Rozmowa z Stanisławem Kluzą, przewodniczącym Komisji Nadzoru Finansowego - Kraje z większym udziałem własnego kapitału w bankach lepiej sobie radziły ze spowolnieniem niż te, gdzie w systemie bankowym dominują obcy inwestorzy

Irlandczycy z AIB boją się, że polski nadzór finansowy opóźni znacząco wyrażenie zgody na dopięcie transakcji sprzedaży BZ WBK. To słuszne obawy?

Niezależnie, kto będzie nabywcą BZ WBK i z jakiego kraju będzie pochodził, sprawdzimy go zgodnie z obowiązującymi przepisami i według tej samej procedury. Na pewno nasza zgoda będzie poprzedzona zbadaniem wielu aspektów dotyczących zarówno samej instytucji, która kupi polski bank, jak i rynków, na którym ona działa. Po pierwsze sprawdzimy, czy bank korzystał w sposób pośredni bądź bezpośredni z pomocy publicznej. Drugim ważnym czynnikiem, którego na pewno nie pominiemy w naszych ekspertyzach, będą akwizycje, jakich w ostatnim czasie dokonywał.

Dlaczego kwestia zakończonych już akwizycji jest wciąż tak ważna dla nadzorcy?

Pamiętajmy, że źle prowadzone akwizycje mogą przyczynić się do zachwiania fundamentów stabilności finansowej nie tylko banku, który ich dokonał, lecz także całego sektora. Dlatego dokładnie zbadamy sytuację na rynkach, na których dokonywane były akwizycje, weryfikując także jakość aktywów grupy, ich obciążenie ryzykiem, w szczególności w odniesieniu do aktywów nabytych w ostatnim czasie.

Jakiego typu akwizycje wzbudzą zastrzeżenia?

Przede wszystkim te przeprowadzone w nieprzemyślany sposób, które co prawda powiększają wielkość banku, ale w dłuższej perspektywie mogą być niebezpieczne dla stabilności całej instytucji. Na pewno zbadamy też celowość danych transakcji i czy towarzyszyła im jakaś interwencja państwa opierająca się na restrukturyzacji aktywów. Musimy wszystko to brać pod uwagę bez względu na kraj pochodzenia inwestora. Stabilność dużej instytucji, jaką jest BZ WBK, przekłada się przecież w znacznym stopniu na bezpieczeństwo depozytów w innych polskich bankach.

Nadzór obawia się, że do Polski ściągnie kapitał obciążony wysokim ryzykiem?

Doświadczenie ostatnich kilkunastu miesięcy uwidoczniło potrzebę badania aktywów banków także pod kątem znajdujących się w nich instrumentów dłużnych. Chodzi przede wszystkim o obligacje tych krajów, które miały ostatnio problemy fiskalne.

Czy przedstawiciele banków, które ubiegały się o zakup BZ WBK, spotykali się z przedstawicielami nadzoru, żeby dowiedzieć się, jakie warunki będą musiały one spełnić?

Jako nadzór zawsze jesteśmy otwarci na takie spotkania. Wszyscy inwestorzy, którzy byli tym zainteresowani, mieli możliwość spotkania się z nami.

Czy uważa Pan, że polskiego kapitału jest za mało w naszym sektorze bankowym?

Kryzys ujawnił pewne nowe zjawiska na światowych rynkach finansowych. Z punktu widzenia finansowania gospodarki lokalnej trochę lepiej ze spowolnieniem radziły sobie te kraje, które miały w sektorze bankowym nieco większy udział kapitału macierzystego. Z tego punktu widzenia można dokonać, ograniczając się do obszaru Unii Europejskiej, podziału na kraje macierzyste i goszczące, czyli na gospodarki, które ze względów historyczno-politycznych posiadały od lat rozwinięte sektory finansowe, oraz takie, które były na zupełnie innym etapie rozwoju. W Polsce po transformacji trzeba było stworzyć sektor finansowy od podstaw. W miarę szybkie zbudowanie rynku bankowego było możliwe tylko dzięki otwarciu na kapitał zagraniczny, za którym szło często także know-how. Dzięki temu dzisiaj pod względem technologicznym dorównujemy Zachodowi. Tyle że w tego typu gospodarkach jak polska ok. 70 proc. kapitału to kapitał goszczący, a ok. 30 proc. stanowi kapitał macierzysty. Te proporcje w krajach starej UE wyglądają dokładnie odwrotnie.

Czy to dobry moment dla Polski, żeby zacząć zwiększać udział polskiego kapitału w sektorze bankowym?

Ta proporcja z krajów starej UE wytycza pewną równowagę występującą w wysoko rozwiniętych gospodarkach unijnych, jednak odpowiedź na to pytanie dotyczy bardziej kwestii makroekonomicznych niż nadzorczych.