Reszta jest historią – obejmującą m.in. kolejne łatki, próby naprawy i generalny wstyd, że z największej reformy podatkowej ostatnich lat w pamięci zostanie gigantyczny chaos i kłopoty interpretacyjne.

Teraz wszyscy zgadzają się, że potrzebny jest w Polsce system kaucyjny. Powstała zatem ustawa wprowadzająca go do naszego porządku prawnego. O jej założeniach oczywiście można dyskutować (i od początku dyskutujemy), jednak konsekwentnie zwracamy uwagę nie tylko na nie, lecz również na rozmaite techniczne błędy, których korekta nie zmieniłaby zasadniczego kształtu reformy.

W tym momencie analogia się kończy, bo w przypadku systemu kaucyjnego przyszłość jest niepewna i możliwe są dwa scenariusze. Albo powtórzy się ścieżka Polskiego Ładu i prawodawca doprowadzi do zupełnie niepotrzebnego chaosu, bałaganu i zwiększenia kosztów dla konsumentów oraz firm, albo jednak zdecyduje się tym razem posłuchać ekspertów i uniknie powyższych przykrości. Wciąż istnieje bowiem szansa na to, byśmy stworzyli pewnie nie perfekcyjne, ale ogólnie racjonalne i możliwe do zrealizowania założenia. Warunek jest prosty – ostać się muszą poprawki senackie zawierające kluczowe korekty, a jednocześnie pozostawiające model miesiącami konsultowany i projektowany przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska w ogólnie niezmienionym kształcie.

Chodzi w istocie o trzy kluczowe elementy.

Pierwszy z nich dotyczy czasu, w którym musiałby powstać w pełni funkcjonalny system kaucyjny. Mimo że prace nad ustawą trwały latami, nie zmieniono przepisów, zgodnie z którymi de facto momentem uruchomienia tego systemu miałby być 1. stycznia 2025 roku. Udać mogłoby się to jedynie przy pomocy cudu, bo samo zarejestrowanie spółki akcyjnej trwa w Polsce wiele miesięcy. Gdzie czas na podpisanie niezbędnych umów, zdobycie koncesji, czy zakup maszyn? Z tymi ostatnimi zresztą może nie być tak łatwo, bo przepustowość produkcji również jest ograniczona. Jeśli cudu nie będzie i się nie uda, to przedsiębiorcy będą narażeni na kary, które w maksymalnym wariancie sięgać mogą miliardów złotych.

Drugi odnosi się do opodatkowania kaucji podatkiem VAT. Słusznie można byłoby zapytać, co tu opodatkowywać, skoro opłacając kaucję niczego nie kupujemy, a na końcu pieniądze odzyskujemy – i ciągle o to pytamy, zwłaszcza że objęcie kaucji VATem oznacza wyższe ceny na półkach.

Trzeci element to ustanowione w ustawie progi selektywnej zbiórki. Mimo że rząd często podkreśla potrzebę asertywności wobec pomysłów Unii Europejskiej, po raz kolejny chce być „świętszy od papieża” i ustanawiać dla rodzimych przedsiębiorców wyższe wymogi, niż wynikałoby to z brukselskich regulacji.

Propozycje rozwiązań wszystkich powyższych problemów zostały zaproponowane przez senatorów w przyjętych do ustawy poprawkach. Nie trzeba już niczego wymyślać na nowo, do Sejmu wróciła gotowa ustawa w kształcie, którego przyjęcie pozwoli nam uniknąć kolejnego bardzo przykrego, a dla firm i konsumentów dotkliwego, rozczarowania.

Jeśli Sejm odrzuci bowiem senackie poprawki, może okazać się, że na systemie kaucyjnym wyjdziemy jak na Polskim Ładzie. Miał być nowoczesny model zbiórki opakowań według wzoru znanego z wielu zachodnich państw, a będzie kolejna awantura, chaos, wyższe ceny na półkach i wisząca nad producentami groźba kar. Pozostaje mieć nadzieję, że doświadczenie jednak uczy, i że tym razem głos ekspertów zostanie wysłuchany.

Jakub Bińkowski,

Członek Zarządu, Dyrektor Departamentu Prawa i Legislacji