 roku.
• Co zatem trzeba robić, by przetrwać ten trudny okres?
- Należy sięgać po rezerwy organizacyjne w górnictwie. Ja tu nie namawiam do wymiany ludzi, tylko do zmiany niewydolnych struktur. Takich jak choćby te nieszczęsne centra wydobywcze w Kompanii Węglowej (KW). Niestety utrzymują się nieefektywne struktury, jest to właśnie szczególnie widoczne w KW. Centra wydobywcze stanowią doskonałe alibi dla zarządu Kompanii Węglowej, bo jest gdzie scedować odpowiedzialność. Z kolei stanowią one problem dla dyrektorów kopalń, bo decyzje zapadają szczebel wyżej. Te centra powinny zostać zlikwidowane.



• Ale zarząd KW zwleka z ich likwidacją, twierdząc, że poprzez ich likwidację zmniejszy się wartość spółki.
- A po cóż mówić o wartości spółki, skoro na razie nie ma mowy o jej sprzedaży. Ważna jest kwestia wyników ekonomicznych, a te są pochodną odpowiedniego zarządzania oraz koniunktury. Koniunktura siada, a zarządzanie w przypadku KW pozostaje nieefektywne. Nie widać zbytnio, żeby zarząd KW coś robił. W górnictwie trzeba postawić na inwestycje.
• Tylko z czego je sfinansować?
- Najwyższy czas, by państwo zaangażowało się w górnictwo. Państwo ma narzędzia choćby w postaci poręczeń kredytowych. Można również obniżyć VAT na węgiel z 22 proc., na początek choćby, o dwa, trzy procent. Górnictwu państwo powinno pomóc, choćby odpowiednią legislacją. Nie możemy mieć stale do czynienia z okresem wyczekiwania. Nie można liczyć na środki z budżetu na inwestycje początkowe w górnictwie. Skoro premier Donald Tusk nakazuje szukania oszczędności w poszczególnych resortach, to naprawdę trudno się spodziewać, by wyasygnowano środki na inwestycje początkowe w górnictwie. Natomiast postuluję powrót do opłaty węglowej, która weszła w życie w czerwcu 1997 r. Niestety, funkcjonowała tylko przez pół roku, bo zniósł ją rząd AWS-u. Ta opłata węglowa to było 2 proc. od każdej tony sprzedanego węgla. Gdyby ją wprowadzić, to kumulowałaby się u producentów węgla i dawała możliwości realizowania niezbędnych inwestycji. Taką metodą Niemcy odbudowali górnictwo. Niestety, w naszym kraju nadal postrzega się górnictwo jako sektor nikomu niepotrzebny, do którego trzeba dokładać.
• JERZY MARKOWSKI
doktor nauk technicznych, absolwent Wydziału Górniczego Politechniki Śląskiej w Gliwicach, były wiceminister gospodarki odpowiedzialny za górnictwo