Ze Sławomirem Dudkiem, głównym ekonomistą i prezesem zarządu Forum Obywatelskiego Rozwoju, Szkoły Głównej Handlowej na Europejskim Kongresie Finansowym w Sopocie rozmawia Robert Bohdanowicz z Dziennika Gazety Prawnej.
Inflacja, ryzyko spowolnienia gospodarczego oraz niski poziom inwestycji. To tylko niektóre elementy niezbyt wesołej sytuacji gospodarczej. Czy czas na rząd fachowców? Na czym należałoby się obecnie skupić?
- „Wyzwania są krótkookresowe i długookresowe. Trzeba je rozdzielić, wyzwaniem krótkookresowym jest bardzo wysoka inflacja. To, że jesteśmy krajem przyfrontowym, to zwiększyło na pewno ryzyko. Są różnego rodzaju zagrożenia geopolityczne i strategiczne, związane z surowcami. Kolejnym zagrożeniem jest to, że skoczyły bardzo mocno koszty obsługi długu. Rentowności są bardzo wysokie. Nawet rząd prognozuje, że w całych finansach publicznych koszty obsługi długu tylko w tym roku wzrosną o 70 proc. a już na koniec przyszłego mają być dwukrotnie wyższe i pochłoną ponad 30 mld przestrzeni fiskalnej. Mamy też kryzys uchodźczy o dużej skali, czyli obciążenia budżetowe oraz instytucjonalne. To jak wspominałem są zagrożenia krótkookresowe.”
- "Jest też okres długi" – dodaje Dudek. - "Chcemy dogonić najbogatsze kraje. Mamy kryzys demograficzny. Przez kilkadziesiąt lat ubędzie 7-8 mln osób w wieku produkcyjnym. Co 3 minuty ubywa jedna. To jest wyzwanie. Brakuje też inwestycji. Stopa inwestycji 16,3 proc. w 2015 r. była ponad 20. Taka sama jak w strefie Euro. W strefie jest cały czas na poziomie około 20 proc. u nas dołuje i Ministerstwo Finansów prognozuje, że ona dalej spadnie. A premier Morawiecki w planie gospodarczym mówił, że to będzie 25 proc. Czyli to, co potrzeba zrobić obecnie jako premier to – poradzić sobie z inflacją. Tu są niestety potrzebne są trudne decyzje. Czekają nas wybory. Premier, który górę problemów będzie miał do posprzątania, będzie miał trudne zadanie."
- "Ci co mają kredyty zmniejszą konsumpcję, ale to nie jest duża grupa ludzi. Rząd rozsypuje duże transfery; do milionów emerytów, do milionów gospodarstw domowych i to pobudza konsumpcję i większej ilości pieniądza. Ja to nazywam tak: jedni wcisnęli mocno hamulec, a rząd dociska gaz do dechy. To destrukcyjna jazda."
Więcej w materiale wideo