Powracający z Wielkiej Brytanii i Irlandii Polacy zakładają własne biznesy: restauracje, biura tłumaczeń, firmy budowlane. Narzekają przy tym na przewlekłe procedury rejestracyjne oraz skomplikowany system rozliczania się z fiskusem.
Emigranci nie są jednolitą kategorią ludzi - tłumaczy Katarzyna Gmaj z Centrum Stosunków Międzynarodowych i asystentka w Wyższej Szkole Handlu i Prawa.
- Nie wszyscy z nich są przedsiębiorczy i ich motywacje do wyjazdu były różne.

Emigranci i innowacje

Jednak rzeczywiście w teoriach migracyjnych podkreśla się, że ludzie powracający z emigracji przenoszą czynnik innowacyjny, kulturę przedsiębiorczości i reformatorskie rozwiązania na grunt rodzimy. Fakt, że zdecydowali się na wyjazd i później na powrót, świadczy o ich aktywności i braku stagnacji. Poza tym dysponują oni sporym kapitałem - gotówką zarobioną na emigracji - wylicza Katarzyna Gmaj.
Nie wiadomo dokładnie, ilu byłych emigrantów po powrocie do kraju założyło swoje firmy. Urzędy pracy twierdzą, że tylko sporadycznie zgłaszają się oni z wnioskami o środki na podjęcie działalności. Również w punktach konsultacyjnych współdziałających z Polską Agencją Rozwoju Przedsiębiorczości takie osoby nie pojawiają się zbyt często. Byli emigranci bardzo rzadko też korzystają z usług firm oferujących im pomoc przy wdrażaniu pomysłów na własny biznes, w tym na odległość.
Grupa, która decyduje się na rozpoczęcie własnej działalności, zakłada głównie drobne usługi. Często w gastronomii czy biura tłumaczeń - przy wykorzystaniu umiejętności zdobytych za granicą.
Ci, którzy decydują się na założenie własnej działalności, to często osoby, które na emigracji pracowały już jako rzemieślnicy, budowlańcy, w warsztatach mechanicznych - wymienia prof. Paweł Boski ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie.
Dodaje, że w Polsce zakładają one małe firmy, w których wykorzystują zwykle zachodnie technologie, poznane w pracy na emigracji.

Biurokracja zniechęca

Polskich emigrantów do założenia własnej działalności w Polsce zniechęcają głównie biurokracja i przewlekłe procedury.
W Polsce założenie działalności trwa miesiąc. W Anglii wystarczy na to jeden dzień - porównuje Anna Betlejewska, która prowadzi wraz z mężem, również byłym emigrantem, sklep MrJoY.
- Poza tym brak jest jasnych informacji i współpracy ze strony administracji. Kontrole nastawione są w Polsce na karanie, zamiast, jak w Anglii, na uświadamianie podatnikom popełnionych błędów.
- U Brytyjczyków wszystkie formalności są uproszczone, każdy samodzielnie jest w stanie rozliczyć swój podatek bez większych problemów, nie to co u nas - mówi Anna Betlejewska.

Miasta chcą inwestycji

Wiele miast w Polsce zamierza ściągnąć byłych emigrantów do siebie. W ramach rządowego projektu Wracać, ale dokąd? - porozmawiajmy o konkretach - pilotowanego przez organizację Poland Street miasta informują o ułatwieniach dla przedsiębiorczych emigrantów.
Szczecin, który zaprezentował się jako jeden z pierwszych polskiej emigracji w Londynie, przypomniał, że od lutego 2007 r. w mieście uruchomione jest jedno okienko, w którym można zarejestrować firmę. Wystarczy 40 minut na dopełnienie wszystkich formalności.
Dodatkowo emigranci mogą korzystać też z funduszu poręczeniowego, który może udzielać pożyczek. Efektem akcji szczecińskich urzędników jest już m.in. otwarcie firmy Squiz Poland, która jest oddziałem międzynarodowej firmy Squiz.net.
13 mld euro przesłali do Polski emigranci z Wielkiej Brytanii i Irlandii w 2008 roku