Jest szansa, że na koniec roku inflacja spadnie poniżej 3 proc., pod warunkiem że ceny żywności i ropy nie będą gwałtownie rosnąć
W tym tygodniu Ministerstwo Finansów przedstawiło prognozę inflacji w lutym. Szacuje, że wskaźnik CPI wzrósł o 4,6 proc. w stosunku do analogicznego miesiąca poprzedniego roku. Oficjalny odczyt GUS poznamy 13 marca, jednak zwykle jest on zbliżony do prognoz Ministerstwa Finansów. Wzrost inflacji powoduje kilka czynników: lepsza od oczekiwań sytuacja w sferze realnej (rosnąca powyżej oczekiwań dynamika produkcji sprzedanej przemysłu +10,8 proc. rok do roku i sprzedaż detaliczna, która wzrosła o 20,9 proc. w rok do roku w styczniu), napięcia na rynku pracy (rosnące dynamicznie wynagrodzenia np. o 11,5 proc. rok do roku w styczniu, przy niskiej dynamice wydajności pracy) oraz podwyżki cen żywności i cen kontrolowanych, czyli energia, czynsze itd. Tak wyglądają trendy kształtujące się obecnie w gospodarce. Na ich podstawie uczestnicy rynków próbują ocenić, jak w takiej sytuacji zachowa się Rada Polityki Pieniężnej (kiedy podniesie stopy). Obecnie najważniejsza stopa procentowa NBP (referencyjna) wynosi 5,5 proc. Na najbliższym posiedzeniu, 26 marca, oczekiwana jest kolejna podwyżka stóp o 25 punktów bazowych. Potwierdza to członek RPP Marian Noga, twierdząc, że Rada powinna podnieść stopy procentowe trzeci raz z rzędu na marcowym posiedzeniu. Można zatem założyć, że za trzy tygodnie stopa referencyjna wyniesie 5,75 proc. Próbując odpowiedzieć, co będzie dalej, zasadne wydaje się nakreślenie dwóch scenariuszy.
Pierwszy z nich zakłada osiągnięcie szczytu przez inflację w okresie letnim (około sierpnia). Jeśli przyjmiemy, że na rynkach rolnych będzie to okres bez klęsk i szoków podażowych, to wysoka inflacja powinna wytracać dynamikę i zejść na koniec roku w obszar poniżej 3 proc. rok do roku. Jednocześnie przyjmuję, że ceny surowców, a zwłaszcza ropy naftowej, będą oscylowały wokół obecnych poziomów, a polska waluta będzie tak mocna, jak obecnie. Napięcia na rynku pracy powoli będą ustępować m.in. ze względu na niechęć firm do zwiększania zatrudniania przy tak wysokich kosztach pracy. W tym scenariuszu stopa procentowa na koniec roku wyniesie 5,75 proc.
Drugi scenariusz zakłada słabsze zbiory, które przełożą się bardziej trwale na wysokie ceny żywności. Ponadto w II połowie roku zauważalne w cenach detalicznych będzie podniesienie akcyzy na tytoń (na razie popyt zaspokajany jest z zapasów). Jednocześnie będzie się utrzymywać niskie bezrobocie, a żądania płacowe nie ustąpią szybciej niż w ciągu około dwóch lat. Wszystko to spowoduje, że inflacja będzie dalej rosła, a bank centralny chcąc z nią walczyć, będzie podnosić stopy procentowe nawet do 6,5 proc.