Jeśli na Ukrainie nie wydarzy się nic ważnego, co znów spowodowałoby gwałtowny wzrost cen energii, to gwałtowny wzrost cen żywności mamy już za sobą - powiedział w niedzielę wicepremier, minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk.

Dodał, że spodziewa się kilkuprocentowych podwyżek, które "skonsumują" podwyżki cen energii.

Wicepremier pytany w TVP Info o prognozy dotyczące cen żywności zaznaczył, że "jeśli nic ważnego nie wydarzy się na Ukrainie, co znów spowodowałoby gwałtowny wzrost cen energii, to gwałtowny wzrost cen żywności mamy za sobą".

"One mogę jeszcze nieco wzrosnąć, ale już nie o taki stopień jak to było do tej pory. Spodziewałbym się kilkuprocentowych jeszcze wzrostów cen żywności, takiego, który skonsumuje podwyżki cen energii" - powiedział.

Jak wyjaśnił, zakłady przetwórcze miały kontrakty na gaz do końca roku, teraz będą one odrobinę droższe. "Przypominam, że funkcjonuje ustawa, która ogranicza z góry ceny gazu i energii dla małych i średnich przedsiębiorstw, co ustabilizuje trochę ceny żywności. Gdyby tego nie było, to faktycznie piekarnie czy inne zakłady przetwórcze, albo bankrutowałyby, albo windowały ceny" - dodał Kowalczyk.

Stwierdził, że ustawa ograniczająca wzrost cen energii jest "zbawienna" dla przetwórców i dzięki temu dla konsumentów, bo - jak dodał - na końcu konsument i tak płaci za wszystko.

Szef resortu rolnictwa przypomniał też o propozycjach Prawa i Sprawiedliwości dla rolnictwa, jakie zapowiedziano na niedzielnym Zgromadzeniu Polskiej Wsi w Przysusze (woj. Mazowieckie). Wymienił m.in. zwiększenie limitów dopłat do paliwa dla producentów trzody chlewnej, ujednolicenie waloryzacji emerytur rolniczych z KRUS wobec świadczeń z ZUS, obowiązkowe czipowanie psów oraz wyższe dopłaty dla pszczelarzy. (PAP)