Założony przez rząd 3,7-proc. wzrost gospodarczy na 2009 r. wydaje się bardzo bliski rzeczywistości, wynika z poniedziałkowej wypowiedzi członek Rady Polityki Pieniężnej (RPP) Haliny Wasilewskiej-Trenkner. Jednak była minister finansów ostrzega, że prawdziwe problemy czekają resort finansów dopiero w roku 2010.

“Jeśli nie będziemy dookoła mówili, jaki to potworny krach nas czeka, to naprawdę nie ma powodu obawiać się, że wzrost gospodarczy będzie drastycznie spadał. Prognoza rządowa zawarta w budżecie i mówiąca o 3,7-proc. wzroście PKB w 2009 r. jest bardzo bliska rzeczywistości" - powiedziała Wasilewska-Trenkner w wywiadzie dla agencji ISB.

Członek RPP uważa jednak, że dodatkowym warunkiem spełnienia się tej prognozy będzie faktyczne i szybkie rozpoczęcie inwestycji infrastrukturalnych oraz związanych z organizacją Euro 2012. Dotąd te plany inwestycyjne napotykały na kłopoty z pozyskaniem firm budowlanych, ale obecnie, w związku ze spowolnieniem za granicą oraz na rynku budownictwa mieszkaniowego, ten problem powinien zniknąć. Dlatego o rok 2009 nie powinniśmy się martwić. Prawdziwym wyzwaniem dla polskiej gospodarki oraz ministra finansów będzie rok 2010.

“Budżet na przyszły rok będzie częściowo 'dotowany' dochodami wypracowanymi w tym roku, ponieważ ostateczne rozliczanie wszystkich podatków dochodowych za 2008 r. będzie odbywało się w I kw. 2009 r., a oczekuję, że wpłaty do budżetu będą wyższe niż zwroty. Drugim czynnikiem wspierającym dochody przyszłego roku będzie także oczekiwane spowolnienie globalne, które przełoży się na spadek eksportu. A to oznacza wzrost wpływów z podatku VAT; urzędy skarbowe nie będą zwracać eksporterom tego podatku" - wyjaśnia Wasilewska-Trenkner.

W tej sytuacji mniejszy eksport oznacza mniejsze zwroty, a zatem więcej pozostaje w państwowej kasie. Należy także, oczywiście, oczekiwać spadku importu, co przyniesie mniejsze dochody z ceł. Jednak w kraju pozostaje zaledwie 25% tych wpływów (ok. 2 mld zł), a reszta wędruje do kasy unijnej. Tu więc "strata" będzie znikoma. Ale to będzie rok 2009, w 2010 r. sytuacja będzie diametralnie inna.

“W roku 2010 rozliczać będziemy podatki dochodowe za 2009 r. i to rozliczanie będzie prawdopodobnie bardzo słabe. Do tego można założyć, że w 2010 r. koniunktura gospodarcza zacznie się już odbudowywać, co między innymi wyrazi się wzrostem eksportu, a więc zwiększą się zwroty VAT-u. Czyli poprawę sytuacji gospodarczej w roku 2010 odczujemy dopiero w budżecie na 2011 r., a w 2010 r. będziemy jeszcze odczuwać skutki spowolnienia gospodarczego z 2009 r." - ostrzega Wasilewska-Trenkner.

Była minister finansów kontynuuje, że prawdopodobne przyszłoroczne spowolnienie gospodarcze przełoży się również na wzrost bezrobocia, czyli liczby osób korzystających z pomocy państwa, np. z zasiłków. A historia wskazuje, że wzrost bezrobocia potrwa zapewne kilka miesięcy. Firmy bowiem nie tak szybko zdecydują się na odtwarzanie miejsc pracy.

“Z budżetem jest bowiem tak, że konsekwencje załamania koniunktury odczuwa on z około rocznym opóźnieniem. I należy o tym pamiętać, planując budżet na przyszły rok oraz tworząc założenia budżetu na rok 2010" - przypomina Wasilewska-Trenkner.