W Unii Europejskiej trwa negocjacyjny impas dotyczący nowych restrykcji wobec Rosji oraz limitów cen gazu. Bruksela naciska jednak na dokończenie rozmów przed czwartkowym szczytem.
W Unii Europejskiej trwa negocjacyjny impas dotyczący nowych restrykcji wobec Rosji oraz limitów cen gazu. Bruksela naciska jednak na dokończenie rozmów przed czwartkowym szczytem.
Do momentu zamknięcia tego wydania DGP państwom Wspólnoty wciąż nie udało się dojść do porozumienia w sprawie dziewiątego pakietu sankcji wobec Rosji. Komisja Europejska chce objąć indywidualnymi restrykcjami 200 dodatkowych osób i podmiotów, w tym przedstawicieli rosyjskich sił zbrojnych, Dumy, rządu oraz przedsiębiorstw z sektora zbrojeniowego. Ponadto propozycja Brukseli zakłada objęcie sankcjami trzech kolejnych rosyjskich banków – w tym zamrożenie europejskich aktywów największego z nich, Sbierbanku – oraz wprowadzenie nowych ograniczeń eksportowych na przemysł chemiczny i elektroniczny. Pakiet dopełnia zakaz eksportu silników dla dronów do Rosji i krajów trzecich, które mogłyby je dostarczyć Moskwie, oraz zakaz emitowania na terenie UE kolejnych czterech rosyjskich stacji telewizyjnych. Na liście mają się znaleźć NTW, Pierwyj kanał, REN i Rossija 1.
W kluczowym z punktu widzenia budżetowych dochodów Kremla sektorze surowcowym dziewiąty pakiet ma wprowadzić zakaz udziału europejskich podmiotów w nowych przedsięwzięciach wydobywczych w Rosji. Według danych Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju ten właśnie sektor przyciągał przed rozpoczęciem inwazji na Ukrainę 24 proc. zagranicznych inwestycji. Jak wskazuje „Financial Times”, mogłoby to być pierwsze uderzenie w rosyjską produkcję uranu i innych ważnych metali. Dziś w rosyjskie projekty wydobywcze pozostają zaangażowani najwięksi globalni potentaci finansowi, m.in. fundusze BlackRock i Vanguard. Unia ma też powołać specjalnego pełnomocnika, który czuwałby nad implementacją przepisów sankcyjnych oraz ich przestrzeganiem w UE i poza nią (na celowniku mają się znaleźć m.in. Serbia, Turcja i kraje Zatoki Perskiej). Według „Financial Timesa” plany te mają zostać potwierdzone przez Komisję Europejską już dziś, a kandydatem na nowe stanowisko jest były przedstawiciel UE w Waszyngtonie, Irlandczyk David O’Sullivan.
Wczoraj wieczorem ambasadorowie państw członkowskich mieli usiąść do kolejnej tury rozmów, jednak do momentu zamknięcia wydania DGP nie były znane ich efekty. Z naszych informacji wynika, że brak porozumienia jest związany z dążeniami części państw do uzyskania wyłączeń od zakazów eksportowych. Blokujący domagają się także zdjęcia niektórych osób z czarnej listy. – Stan na poniedziałek to brak porozumienia. W związku z rozbieżnościami wokół listy sankcji indywidualnych będzie je trudno osiągnąć – ocenił w rozmowie z nami jeden z dyplomatów. Ale KE jest zdeterminowana, aby zamknąć dyskusję i przyjąć dziewiąty pakiet jeszcze przed szczytem UE, który rozpocznie się w czwartek.
Na razie nie ma też mowy o likwidacji istniejących luk w reżimie sankcyjnym. A za taką uchodzi utrzymanie możliwości dostarczania ropy północną nitką rurociągu Przyjaźń, która potencjalnie może tłoczyć paliwo do rafinerii polskich i niemieckich. Rezygnacja z Przyjaźni jeszcze bardziej ograniczyłaby możliwości dostarczania rosyjskiej ropy do UE po wejściu w życie w ubiegłym tygodniu zakazu jej transportu drogą morską, jednak taka opcja nie została włączona do dziewiątego pakietu. Pod koniec listopada nasz resort klimatu potwierdził, że Warszawa i Berlin, które wiosną zadeklarowały, że do końca roku zrezygnują z importu rosyjskiej ropy, wspólnie zabiegają na forum unijnym o regulacje, które umożliwią odbiorcom związanym z Rosją długoterminowymi kontraktami, takim jak Orlen, odstąpienie od lądowych dostaw bez ryzyka kar umownych. Rządy Polski i Niemiec rozmawiają też o alternatywnych dostawach dla podpiętych do Przyjaźni niemieckich rafinerii – w których kluczową rolę miałby odegrać polski naftoport – i ewentualnym objęciu przez Orlen części udziałów w należącej do Rosnieftu jednostce w Schwedt.
W propozycjach dyskutowanych w Brukseli nie ma również mowy o ograniczeniu rosnących przychodów Rosji z handlu gazem skroplonym (LNG). Swój import paliwa w tej formie wyraźnie zwiększyły w ostatnich miesiącach m.in. Belgia, Francja czy Hiszpania, co przełożyło się na ponadpięciokrotne zwiększenie szacowanych zysków podmiotów rosyjskich do ok. 12,5 mld euro. Tymczasem opodatkowanie tej części gazowych przychodów w Rosji ma wzrosnąć od nowego roku z 20 proc. do 34 proc. Poza reżimem sankcyjnym utrzyma się też rosyjski sektor jądrowy, w tym dostawy paliwa jądrowego do państw UE, których wartość jest szacowana na 200 mln euro rocznie.
UE wciąż rozmawia natomiast o wcieleniu w życie mechanizmu odgórnego ograniczenia cen gazu na rynku europejskim, którego notowania wywindowane są m.in. na skutek prowadzonych od ponad roku manipulacji dostawami przez Gazprom. Dziś podczas nadzwyczajnej Rady ds. Energii ministrowie ponownie usiądą do rozmów nad mechanizmem korekty rynkowej, który zaproponowała KE. Pierwotny projekt spotkał się z krytyką niemal wszystkich unijnych stolic z uwagi na zaporowe warunki uruchomienia mechanizmu. Limit miał wchodzić w życie dopiero wówczas, gdy ceny gazu na giełdzie TTF przez co najmniej dwa tygodnie będą się utrzymywać powyżej pułapu 275 euro za 1MWh i jednocześnie będą o ponad 58 euro wyższe niż ceny LNG na rynku światowym. Takie warunki nie były dotąd spełnione ani razu i państwa członkowskie stwierdziły, że w praktyce tak zaprojektowany mechanizm będzie martwy.
Jak ustaliliśmy, nowe propozycje KE obejmują obniżenie pułapu do 220 euro za mWh, a rozpiętość względem światowych cen LNG do 35 euro. Wobec tej propozycji wciąż protestuje wiele państw posiadających w takim gronie większość blokującą: Belgia, Bułgaria, Chorwacja, Grecja, Litwa, Łotwa, Malta, Polska, Rumunia, Słowacja, Słowenia i Włochy. Koalicja ta domaga się obniżenia limitu do 160 euro, a rozpiętości do 20 euro. Francuski „Contexte” podaje, że nową propozycją kompromisu miałoby być porzucenie pomysłu uzgodnienia stałego pułapu cen i poprzestania na dynamicznym limicie, wyznaczonym na poziomie 35 euro powyżej indeksów gazu skroplonego. Obawy przeciwników limitów na czele z Niemcami mogą wzmocnić przedstawione wczoraj analizy Międzynarodowej Agencji Energetycznej, zgodnie z którymi w przyszłym roku Unii będzie zagrażać deficyt błękitnego paliwa, zwłaszcza w przypadku odbicia gospodarczego w Chinach. Organizacja rekomenduje w związku z tym wprowadzenie dodatkowych zachęt do oszczędzania gazu oraz przyspieszenie rozbudowy źródeł odnawialnych. Z punktu widzenia największych konsumentów gazu taki scenariusz może jednak oznaczać szykowanie się na cenową rywalizację. ©℗
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama