Dokument będzie jedynym z efektów przyjętej przez KE przed rokiem unijnej strategii rynku wewnętrznego – poinformowała komisarz UE ds. rynku wewnętrznego, przemysłu, przedsiębiorczości oraz małych i średnich przedsiębiorstw. Bieńkowska uczestniczyła w poniedziałek w VI Europejskim Kongresie Małych i Średnich Przedsiębiorstw w Katowicach.
Jak mówiła komisarz, obecnie na unijnym forum, obok znanej od dawna tematyki wschodzących, innowacyjnych firm – startupów - mocno obecna i dyskutowana jest problematyka scaleupów – firm o dużym potencjalne rozwojowym, które szukają najlepszych warunków do szybkiego rozwoju.
„To przedsiębiorstwa, które rosną, które chcą się rozwijać i bardzo szybko się rozwijają; przedsiębiorstwa, które rozwiną skrzydła w Europie, na wspólnym rynku europejskim, albo na tych skrzydłach odlecą do Doliny Krzemowej, żeby rozwijać się na rynku amerykańskim” – mówiła Bieńkowska, wyjaśniając potrzebę specjalnej strategii adresowanej nie tylko do startupów, ale także do scaleupów.
„W zeszłym roku KE przyjęła przygotowaną przeze mnie i kierowaną przeze mnie dyrekcję strategię rynku wewnętrznego (…). W tym roku jednym z bardzo szczegółowych rezultatów tej strategii, który przyjmiemy dosłownie za miesiąc, będzie strategia dla startupów i scaleupów – czyli strategia dla tych firm, które rozpoczynają działalność i dla tych, które się rozwijają. Będzie to specjalny dokument wyłącznie dla nich” – zapowiedziała komisarz.
Obecnie trwają konsultacje z krajami członkowskimi UE, służące temu, aby w strategii znalazła się odpowiedź na jak największą liczbę problemów, zgłaszanych przez te firmy. Chodzi m.in. o kwestie podatkowe oraz związane z procedurami upadłościowymi.
„Obecny system naliczania VAT w kraju konsumenta bardzo komplikuje handel elektroniczny - będziemy starali się to w tym dokumencie zmienić. Druga rzecz, bardzo widoczna w Europie, trochę również uwarunkowana kulturowo, nad którą pracujemy i która znajdzie się w tej strategii, to procedury upadłości i tzw. system drugiej szansy” – dodała Bieńkowska.
Wyjaśniła, że w Europie przyjęło się, iż właściciel upadającej firmy często traktowany jest przez otoczenie jako ten, który nie ma już szans w biznesie. Inaczej jest w USA, gdzie jego doświadczenie i kapitał mogą być wykorzystane w dalszej działalności. „To musimy zmienić; do tego będą służyć konkretne zapisy legislacyjne w tym dokumencie” – powiedziała komisarz.
Bieńkowska widzi też niewykorzystany potencjał innowacyjny, jeśli chodzi o zamówienia publiczne dla małych firm i podmiotów rozpoczynających działalność gospodarczą – propozycje w strategii mają dotyczyć także tej dziedziny.
Komisarz przytoczyła wyniki badań, z których wynika, że w UE, w porównaniu do USA, znacznie mniej firm rozpoczynających działalność wchodzi w fazę rozwoju, choć na starcie w Europie jest ich niemal tyle samo ile w Stanach Zjednoczonych. Prowadzi to do wniosku, że mają gorsze warunki rozwoju.
„To jest strata nie tylko dla konkurencyjności gospodarki, ponieważ widzimy bardzo pozytywny związek pomiędzy wielkością przedsiębiorstwa a jego wydajnością, ale również, a może przede wszystkim, dla miejsc pracy, gdyż każde miejsce pracy w sektorze innowacyjnym generuje ponad 5 dodatkowych miejsc pracy. Miejsce pracy w tradycyjnym przemyśle - niecałe 2 miejsca pracy” – oceniła Bieńkowska.
Europejski startup, któremu jednak udało się rozwinąć działalność, po 2,5 roku działania stwarza średnio prawie 13 miejsc pracy. „Co ważne, wiele z nich to są miejsca pracy dla młodych ludzi, czasami jeszcze dla studentów - to jest dodatkowy plus w sytuacji bezrobocia w Europie, szczególnie w niektórych krajach” – skomentowała komisarz.
Nawiązując do sytuacji polskich startupów Bieńkowska zauważyła, że – jak wynika z raportu o innowacyjnych małych i średnich firmach w Polsce - średnio co drugie sprzedaje swoje usługi za granicę; ponad połowa do krajów UE, ale aż 25 proc. do USA, zaś wśród najbardziej preferowanych kierunków eksportu jest Wielka Brytania.
„Prawie połowa polskich startupów myśląc o rozwoju wskazuje na USA albo na Wielką Brytanię” – wskazała Bieńkowska, nawiązując do rozpoczętego procesu wyjścia Wielkiej Brytanii z UE oraz negocjowanej umowy TTIP, czyli porozumienia handlowego między UE a USA.
Komisarz oceniła, że na najbliższych kilka lat temat „TTIP jest stracony” – w USA kandydaci na urząd prezydenta nie są za kontynuowaniem rozmów na ten temat, natomiast w Europie narosła fala sprzeciwu wobec umowy, co – w ocenie Bieńkowskiej – wiąże się m.in. z niewiedzą. Przypomniała, że przed rokiem USA sfinalizowały natomiast umowę o wolnym handlu z Azją Południowo-Wschodnią.
„Za 20 lat Europa znajdzie się gdzieś na peryferiach tej głównej linii wymiany gospodarczej, która będzie rozwijać się coraz silniej pomiędzy USA a Azją Południowo-Wschodnią” – powiedziała Bieńkowska, oceniając, że np. dla polskiego przemysłu samochodowego, maszynowego, chemii czy przemysłu kosmetycznego umowa TTIP byłaby korzystna.
Odnosząc się do Brexitu, komisarz oceniła, że będzie to „proces pokojowy, ale bardzo zdecydowany” Jej zdaniem cztery wolności – swobodny przepływ pracowników, towarów, usług i kapitału - muszą być zagwarantowane, gdy chodzi o stronę europejską. „Najgorsza jest niepewność po obu stronach” – oceniła Bieńkowska, wskazując, że w sprawie Brexitu wciąż jest wiele niewiadomych.
Komisarz przytoczyła raporty OECD i Banku Światowego, wskazujące na bariery dla rozwoju wolnego handlu na świecie. Przypomniała, że od 2008 r. tempo rozwoju światowej wymiany handlowej spadło o połowę.
„W krajach rozwiniętych jedynie 20 proc. ankietowanych uważa, że wolny handel daje pracę i podnosi zarobki. Na rynkach wschodzących tak uważa 40 proc., w krajach rozwijających się 60 proc.” – powiedziała komisarz, wskazując na lęki w wielu krajach, na które muszą odpowiedzieć krajowi i europejscy liderzy.
„Bardzo trudno będzie dążyć do dalszego otwarcia gospodarek, jeżeli zupełnie racjonalne obawy o spadek zapotrzebowania na pracę będą pozostawione bez odpowiedzi” – oceniła Bieńkowska, wskazując na potrzebę nowego pojmowania polityki przemysłowej, w której należy postawić nie tylko na konkurencyjność, cięcie kosztów pracy, ochronę środowiska czy poprawę standardów.
„Być może ta polityka przemysłowa powinna promować takie gałęzie gospodarki, które np. są mniej wrażliwe na robotyzację” – powiedziała komisarz, wymieniając takie pojęcia jak „ekonomia dzielenia się”, lokalne usługi społeczne (np. opieka nad starszymi) czy gospodarka o obiegu zamkniętym.
„Wydaje się, że taka druga, socjalna noga polityki przemysłowej nie byłaby nastawiona jedynie na wydajność, konkurencyjność, ponieważ ludzie muszą znaleźć odpowiedź, dlaczego ich praca może przestać istnieć. Taką rozmowę w Europie podejmujemy, KE jest inicjatorem tej rozmowy” – podsumowała Bieńkowska.