Nie ma lepszej reklamy dla polskiej żywności niż czeska kontrola - ocenia minister rolnictwa Marek Sawicki. Informacyjna Agencja Radiowa dotarła do czeskiej instrukcji, która nakazuje szczegółową kontrolę polskich artykułów spożywczych.

Marek Sawicki wyjaśnia w rozmowie z IAR, że Czesi nie zreformowali swojego rolnictwa. Jest ono mniej wydajne od polskiego. Dlatego nasi producenci żywności spotykają się z szykanami w tym kraju. Minister podkreśla, że Czesi od dawna podejmują różne próby - nie zawsze uczciwe - walki z polskimi produktami spożywczymi. Marek Sawicki podkreślił, że nie słyszał o żadnym Czechu, który śmiertelnie zatrułby się polskim jedzeniem, natomiast kilku Polaków umarło po wypiciu czeskiego alkoholu, sprzedawanego nie tylko w Czechach, ale także w Polsce.

W rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową szef resortu zapowiada, że działanie czeskich służb nie pozostanie bez odpowiedzi. Minister poinformuje o sprawie Komisję Europejską. Okazja do bezpośredniego spotkania będzie już 14 i 15 grudnia. Marek Sawicki dodaje, że nie ma obaw co do kontroli polskiej żywności, ale nie można pozwolić, żeby kontrole dotyczy produktów tylko z jednego kraju, ponieważ jest do dyskryminujące.

W czeskiej instrukcji kilkakrotnie podkreśla się - tłustym drukiem - konieczność kontroli wyłącznie polskich wyrobów i surowców. Wymienia się polskie warzywa i owoce, ze szczególnym uwzględnieniem jabłek, mięso, wyroby wędliniarskie, mleko, wszelkiego rodzaju sery, a także ryby oraz przetwory rybne. Instrukcja nie obejmuje żywności z innych państw unijnych.