Fintech wierzy, że może stać się jedną z najważniejszych platform płatniczych o paneuropejskim zasięgu. Ma know how, wspierających właścicieli i nie ma kompleksów – informuje w środę "Puls Biznesu".

"Puls Biznesu" pisze, że w KRS są już ostatnie wyniki Polskiego Standardu Płatności, znanego szerzej pod marką Blik. W ubiegłym rok firma zarobiła netto 32 mln zł, a na poziomie EBITDA 42,5 mln zł wobec 30,5 mln zł w 2020 r.

"Po zastosowaniu mnożnika wykorzystywanego do wyceny spółek technologicznych, lądujemy na poziomie 1 mld zł. Można więc uznać, że Blik zasłużył sobie na miano lokalnego jednorożca. Do prawdziwego, mierzonego w dolarach, sporo mu brakuje, ale nic straconego" – czytamy.

Według gazety PSP, spółka zawiązana przez sześć banków, jest dzisiaj jednym z ważniejszych aktywów sektora bankowego i po siedmiu latach działania jej narzędzie faktycznie stało się płatniczym standardem na niemałym polskim rynku.

Zdaniem "Pulsu Biznesu" prawdziwy potencjał kreowania zysku Blik pokaże jednak dopiero w tym roku. W 2021 r. i w latach poprzednich wynik był pochodną minimalnej marży i dużego wolumenu. W czerwcu Blik podwyższył prowizję pobieraną od sprzedawców internetowych. Dariusz Mazurkiewicz, prezes PSP, jest przekonany, że mimo to obroty nadal będą szybko rosły, więc przychody pójdą skokowo w górę.

"Nadszedł czas urynkowienia usług. Przez lata budowaliśmy infrastrukturę, która wniosła dużą wartość do e-commerce. Z naszych badań wynika, że klienci rezygnują z zakupów, jeśli płatność nie jest obsługiwana przez Blika" – mówi Dariusz Mazurkiewicz.

Teraz Blik przygotowuje się do wejścia na kolejny rynek, który w Polsce dopiero się kształtuje. W czerwcu cztery banki złożyły w UOKiK wniosek o akceptację dla planów wdrożenia usługi buy now pay later (BNPL) w Bliku.

"Jest to jeden z naszych strategicznych projektów. Zakładamy, że kilkadziesiąt punktów procentowych naszego wzrostu w kolejnych latach będzie pochodziło z płatności odroczonych. To jest usługa, której klienci chcą, a my mamy potencjał, żeby zaspokoić ich oczekiwania" – zapewnia Mazurkiewicz.

Szef PSP zapowiada, że w najbliższych miesiącach Blik pochwali się pierwszymi wdrożeniami za granicą. Gdyby nie wojna w Ukrainie, stałoby się to już dawno – prace nad uruchomieniem polskiego narzędzia w ukraińskich bankach były mocno zaawansowane.

"Wysiłek nie poszedł jednak na marne. Nawiązane wtedy relacje z ukraińskim bankiem centralnym przydały się przy uruchamianiu wypłat gotówkowych w hrywnach dla uchodźców z Ukrainy w Polsce" – zauważa gazeta. (PAP)