Ubezpieczenia, zapewniając stabilność finansową podmiotów zaangażowanych w transformację energetyczną, są warunkiem jej powodzenia. Już teraz rynek oferuje wiele rozwiązań niezbędnych inwestorom korporacyjnym i indywidualnym. Wyzwaniem dla wszystkich są skutki zmian klimatycznych. Tu są potrzebne działania organów państwa, aby wdrażać rozwiązania m.in. poprawiające równowagę hydrologiczną

Chęć ograniczenia skutków zmian klimatycznych skutkuje podejmowaniem wielu działań przez rządy Polski i innych krajów członkowskich Unii Europejskiej. Dotyczą one między innymi transformacji energetycznej. Dla naszego kraju powstał nawet strategiczny dokument Polityka Energetyczna Polski 2040 (PEP2040). Wynika z niego, że w 2040 r. udział energii pochodzącej z węgla spadnie do 28 proc., z 69 proc. w 2020 r. Dla ubezpieczycieli oznacza to zmniejszenie pola ubezpieczeniowego w tym obszarze, ale otwiera możliwości ubezpieczania inwestycji w odnawialne źródła energii. Ubezpieczyciele muszą uwzględniać też szereg nowych regulacji unijnych, dotyczących szeroko pojętego ESG, które promują ich zaangażowanie w zielone źródła energii. Co ważne, dotyczy to nie tylko ubezpieczania i reasekuracji tego typu instalacji, ale też inwestowania w takie rozwiązania. Na koniec III kw. 2022 r. inwestycje branży ubezpieczeń w dłużne papiery wartościowe oraz akcje i inne udziały o zmiennej kwocie dochodów to prawie 97 mld zł. Część tych środków może być inwestowane w tego typu projekty bezpośrednio lub pośrednio, np. przez zakup obligacji.
ikona lupy />
Jan Grzegorz Prądzyński, prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń / Fot. materiały prasowe
Energetyka jądrowa wyzwaniem
Agresywne działania Rosji i związane z tym ograniczenia dostaw tzw. brązowych paliw, przyspieszyły aktywność w zakresie transformacji energetycznej. Na przykład w Polsce powrócił temat inwestycji w energetykę jądrową. Przypomnijmy, że przymiarki i dyskusje na ten temat trwają od lat 70. XX w. Niestety bez efektów, bo choć na mapie Europy znajdziemy ponad 100 reaktorów w 13 krajach UE, to Polska jest pod tym względem białą plamą. Trudno wyobrazić sobie projekt budowy takiej elektrowni, bez zaangażowania ubezpieczycieli od samego początku jego realizacji. Branżowi inżynierowie zajmujący się oceną ryzyka podkreślają, że powinna ona zostać dokonana już na etapie wyboru miejsca i projektowania obiektów wraz z połączoną z nimi infrastrukturą. Podjęcie kwestii ubezpieczenia zbyt późno może skutkować problemami z uzyskaniem ochrony ubezpieczeniowej.
Warto też podkreślić, że przy ubezpieczeniach elektrowni jądrowych światowym standardem jest tworzenie specjalnych pooli. W ich skład mogą wchodzić zakłady ubezpieczeń, firmy z sektora energetyki jądrowej i rządy. Dodatkowo poole z poszczególnych krajów zawierają między sobą programy reasekuracyjne, rozpraszając ryzyko. Tylko w tych warunkach można mówić o zapewnieniu ochrony ubezpieczeniowej dla majątku elektrowni i z tytułu odpowiedzialności cywilnej za szkody wynikające z jej użytkowania. Polskie przepisy, w ślad za konwencją wiedeńską o odpowiedzialności cywilnej za szkodę jądrową, wymagają ubezpieczenia OC na kwotę ok. 1,8 mld zł. Elektrownie węglowe mają być zastępowane nie tylko przez wielkoskalowe elektrownie jądrowe, ale też małe reaktory modułowe (SMR – Small Modular Reactor). Założenia wspomnianej PEP2040 przewidują, że energetyka jądrowa w 2040 r. będzie przynosiła 14 proc. ogółu energii.
Więcej farm wiatrowych na morzu
Rozwijane mają też być morskie i lądowe elektrownie wiatrowe, instalacje fotowoltaiczne, biogazownie i inne źródła nisko i zeroemisyjne. W perspektywie 2040 r. w porównaniu z 2020 r. znaczenie odnawialnych źródeł energii ma wzrosnąć do 40 proc. z 22 proc. Przewidywany jest istotny wzrost odsetka energii, który mają przynosić farmy wiatrowe na morzu. To segment, który w Polsce dopiero raczkuje, ale w 2040 r. ma przynosić 14 proc. energii. Rynek ubezpieczeniowy ma wypracowaną ofertę w postaci specyficznych klauzul dla projektów budowy morskiej farmy wiatrowej, tzw. windcar. Pozwalają one pokryć szkody w sprzęcie, maszynach, materiałach, wyposażeniu i inne związane z budową, zarówno w trakcie prac instalacyjnych, jak i składowania czy transportu. Ubezpieczenie obejmuje też ryzyka odpowiedzialności cywilnej wobec osób trzecich i ich mienia oraz utraty zysków.
Zarówno etap budowy, jak i późniejszego utrzymania takiej instalacji wiążą się z ryzykiem bardzo wysokich szkód. Najczęściej dochodzi do uszkodzenia kabli, które łączą poszczególne turbiny i służą do przesyłania prądu na ląd. To też najbardziej kosztowne rodzaje szkód. Do ich usunięcia potrzebne jest zaangażowanie specjalistycznych jednostek, których usługi kosztują nawet ponad 200 tys. euro dziennie. W perspektywie 2040 r. 11 proc. energii ma pochodzić z energii wiatru pozyskiwanej z instalacji lądowych. Łatwo więc policzyć, że elektrownie wiatrowe położone na wodzie i lądzie będą odpowiadały za ok. 25 proc. dostaw energii.
ikona lupy />
Fot. materiały prasowe
Fotowoltaika jeszcze bardziej popularna
W ostatnim czasie wiele też mówi się o boomie na instalacje fotowoltaiczne. Tymczasem rozwój tego źródła energii dopiero przed nami. Dość powiedzieć, że w 2020 r. przyniosło ono ok. 2 GWh energii, a przewidywania na 2040 r. zakładają wzrost do prawie 15 GWh. Ma to oznaczać, że z tego źródła ma pochodzić 7 proc. energii. To wyzwanie dla rynku ubezpieczeniowego, ale także dla klientów (zarówno indywidualnych, jak i firm) oraz podmiotów montujących tego typu instalacje. Mamy już pierwsze doświadczenia wynikające ze szkód polegających np. na pożarze takich instalacji. Wynika z nich, że wadliwe zainstalowanie instalacji na dachu budynku, brak stosowania lub nieprawidłowy dobór zabezpieczeń przeciwprzepięciowych, w istotny sposób zwiększają ryzyko powstania pożaru. Ważna jest zarówno prawidłowa instalacja, jak też regularna i właściwa konserwacja. Dlatego w przypadku dużych farm fotowoltaicznych, zakłady ubezpieczeń dokonują profesjonalnej oceny ryzyka. Biorą przy tym pod uwagę np. lokalizację, jej moc i powierzchnię, producenta kluczowych elementów. Istotne jest też to, czy na farmie były montowane urządzenia fabrycznie nowe czy używane wcześniej w innej lokalizacji. Badane jest również miejsce posadowienia instalacji, czy jest to dach, fasada czy grunt oraz sposób montowania paneli. Zakłady ubezpieczeń zwracają uwagę na zawarte przez klienta umowy serwisowe, w szczególności na zakres i częstotliwość serwisu. Ubezpieczenie może obejmować nie tylko panele, ale też transformatory, linie przesyłowe, zabezpieczenia przeciwpożarowe i przeciwprzepięciowe, konstrukcje lub budynki, na których panele są umocowane i wszystkie elementy instalacji.
Zmienny klimat to więcej szkód
Transformacja energetyczna jest potrzebna, żeby złagodzić skutki zmian klimatycznych. Żywioły dają się nam coraz bardziej we znaki. Widzimy to zarówno w Polsce, jak i na całym świecie. Polska Izba Ubezpieczeń od trzech lat przeprowadza badanie obaw Polaków, również tych związanych z przyrodą. W najnowszej fali przeprowadzonej w lutym 2022 r. największy odsetek badanych (68 proc.) wskazał, że boi się silnego wiatru i huraganu. Co ciekawe w poprzednich badaniach z lat 2020 i 2021 te wskaźniki wynosiły odpowiednio 59 proc. i 54 proc. Skąd taki wynik? W styczniu 2022 r. dotknęła Polskę właśnie fala silnych wiatrów i związanych nimi szkód. Polacy mieli te wydarzenia świeżo w pamięci. Równocześnie wzrosła zarówno wartość, jak i liczba szkód wypłacanych w grupie 8, obejmującej ubezpieczenia mienia od szkód spowodowanych w szczególności ogień, burzę i inne żywioły, obsunięcia ziemi lub tąpnięcia. Po III kwartałach 2022 r. ubezpieczyciele wypłacili niemal 1,9 mld zł z tytułu 484 tys. zlikwidowanych szkód. Dla porównania rok wcześniej było to odpowiednio 1,5 mld zł i 450 tys. Polacy przekonują się, że te ubezpieczenia działają, dlatego też rośnie liczba zawieranych przez nich polis. W omawianej grupie było to już niemal 9,9 mln sztuk po III kwartałach 2022 r., a rok wcześniej było to 9,3 mln.
Potrzebne zaangażowanie rządów
Zmiany klimatyczne mogą w dłuższym terminie doprowadzić do zwiększenia częstotliwości jak i skali szkód. Może się wtedy pojawić problem z uzyskaniem ochrony ubezpieczeniowej na wypadek działania ulewnych deszczy, silnych wiatrów, gradu czy burz. Wyzwaniem będzie też utrzymanie kosztów takiej ochrony na poziomie dostępnym dla obywateli czy firm. Dlatego tak ważne jest podejmowanie działań przez organy państwa, które np. doprowadzą do poprawy równowagi bezpieczeństwa dzięki odpowiedniemu planowaniu przestrzennemu.

Dziś widzimy, że równolegle z suszą dotykają nas skutki nawalnych deszczy. W Polsce około 60 proc. przypadków to powodzie opadowe. W tej kategorii rośnie ryzyko powodzi błyskawicznych, które są obecnie jednym z najpoważniejszych zagrożeń dla miast. Nie można jednak bagatelizować powodzi rzecznych, takich jak te z 1997 r. czy 2010 r., które mają większy zasięg i potencjalnie większą skalę. Te zjawiska wymagają zaangażowania państwa oraz samorządów. Na przykład inwestycje w systemy retencji, tworzenie pasów zieleni w miejsce betonowych placów, z jednej strony ogranicza ryzyko zalań i podtopień, a z drugiej powoduje podniesienie poziomu wód podziemnych łagodząc zjawisko suszy.

ikona lupy />
Fot. materiały prasowe

Zapraszamy do publikacji w wersji angielskiej DGP: World Economic Forum