Giełda to w powszechnej świadomości miejsce, w którym obraca się akcjami. To jednak przestarzały obraz, czego dowodzi GPW. Na czym się więc zarabia? Na towarach, choćby na handlu energią i gazem
Przychody polskiej Giełdy Papierów Wartościowych z rynku finansowego – na który składa się handel nie tylko akcjami, lecz także obligacjami czy instrumentami pochodnymi – skurczyły się w zeszłym roku o 2,6 proc., do ok. 200 mln zł. – Na rynku finansowym jest stagnacja – tłumaczy Grzegorz Zawada, wiceprezes GPW.
Spadek przychodów to w jego opinii skutek bardzo małej zmienności, która przekłada się na aktywność inwestorów, skalę obrotów na rynku i zależnych od nich prowizji dla giełdy (dla jej wyników mniej istotne jest, czy ceny akcji rosną, czy spadają). W minionym roku różnica między najniższym i najwyższym poziomem indeksu WIG20 wyniosła 12 proc., najmniej od początku wieku. Ta zmienność kurczy się od kilku lat: w 2011 r. sięgała 34 proc., rok później – 24 proc., a w 2013 r. – 19 proc.
– Nie mamy na to wpływu – zapewnia Paweł Tamborski, prezes GPW. – Ale zmienność na poziomie 12 proc. oznacza, że w przyszłości może być już tylko lepiej – dodaje.
Jaką receptę ma GPW na poprawę sytuacji? – Praca u podstaw i promocja polskiego rynku oraz ekonomii – mówi Tamborski. Wskazuje, że GPW intensywnie rozmawia zarówno z polskimi, jak i z zagranicznymi inwestorami. W tym roku ma już zaplanowane cztery spotkania w różnych częściach świata: Londynie, Nowym Jorku, Paryżu oraz na Dalekim Wschodzie, prawdopodobnie w Singapurze. Będzie też poszukiwać nowych inwestorów wśród podmiotów, które zajmują się handlem opartym na algorytmach.
Analitycy wysiłki GPW doceniają, ale zaznaczają, że ten rok dla rynku finansowego, czyli akcji, instrumentów pochodnych i obligacji, też nie musi być łatwy. – Jeśli w tej części rynku nie dojdzie do większych ruchów indeksów, nie spodziewam się, by GPW mogła liczyć na znaczący wzrost przychodów w segmencie finansowym – wskazuje Jaromir Szortyka, analityk DM PKO BP.
Wśród przedstawicieli rynku finansowego opinie co do zachowania indeksów na warszawskiej giełdzie i ich zmienności są podzielone. Do optymistów należy m.in. Dom Maklerski mBanku, który oczekuje, że WIG na koniec roku znajdzie się na poziomie 60 tys. pkt. To oznaczałoby, że w 2015 r. indeks zyska jeszcze ponad 13 proc. – Liczę, że bardziej aktywnym inwestorem będą OFE. Mniejsze napływy do funduszy emerytalnych z ZUS oznaczają, że by coś kupić, będą musiały też coś sprzedać. Nie będą też karane za odchylenia w osiąganych wynikach, dzięki czemu być może nie będą kopiować swoich portfeli, ale inwestować w akcje szerzej i bardziej indywidualnie – ocenia Błażej Bogdziewicz, wiceprezes Caspar Asset Management.
Mniej optymizmu prezentuje Marcin Materna z Millennium DM, który spodziewa się, że zmienność na GPW także w tym roku będzie niska. Wskazuje, że warszawski parkiet wypadł na razie z kręgu zainteresowania inwestorów zagranicznych. – Problemem jest struktura większych spółek notowanych na giełdzie. To głównie banki i energetyka, a te branże nie są teraz zbyt popularne na świecie. Do tego doszedł ważny lokalny czynnik, czyli reforma OFE, która też przyczyniła się do spadku zainteresowania Warszawą. Z tego m.in. powodu staliśmy się giełdą bardziej marginalną. Brakuje OFE, które były istotnym uczestnikiem handlu polskimi akcjami – mówi szef działu analiz Millennium DM.
Polskiej giełdzie nie sprzyja też sytuacja na rynku ofert publicznych. Jak wynika z danych firmy doradczej PwC, warszawska GPW była w 2014 r. jedną z nielicznych w Europie, która odnotowała spadek liczby ofert. Zdaniem Jaromira Szortyki pod tym względem 2015 r. może być dla GPW nieco lepszy. – Dobra sytuacja gospodarcza i w miarę atrakcyjne wyceny na giełdzie powinny zachęcić spółki do pozyskiwania kapitału przez giełdę. Dobrej jakości spółki nie powinny mieć problemów ze znalezieniem chętnych na swoje papiery – uważa analityk.
Sama GPW liczy na podobną liczbę debiutów jak w ubiegłym roku (wtedy na główny parkiet weszło 28 spółek, w tym 10 z NewConnect).
Nie najlepiej ma się też zagraniczna inwestycja GPW w rynek akcji. Chodzi o Aquis Exchange, brytyjską platformę obrotu akcjami MTF, w której GPW ma 32 proc. udziałów. Teraz ważą się jej losy. Na razie jest ona deficytowa – w 2014 r. licząc od 18 lutego, jej strata wyniosła 22,2 mln zł. W połowie roku konieczne jest podniesienie jej kapitału (by spełniała wymogi regulacyjne).
– Mamy opcję wzięcia udziału w podniesieniu kapitału, ale będziemy bardzo mocno się nad tym zastanawiać – deklaruje Tamborski.
Na czym w takim razie zarabia giełda? W siłę rośnie jej rynek towarowy. Przychody tego segmentu w minionym roku zwiększyły się o ponad połowę, do 114,5 mln zł. I taka właśnie tendencja będzie się najpewniej utrzymywać. Udział rynku towarowego w przychodach grupy wzrósł w zeszłym roku z 26,8 proc. do 36 proc. Rozwojowi tej części działalności GPW sprzyjają przepisy, które nakazują, aby część handlu energią i gazem odbywała się na rynku publicznym.
Analitycy spodziewają się, że to właśnie rynek towarowy będzie w najbliższych latach motorem poprawy wyników i przychodów spółki.
– Na pewno jego udział w przychodach grupy będzie w najbliższych latach wzrastał – ocenia analityk DM PKO BP.
A GPW zamierza nadal rozwijać tę część biznesu. W tym roku chce uruchomić np. handel kontraktami terminowymi, najpierw na energię elektryczną, następnie na gaz ziemny.
W sumie GPW miała w ubiegłym roku 112,3 mln zł zysku netto, o 1,1 proc. mniej niż rok wcześniej.