Teraz przetarg przypomina konkurs piękności, zamówienie dostaje ten, kto popełnił najmniej błędów formalnych. Nawet jeśli jego oferta jest droższa. W zamówieniach publicznych potrzebna jest zdrowa rywalizacja cenowa, a nie walka na paragrafy.
• Czy zmiany wprowadzane obecną nowelizacją prawa zamówień publicznych będą korzystne dla przedsiębiorców?
- Przewodnią myślą tej nowelizacji jest udrożnienie otwartych procedur zapewniających konkurencję. Poza tym chcemy, aby przepisy rzeczywiście umożliwiały wybór oferty najkorzystniejszej ekonomicznie, nawet jeśli oferta jest nie do końca poprawna pod względem formalnym i wymaga poprawiania oczywistych omyłek. Wykonawcom właściwie nie opłaca się składać ofert najkorzystniejszych ekonomicznie, bo łatwiej im zakwestionować ofertę lepszą i spowodować jej odrzucenie. Chcemy to zmienić.
• Procedury otwarte są teraz zbyt skomplikowane, więc zamawiający chętnie uciekają w tryby niekonkurencyjne...
- Jeśli szybko nie wprowadzimy elastycznej ścieżki udzielania zamówień w trybach otwartych, to spowodujemy, że zamawiający będzie korzystał z trybów zamkniętych. A to jest najgorsze, co może spotkać przedsiębiorców. Dlatego udrażniamy otwarte procedury, m.in. przez ułatwienia w poprawianiu omyłek w ofertach, błędów w ogłoszeniach, a także przez racjonalizację stosowania przez wykonawców środków ochrony prawnej.
ZA DUŻO WOLNEJ RĘKI
Urzędnicy chętnie rezygnują z udzielania zamówień w trybach konkurencyjnych. Zamiast tego wybierają procedurę zamówienia z wolnej ręki. Dzieje się tak, mimo że cały system udzielania zamówień publicznych opiera się na pierwszeństwie trybów konkurencyjnych, czyli przetargu nieograniczonego oraz ograniczonego. W 2007 roku tryb zamówienia z wolnej ręki cieszył się szczególnym powodzeniem, zastosowano go w 29 proc. zamówień o wartości nieprzekraczającej wartości unijnych oraz w 17,5 proc. zamówień powyżej progów unijnych. Nadmierne wykorzystywanie niekonkurencyjnego trybu może prowadzić do nieuzasadnionego wzrostu cen udzielanych zamówień.
• Krytykowane jest jednak to, że odwołania przy robotach budowlanych poniżej 5,15 tys. euro będą przysługiwać tylko na niektóre czynności?
- Jeśli chcemy mieć procedurę efektywną, to trzeba coś zmienić. Nie jestem zwolennikiem odbierania możliwości wnoszenia odwołań, ale widzę, że sami wykonawcy często nadużywają tego prawa i blokują przetargi poprzez kwestionowanie wyboru oferty najkorzystniejszej. Rozwiązanie proponowane w nowelizacji to pewien kompromis. Wykonawca będzie mógł kwestionować najistotniejsze czynności zamawiającego, które godzą bezpośrednio w jego interes. Będzie mógł kwestionować np. nieuzasadnione wykluczenie czy odrzucenie jego oferty. Nie będzie natomiast mógł doszukiwać się drobnych uchybień w ofercie lepszej ekonomicznie i kwestionować wybór najkorzystniejszej oferty.
• W przypadku robót do 5,15 tys. euro wykonawca będzie miał ograniczoną możliwość kwestionowania specyfikacji?
PRAWO DO ODWOŁANIA
Przedsiębiorcy wnieśli w 2007 roku 1,6 tys. odwołań, czyli prawie o połowę mniej niż w 2006 roku (ok. 3 tys.). To efekt nowelizacji p.z.p. z kwietnia 2007 r., która ograniczyła prawo firm do odwoływania się do arbitrów. Obecna nowelizacja wprowadza rozwiązanie kompromisowe. Przedsiębiorcy będą mogli wnosić odwołania poniżej progów unijnych (133 tys./206 tys. dla dostaw i usług oraz poniżej 5,15 mln euro przy robotach budowlanych), ale tylko na określone czynności, takie jak wybór niekonkurencyjnego trybu (negocjacji bez ogłoszenia, zamówienia z wolnej ręki i zapytania o cenę), opis sposobu oceny spełniania warunków, wykluczenie wykonawcy, odrzucenie oferty. Dopiero powyżej progów unijnych firmy będą mogły odwoływać się w pełnym zakresie.
- W zakresie opisu oceny spełniania warunków będzie mógł wnosić odwołania i skargi.
• Ale w zakresie opisu przedmiotu zamówienia nie - i to jest krytykowane?
- Na pewno będzie mu przysługiwał protest, choć nie jest on w pełni efektywnym środkiem. Ale sam fakt wniesienia protestu będzie dla organów kontrolnych wyraźnym sygnałem o zastrzeżeniach wykonawcy. Poza tym, jeśli zamawiający będzie ograniczał konkurencję przez niewłaściwe opisanie przedmiotu zamówienia, to musi się liczyć z poważnymi konsekwencjami. W przypadku środków unijnych będą to korekty finansowe. Będzie także ponosił odpowiedzialność za naruszenie dyscypliny finansów publicznych. W grę wchodzi także stwierdzenie nieważności umowy. Nie jest tak, że zamawiający będzie mógł bezkarnie naruszać prawo.
• Ale co będzie mógł zrobić sam przedsiębiorca, gdy opis przedmiotu zamówienia będzie zawierał zakazane postanowienia?
- Po pierwsze, to, na co już wskazałem - wnieść protest, po drugie, będzie mógł poinformować o tym prezesa UZP i żądać wszczęcia kontroli. Co więcej, UZP na każdy taki sygnał o nieprawidłowościach będzie reagował, wdrażając co najmniej procedurę wyjaśniającą.
• Rezygnacja z katalogu wskazującego, w jakich wypadkach należy poprawić błędy w ofertach, to jednak ryzykowne posunięcie. Czy nie będzie przez to więcej sporów sądowych?
- Dziś też są spory przy poprawianiu omyłek, choć przepis wskazuje, kiedy i jak poprawiać błędy. Tyle że zamawiający przegrywają je na całej linii. A z nimi przegrywa przecież także wykonawca, który złożył najkorzystniejszą ofertę. Nie mówię, że po nowelizacji nie będzie sporów w zakresie poprawiania omyłek w ofertach, ale zamawiający będzie w korzystniejszej sytuacji niż dziś. Będzie miał większe możliwości poprawiania błędów. W specyfikacji sam będzie mógł przedstawić sposób poprawiania omyłek, na przykład wpisując dzisiejszy katalog. Tylko że nie będzie on miał charakteru zamkniętego. I jeśli zdarzy się błąd, którego nie przewidział - a życie jest bogate - to będzie mógł poprawić błąd, a nie odrzucać ofertę lepszą.
• Eksperci twierdzą, że sankcja utraty wadium za nieuzupełnienie dokumentów składanych przez oferentów jest zbyt dotkliwa?
- Jeśli firma jest uczestnikiem zmowy i z góry zakłada, że nie uzupełni dokumentów, to w grę wchodzi także odpowiedzialność karna. Takie zachowanie trzeba piętnować. Nie można pozwolić na manipulowanie wynikiem przetargu.
• Czy ta nowelizacja wystarczająco udrażnia zamówienia elektroniczne?
- Instrumenty elektroniczne są już w ustawie, chociażby w zakresie wymiany korespondencji czy w zakresie składania oferty opatrzonej bezpiecznym podpisem elektronicznym. Jest tylko pytanie, czy zamawiający chcą z tych możliwości korzystać, a więc czy nie mamy do czynienia z barierą mentalną, czy jednak chodzi o bariery prawne? W obecnej nowelizacji położyliśmy nacisk na udrożnienie licytacji elektronicznej. Jest to tryb otwarty przejrzysty dla wszystkich przedsiębiorców. Rozszerzona zostanie możliwość stosowania tego trybu także na roboty budowlane do progów unijnych. Dodatkowo zrezygnowaliśmy z wymogu opatrzenia oferty bezpiecznym podpisem elektronicznym. Nie będzie także konieczności unieważnienia postępowania, gdy nie wpłynęły dwie ważne oferty. Jest to właśnie próba zachęcenia zamawiającego do korzystania z trybów otwartych i w konsekwencji do ograniczenia stosowania trybów niekonkurencyjnych.
INFORMATYZACJA ZAMÓWIEŃ
Powodem znikomego zainteresowania e-przetargami jest niewielkie rozpowszechnienie podpisu elektronicznego oraz przyzwyczajenie urzędników do papieru jako nośnika informacji. W 2007 roku przeprowadzono tylko 80 postępowań w trybie licytacji elektronicznej. Udział licytacji we wszystkich trybach udzielania zamówień publicznych wyniósł 0,05 proc. (dla porównania w roku 2006 udział ten wynosił 0,03 proc., a w 2005 - 0,04 proc.). Przeciętne oszczędności zamawiających osiągane przy przetargach elektronicznych sięgają ok. 30 proc. W 2007 roku w niewielkim stopniu wykorzystywano także aukcję elektroniczną. Zamiar jej zastosowania został zadeklarowany w 106 ogłoszeniach.
• Czy wszystkie te zmiany pozwolą na czas zorganizować nam Euro 2012?
- Uważam, że tak. Prezes UZP nie będzie mógł blokować zawierania umów w postępowaniach powyżej 20 mln euro niefinansowanych ze środków unijnych. Ograniczona zostanie kontrola uprzednia, która dziś wydłuża procedury. Poza tym za zgodą Krajowej Izby Odwoławczej możliwe będzie wcześniejsze zawarcie umowy w sprawie zamówienia publicznego. Znacznie przyczyni się do tego poprawka wprowadzona podczas prac komisji. Przewiduje ona, że przy robotach budowlanych powyżej 20 mln euro zamawiający po korzystnym dla siebie wyroku KIO będzie mógł zawrzeć umowę. A więc nie będzie musiał czekać na wyrok sądu okręgowego.
• Cały czas ważą się losy przepisu wyłączającego obowiązek stosowania p.z.p. do usług komunalnych. Przedsiębiorcy od początku byli przeciwni temu pomysłowi, również Komisja Gospodarki była przeciwna?
- Rozumiem obawy przedsiębiorców, ale nie rozumiem, dlaczego prawo pozwala na tworzenie spółek do realizacji zadań własnych gmin i jednocześnie nie daje możliwości powierzenia takiej spółce zadania na podstawie umowy. To niekonsekwencja. W praktyce zresztą to głównie te spółki wykonują zamówienia na usługi komunalne. Ale pojawia się problem formalny, na jakiej podstawie przekazywać im środki. Przepis, który zaproponowaliśmy, był wiernym odzwierciedleniem orzecznictwa ETS. Spółka musi prowadzić działalność na terenie gminy i gmina musi mieć 100 proc. udziałów w spółce.
STAN PRAC LEGISLACYJNYCH NAD NOWELIZACJĄ PZP
W czwartek (12 czerwca) odbyło się w Sejmie drugie czytanie projektu nowelizacji prawa zamówień publicznych. Ponieważ zgłoszono poprawki, nowela ponownie wróciła do Komisji Gospodarki. Największe kontrowersje wzbudziła rządowa propozycja pozwalająca na bezprzetargowe udzielanie zamówień przez samorząd własnym spółkom komunalnym.