Pierwsi przedsiębiorcy skierowali sprawę opóźnień w wypłatach unijnych dotacji do sądu. To nie zaskakuje, biorąc pod uwagę fakt, jak częste są przypadki opóźniania wypłat unijnych pieniędzy. Dziwne jest to, że jak do tej pory nie było chętnych do walki o to, aby urzędy przyrzeczone pieniądze wypłacały na czas.
Sprawa wydaje się pozornie prosta, gdyż wszyscy wiemy, że sprawy w polskich sądach ciągną się latami, co czyni je także bardzo kosztownymi. Wiele firm nie stać na takie wieloletnie spory. W tym przypadku skargę do wymiaru sprawiedliwości umożliwiło powołanie szybkiego, elektronicznego sądu w Lublinie. Na dodatek ci, którzy ubiegają się o dotacje z UE, obawiają się, że wskutek oddania sprawy do sądu zrażą do siebie urzędników i w rezultacie w przyszłości nie będą mogli liczyć na kolejne środki pomocowe.
Mnie jednak nadal wydaje się dziwne, że takich spraw do tej pory nie było. Bo przecież nawet budowa autostrad ruszyła, a nasz kraj do tej pory nie dorobił się sprawnych i szybkich sądów. Nie mamy nawet jasnych i dokładnych procedur dla urzędników, które zmuszałyby m.in. do wypłacania dotacji z UE na czas.