To, co dzieje się ze społeczeństwem w Polsce, przypomina sytuację w wielu krajach Europy, które szybko się starzeją. Dziś nad Wisłą co piąty mieszkaniec skończył 65 lat, a za kilkanaście lat będzie to dotyczyło już co czwartego, a nawet co trzeciego. Coraz ważniejszą rolę odgrywa migracja.
Obecnie w Polsce żyje o ponad 1,6 mln więcej seniorów niż dzieci i młodzieży. I ta różnica będzie się powiększała. Równocześnie w wielu rejonach będzie stało coraz więcej pustych domów i mieszkań.
Po pierwsze: już dziś młodsze pokolenia są coraz mniej liczne, bo coraz mniej rodzi się dzieci. 30 lat temu w Polsce średnio mieszkało troje dzieci w rodzinie, a teraz są to najczęściej jedynacy. A nawet gdyby kobiety zdecydowały się powszechnie na urodzenie dwójki czy trójki dzieci, to i tak nie udałoby się osiągnąć zastępowalności pokoleń (by młodsze były tak samo liczne jak starsze). Po drugie: wydłuża się czas przeciętnego życia. W ciągu trzech dekad – o siedem lat. Zwiększa się liczba osób, które skończyły 65 lat, ale także tych, które mają więcej niż 80 lat. Co to oznacza dla życia społecznego? Ludzie będą żyli dłużej w coraz mniej licznych rodzinach. Trzecim zjawiskiem – istotnym dla demografii – jest to, że coraz ważniejszą rolę spełnia migracja i to ta polegająca zarówno na wyjazdach z kraju, jak i na przyjazdach.
Ale też sytuacja Polski jest w Europie szczególna. Z powodu wojny w Ukrainie stała się krajem przyjmującym najwięcej uchodźców wojennych. Cześć z nich ze względu na bliskość zatrzymała się w Polsce na dłużej. Z jednej więc strony ich decyzje mogą zahamować lub zmienić niektóre procesy demograficzne w Polsce, z drugiej wyraźnie unaoczniają problemy dotyczące jakości i dostępności usług publicznych (szczególnie ochrony zdrowia, systemu opieki nad małymi dziećmi, elastyczności na rynku pracy czy opieki nad osobami starymi czy chorymi).
Demografowie często przywołują motto „demography drives our future but not our destiny” (demografia napędza naszą przyszłość, ale nie nasze przeznaczenie). Oznacza to, że warto zrozumieć zjawiska demograficzne, ich skutki oraz zastanowić się, jakie działania mogą wpłynąć na procesy demograficzne. Działania te powinny stać się częścią polityki publicznej. W ostatnich latach władza w Polsce skoncentrowała się na przedsięwzięciach skupionych na wspomaganiu dzietności, czyli na skrawku polityki społecznej. Okazały się jednak mało skuteczne. Programy finansowego wsparcia rodzin podniosły materialny poziom ich życia, ale nie wpłynęły na zwiększenie liczby urodzeń. Wskaźnik urodzeń w 2021 r. wyniósł 1,32 proc., a w zeszłym roku najprawdopodobniej urodziło się w Polsce najmniej dzieci od czasu II wojny światowej.
Socjolodzy i demografowie postulują, by procesy demograficzne były uwzględniane we wszystkich aspektach polityki publicznej: od ochrony zdrowia, edukacji, rynku pracy, zasad budownictwa mieszkaniowego, aż do polityki migracyjnej. Tłumaczą (choć brzmi to jak truizm), że zmiany demograficzne dotyczą wszystkich pokoleń: od najmłodszych do najstarszych i dlatego tylko całościowe – holistyczne – podejście ma szanse wpłynąć na zjawiska demograficzne.
Zmiana struktury wiekowej
Informacji o tym, ile osób żyje w Polsce, ile mają lat, co robią i gdzie mieszkają dostarczył powszechny spis ludności, który przeprowadzono wiosną 2021 r. Wynika z niego, że na stałe, lub przynajmniej przez rok, w Polsce mieszkało nieco ponad 37 mln osób. W liczbie tej nie ma emigrantów. To o ponad 1 mln mniej niż dekadę wcześniej. Zmieniła się nie tylko liczba mieszkańców, lecz także ich struktura wiekowa: przybyło osób starszych, a pokolenia najmłodszych są coraz mniej liczne. Przeciętny Polak ma 42 lata, a dekadę temu był o cztery lata młodszy.
Ponad 8,4 mln osób to kobiety, które skończyły 60 lat i ponad 65-letni mężczyźni. Cezura 60 lat dla pań i 65 lat dla mężczyzn jest ważna, ponieważ jest to wiek, w którym można w Polsce otrzymać emeryturę i większość osób z tego prawa korzysta. Współczynnik starości demograficznej – czyli relacja liczby ludności w starszym wieku (60 lub 65 lat i więcej) do ogólnej liczby ludności – wzrósł z 14 do 19 proc. Przy czym za stare uznawane jest już społeczeństwo, które przekroczy 14 proc.
Znacząco mniej (6,7 mln) jest dzieci i młodzieży. Dziesięć lat temu było ich o ponad 370 tys. więcej. To tak, jakby w ciągu dziesięciu lat ubyło tyle dzieci, ile rodziło się przez pięć kwartałów.
Prosta zastępowalność pokoleń możliwa byłaby obecnie, gdyby wskaźnik urodzeń wyniósł ok. 2,1 – a w 2021 r. było to 1,3. Co jest istotne dla życia społecznego (szczególnie w tak konserwatywnym kraju, jakim jest Polska): coraz więcej dzieci rodzi się w związkach niesformalizowanych administracyjnie. Tak jak w 2000 r. co ósme dziecko urodziło się w pozamałżeńskim związku rodziców, tak w 2021 r. było to co trzecie dziecko urodzone w mieście i co piąte na wsi (ok. 27 proc. w kraju).
Różnice pomiędzy wielkościami kolejnych pokoleń mają znaczenie dla rynku pracy oraz dla rozwoju regionalnego. W 2020 r. na 100 osób w wieku 15–64 lat przypadało mniej niż 30 osób w wieku 65 i więcej lat. W 2050 r. będą to już 52 osoby w tym wieku. W 2060 r. proporcja ta wyniesie 62 do 100. Oznacza to coraz liczniejsze pokolenia ludzi starszych i coraz mniej liczne, które będą pracowały.
Starzeniu się społeczeństwa towarzyszy wyludnianie się części regionów: przede wszystkim prowincji (coraz więcej ludzi mieszka w wielkich miastach i ościennych gminach), a coraz mniej w miasteczkach i na wsiach oddalonych od dużych miast. Szczególnie jest to ważne dla „ściany wschodniej”, czyli wschodnich województw graniczących z Ukrainą, Białorusią, Litwą i Rosją. Na tych terenach najszybciej postępuje równoczesne starzenie się i wyludnianie.
Jak może być i co można zrobić?
Zmiany demograficzne mogą być zagrożeniem, jeżeli odpowiednio nie zareagujemy. Można także na nie wpływać przed odpowiednie zmiany w gospodarce i życiu społecznym.
Polska polityka prorodzinna w ostatnich latach skoncentrowana była na świadczeniach finansowych, które miały wesprzeć materialnie rodziny lub zachęcić kobiety do rodzenia dzieci. Pierwsze zadanie programu „Rodzina 500 (polega na przekazywaniu 500 zł miesięcznie dla każdego dziecka w rodzinie) podniosło standard materialny w wielu ubogich rodzinach, ale nie wpłynęło pozytywnie na dzietność.
Socjolodzy zwracają uwagę, że świadoma decyzja kobiet o posiadaniu dziecka jest znacznie bardziej skomplikowana niż znalezienie odpowiedzi na pytanie o to, „czy dostanę odpowiednie wsparcie finansowe”. Tak jak ważne jest bezpieczeństwo finansowe, tak ważne są: bezpieczeństwo mieszkaniowe (możliwość samodzielnego mieszkania rodzin), wybór formy opieki nad dzieckiem (czy będą się nim opiekowali członkowie rodziny, czy też będzie mogło korzystać z dostępnych finansowo i oddalonych niedaleko od domu instytucji opieki nad małymi dziećmi), czy bezpieczeństwo rozwoju zawodowego.
Choć w Polsce powoli rośnie liczba placówek wychowawczych, w których mogą przebywać najmłodsze dzieci do lat trzech, to wciąż w ponad połowie gmin w Polsce nie ma żłobka lub klubu dziecięcego (co prawda siedem lat temu były one tylko w co trzeciej gminie). Im większe miasto, tym więcej placówek. Najmniej jest ich (w co piątej gminie) w województwach na wschodzie – w tych, w których najszybciej postępuje wyludnienie i starzenie się społeczeństwa: lubelskim i podlaskim.
Duże miasta przyciągają ludzi młodych (szczególnie o wysokim poziomie kapitału ludzkiego, czyli z wysokimi kwalifikacjami), ale także inwestycje. Regiony, w których starzenie postępuje szybciej niż w całym kraju, stają się coraz mniej atrakcyjne dla inwestorów, a utrzymanie infrastruktury publicznej (placówek ochrony zdrowia, szkół, przeszkoli, żłobków czy dróg publicznych) staje się coraz trudniejsze. Coraz mniej osób i coraz starszych płaci coraz niższe podatki, a to powoduje, że samorządy lokalne ubożeją, infrastruktura usługowa staje się coraz skromniejsza – co jeszcze bardziej zachęca młodych do migracji do większych miast. Te zjawiska może w jakiejś części zmienić polityka regionalna. Powinna zahamować proces narastania regionalnych różnic w rozwoju społeczno‑ekonomicznym.
Wydłużyć karierę zawodową
Niektóre z działań władzy i zachowań osób indywidualnych wydają się odlegle od zmian demograficznych. Tak jest na przykład z decyzją o tym, kiedy kończymy karierę zawodową – w wymiarze indywidualnym, oraz jaki mamy wiek uprawniający do emerytury – w wymiarze społecznym i politycznym.
Jednak dla powstrzymania konsekwencji zmian demograficznych potrzebne jest uaktywnienie zawodowe tych grup, które są najmniej mobilne na rynku pracy. W przypadku Polski: są to osoby, które osiągnęły wiek emerytalny, kobiety i osoby z niepełnosprawnościami. Po osiągnięciu wieku emerytalnego na rynku pracy pozostaje co 11. osoba. Tak jak współczynnik aktywności zawodowej mężczyzn wynosi 65,7 proc., tak kobiet – 50,6 proc., a osób z orzeczoną niepełnosprawnością – 20 proc. Odpowiedniej pracy dla osób niepełnosprawnych często nie ma.
Kwestie niskiej aktywności na rynku pracy kobiet są połączone z brakiem odpowiedniej instytucjonalnej opieki nad dziećmi i osobami starszymi. W wieku okołoemerytalnym kobiety często równocześnie zajmują się wnukami i schorowanymi rodzicami. Wyzwaniem dla polityki publicznej jest to, jak zorganizować opiekę w rodzinie, małych społecznościach i całym społeczeństwie. Opieka i praca to dwa powiązane obszary. Bez rozwiązania problemów z pierwszym, nie poradzimy sobie z drugim. W Polsce zastosowano ulgi podatkowe dla pracujących emerytów. To za mało, by zwiększyć ich aktywność zawodową. Bez rozwoju instytucji opiekuńczych zwiększenie aktywności zawodowej osób starszych wydaje się niemożliwe.
Po to, by zapobiec niekorzystnym zmianom na rynku pracy, nie wystarczą działania władzy krajowej czy lokalnej – potrzebne są przedsięwzięcia, które powinni zainicjować pracodawcy. To im powinno zależeć na wykorzystaniu kompetencji pokolenia 60+ lub na umiejętnym zarządzaniu „wiekiem” w firmach i w instytucjach. Oznacza ono elastyczną organizację czasu pracy, ale także odpowiednie przygotowanie miejsc pracy.
Rok 2022 był dla Polski szczególny ze względu na wojnę w Ukrainie. Polska z kraju, z którego głównie ludzie migrują (szacuje się, że ponad 2,1 mln Polaków mieszka czasowo za granicą), stała się krajem przyjmującym emigrantów. Trend ten był widoczny od kilku lat, jednak wojna go zwiększyła. Migracja ma pozytywne znaczenie dla rynku pracy, jednak uwidacznia istniejące braki w jakości usług publicznych: dostępie do placówek ochrony zdrowia, edukacji, mieszkalnictwa czy instytucjonalnych form opieki.
Tak dużej grupy obcokrajowców jeszcze w Polsce nie było. Opracowanie zasad polityki migracyjnej będzie musiało być powiązane z rozstrzygnięciem wielu kwestii, które mają znaczenie także dla zjawisk demograficznych.