Polacy mają coraz więcej pieniędzy, ale nie do końca wiedzą, jak i gdzie je ulokować, by nie stracić w dobie kryzysu – to główny wniosek z debaty „Hedonizm czy ascetyzm. W niespokojnych czasach wydawać czy oszczędzać?”

Czy w niepewnych czasach warto gromadzić finansowe zabezpieczenie, czy lepiej prywatne pieniądze przeznaczyć na konsumpcję? Wydać na dobra, których inflacja nie dotyka, czy zainwestować z myślą o korzyściach w przyszłości? – zastanawiali się uczestnicy debaty zorganizowanej w ramach XXXI Forum Ekonomicznego w Karpaczu w Strefie Grupy Polskiego Funduszu Rozwoju.

Paneliści zgodnie stwierdzili, że oszczędzamy mało efektywnie. Podkreślali również, jak ważne jest zabezpieczenie finansowe nie tylko na emeryturę, lecz także na inne nieprzewidziane i nagłe wydatki.

Brakuje nam edukacji i kapitału

Z danych GUS wynika, że 30,8 proc. oszczędności Polacy trzymają na depozytach bieżących, a kolejne 13 proc. gromadzą w gotówce. Na rynku kapitałowym mamy ulokowane zaledwie 12 proc. środków. Mimo rosnącej z roku na rok nadwyżki w tzw. dochodzie rozporządzalnym, większość z nas lokuje oszczędności w miejscach, które nie przynoszą zysku.

– Jesteśmy prawie rekordzistami w Unii Europejskiej, jeśli chodzi o oszczędności w gotówce: ponad 300 mld zł. Z kolei na depozytach bieżących i rozliczeniowych trzymamy łącznie ponad 800 mld zł. W dobie wysokiej inflacji realnie na tym tracimy – zauważył Bartosz Marczuk, wiceprezes PFR.

Zdaniem Zbigniewa Jagiełły, aby przekonać Polaków do oszczędzania m.in. na przyszłą emeryturę, trzeba mocniej akcentować te kwestie już w szkołach średnich. – Tam, gdzie kształtuje się odpowiedzialność osobista za podejmowane decyzje, tematu oszczędzania nie ma. Mimo że młodzi ludzie mają dostęp do pieniędzy z poziomu smartfona – stwierdził były prezes PKO BP. Jagiełło dodał również, że wzmacnianie wątków edukacyjnych to podstawa do tego, by w dłuższej perspektywie odwrócić społeczne trendy. Stąd np. pomysł, by internetowa symulacja giełdowa była wkrótce obowiązkowym elementem zajęć z przedsiębiorczości.

Obecnie Polacy niechętnie inwestują w produkty giełdowe, a inwestowanie w akcje to niemal działalność elitarna. Niewielki odsetek z nas oszczędza poprzez lokowanie kapitału w akcjach, nie tylko dlatego, że brakuje edukacji ekonomicznej. Nie sprzyjają temu też obecne czasy.

– Chciałbym, żeby współczesny kapitalizm premiował zdolność do oszczędzania poprzez rynkową alokację zasobów. Niestety jest duża presja, że wszystko musi stale rosnąć – stwierdził Marek Dietl, prezes GPW.

Ekonomista dodał również, że nie każdy ma cechy dobrego inwestora. – Trzeba mieć pewne predyspozycje psychiczne, żeby akceptować przejściowe straty w imię wyższych przyszłych zysków i być systematycznym w swoim podejściu do inwestowania – podkreślił.

Według prezesa Dietla Polacy za wcześnie uwierzyli, że jesteśmy bogaci. – W rozumieniu zasobów kapitałowych wciąż jesteśmy biedni. Mimo że rośnie produkt krajowy brutto, to nasz dochód rozporządzalny jest niższy. Wszystko to wygląda dobrze w procentach, ale w wartościach absolutnych już nie tak znakomicie. Wciąż relatywnie mało akumulujemy kapitału. Powinniśmy więcej oszczędzać, inwestować i budować potencjał gospodarki – podkreślił.

Zdaniem prezesa GPW podobne przekonanie o bogactwie doprowadziło w Europie Zachodniej do tego, że większość ludzi wchodzących obecnie na rynek pracy nie wierzy, że uda im się zarabiać tyle samo, co ich rodzicom. – Widzimy, jak łatwo z bogatych społeczeństw stać się biednymi, jeśli za dużo się konsumuje, a za mało oszczędza i inwestuje – stwierdził.

Obligacje w modzie

Obecna sytuacja gospodarcza sprawiła, że Polacy zaczęli poważniej myśleć o obligacjach, które dają zabezpieczenie przed inflacją. W ubiegłym roku sprzedaż obligacji była rekordowa i przekroczyła 43 mld zł. Według Artura Sobonia, sekretarza stanu w Ministerstwie Finansów, to za sprawą powiększanej oferty produktowej.

– Zainteresowanie obligacjami oszczędnościowymi jest rzeczywiście coraz większe. 2021 r. zamknął się rekordowym wynikiem, a przecież startowaliśmy w 2015 r. z poziomu 3 mld zł rocznie. To za sprawą poszerzania oferty produktów i powiększanie infrastruktury dystrybucji papierów. To dlatego obligacje stają się dobrze rozbudowaną i wiarygodną propozycją dla Polaków – zaznaczył Artur Soboń.

Przedstawiciel resortu finansów mówił też, że polskie społeczeństwo potrzebuje czasu, aby zbudować swoje bogactwo. – Bogacimy się jako społeczeństwo, ale wciąż jeśli chodzi o aktywa osobiste, rodzinne czy majątki, jesteśmy państwem, które potrzebuje czasu. Każda złotówka wydana na poprawę bezpieczeństwa Polski jest najlepiej zainwestowaną w rozwój złotówką – stwierdził.

Nie można liczyć tylko na państwo

Gertruda Uścińska, prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, przekonywała, że niezależnie od podejścia do oszczędzania, inwestowania czy wysokości rodzinnego majątku, warto pozostać aktywnym zawodowo dłużej, a decyzję o skorzystanie z prawa do emerytury przesunąć na później.

– Wysokość świadczenia zależy wprost od tego, ile zgromadzimy kapitału emerytalnego. Im dłuższy jest ten okres i późniejsze przejście, tym emerytura jest wyższa. Dłuższa praca roczna daje średnio 10–15 proc. wzrost świadczenia – przekonywała podczas dyskusji szefowa ZUS. Jednocześnie Gertruda Uścińska zaznaczała, że – wzorem zachodnioeuropejskich systemów – udział państwa w gwarancji dochodu na starość z biegiem lat będzie się zmniejszał.

Robert Zapotoczny, prezes PFR, zauważył, że duża część Polaków pokłada nadzieje w pracowniczych planach kapitałowych, które docelowo mają pomóc w dywersyfikacji dochodu na jesień życia.

– Mamy ok. 2,5 mln uczestników, osób, które pozostały w pracowniczych planach kapitałowych świadomie, a liczba oszczędzających wzrasta z każdym miesiącem. Otrzymujemy sygnały, że osoby po zalogowaniu się na swoje konto zazwyczaj są pozytywnie zaskoczone wielkością zgromadzonych oszczędności – stwierdził Robert Zapotoczny.

Uczymy się i rozwijamy

Bartosz Marczuk z PFR nasze podejście do oszczędzania tłumaczył kwestiami historycznymi. Wiceprezes PFR stwierdził, że nie mamy w DNA oszczędzania i przekazywania majątków potomnym. A wynika to z uwarunkowań, ponieważ zabory i wojny sprawiały, że gromadzony latami majątek często przepadał. Podkreślił jednak, że – choć obecna rzeczywistość nam nie sprzyja – jest optymistą w umacnianiu nawyków oszczędnościowych.

– Dochód rozporządzalny wciąż rośnie, a przecież jeszcze niedawno wydawaliśmy statystycznie wszystko, co zarobiliśmy. Czas działa na naszą korzyść – uczymy się i rozwijamy. Pojawił się wreszcie bardzo dobry produkt – PPK, który z punktu widzenia indywidualnej osoby jest wymarzonym rozwiązaniem – zakończył.

BACH
Fot. materiały prasowe
logo pfr / Inne