Elementem resetu polsko-francuskiego jest kompromis w sprawie śmigłowców wielozadaniowych. Polacy zapłacą 80 mln zł za zerwanie kontraktu.

Skarb Państwa zawarł ugodę z koncernem Airbus w sprawie niepodpisanego kilka lat temu kontraktu na zakup śmigłowców H225M Caracal dla Wojska Polskiego. Ugoda została już zatwierdzona sądownie. Wyjściowa kwota, jakiej żądali Francuzi, była kilkukrotnie wyższa. Polski rząd i koncern Airbus ustalili wspólne stanowisko w tej sprawie. Jak wynika z naszych informacji, obie strony zdecydowały się zamknąć spór, a jednocześnie „spoglądają w przyszłość”. Efektem ma być m.in. rozbudowa ośrodka badawczo-rozwojowego Airbusa w Łodzi. Kompromis daje także zielone światło do tego, by „odpowiedzieć na przyszłe potrzeby w dziedzinie śmigłowców w Polsce”. – To cegiełka w budynku o nazwie „relacje polsko-francuskie”, która zamyka gorszy rozdział, by przyszłe relacje rozwijały się bez tego nie - potrzebnego bagażu – komentuje jeden z naszych rozmówców. Ugoda w sprawie caracali jest elementem szerszego resetu z Francją, który dzieje się w kilku sferach jednocześnie.

Obejmuje on m.in. ofertę współpracy wojskowej w Sahelu, ale także coraz cieplejsze rozmowy na temat francuskiego atomu w Polsce. Od pewnego czasu, poprzez zaangażowanie prywatnych firm wojskowych, takich jak Grupa Wagnera, z Mali i Republiki Środkowoafrykańskiej Francuzów wypierają Rosjanie. W ubiegły poniedziałek z inicjatywy Francji i z poparciem Polski wagnerowców objęto sankcjami UE. Władze w Warszawie oferują również wysłanie do Sahelu żołnierzy sił specjalnych. W UE Polska i Francja współpracują również w dziedzinie atomu. Mają wspólnotę interesu, by tzw. taksonomia dotycząca miksu energetycznego w UE obejmowała także atom. Będzie to oznaczało dofinansowanie unijne na energetykę jądro- wą. Przeciw takiemu rozwiązaniu są m.in. Niemcy. Porozumienie w sprawie maszyn produkowanych przez Airbusa było konieczne, ponieważ nie podpisano wynegocjowanego w 2015 r. (jeszcze przez rząd PO-PSL) kontraktu na zakup 50 śmigłowców wielozadaniowych. Oficjalnym powodem był brak porozumienia w kwestii offsetu, czyli zakupu technologii.

Taki jest finał postępowania zakupowego, które rozpoczęło się prawie 10 lat temu. Negocjacje ugody trwały ponad rok. Ze strony rządu prowadził je zespół, któremu prze- wodził wiceminister rozwoju Marek Niedużak. W jego skład wchodzili urzędnicy re- sortu rozwoju i Prokuratorii Generalnej. Wyjściowa pozycja Airbusa była około kilka razy wyższa od ostatecznej sumy ugody. – Długoletni spór sądowy nie służyłby nikomu, a to mogłoby się przeciągnąć nawet o 10 lat – zauważa nasz rozmówca znający kulisy. Po - nadto Polska wiedziała, że bez względu na to, jak długo potrwa spór, to trzeba będzie zapłacić Francuzom zgodnie z zasadą ujemnego interesu umownego – chodzi o to, że strona może dochodzić od- szkodowania, jak umowa nie dojdzie do skutku. Air - bus mógł się domagać kosztów poniesionych w związku z postępowaniem m.in. te - stów śmigłowca w czerwcu 2015 r. czy funkcjonowania przez kilka lat spółki celo- wej przeznaczonej do obsługi tego przetargu. Nasze pytania o stanowisko koncernu w związku z ugodą pozostały w piątek bez odpowiedzi.

Warszawa zdecydowała się na porozumienie najprawdopodobniej na podstawie art. 54a ustawy o finansach publicznych. „Jednostka sektora finansów publicznych może zawrzeć ugodę w sprawie spornej należności cywilno- prawnej w przypadku dokonania oceny, że skutki ugody są (...) korzystniejsze niż prawdopodobny wynik postępowania sądowego albo arbitrażowego”. Zdaniem kilku naszych rozmówców, i tych zaangażowanych w negocjacje przy zakupie, i tych teraz biorących udział w pertraktacjach, kwota jest z polskiego punktu widzenia niewygórowana. Nie zmienia to faktu, że polski podatnik zapłaci 80 mln zł za śmigłowce, których nie kupiliśmy. Jest to kosztowny finał po- stępowania, które rozpoczęło się w 2012 r. na zakup śmigłowców wielozadaniowych. Na początku miało to być 26 sztuk, później 70, wreszcie stanęło na 50. Po przeprowadzeniu testów we wrześniu 2015 r. z Inspektoratu Uzbrojenia Ministerstwa Obrony Narodowej wysłano do ówczesnego ministerstwa gospodarki (później prze - kształconego w Ministerstwo Rozwoju) informację o tym, że warunki dostawy są uzgodnione. Ale zgodnie z wówczas obowiązującym prawem warunkiem koniecznym jej podpisania była umowa offsetowa negocjowana właśnie przez urzędników Ministerstwa Gospodarki. Offset to zakup technologii, za który trzeba zapłacić, często po cenach niezbyt korzystnych dla kupującego.

W październiku 2015 r. od- były się wybory parlamentarne, po których rząd utworzyło Prawo i Sprawiedliwość, premierem została Beata Szydło, a ministrem obrony Antoni Macierewicz. Ten drugi jesz- cze przed objęciem stanowi- ska ministra w wywiadzie dla DGP stwierdził, że „na ten zakup się nie zgodzimy”. Niemniej jednak negocjacje offsetu prowadzono jesz - cze przez prawie rok. Strona polska zakończyła je bez podpisania umowy, a odbyło się to w sposób dość obce- sowy – Francuzi dowiedzieli się o tym kilkadziesiąt minut przed dziennikarzami. – Negocjacje umowy offsetowej zostały zakończone zgodnie z harmonogramem uzgodnionym z kontrahentem – mówił wówczas na antenie TVP Info wiceminister rozwoju Radosław Domagalski- -Łabędzki i dodawał, że nie istnieje powód, na którego podstawie grupa Airbus Helicopters mogłaby się domagać od polskiego rządu odszkodowania. Te słowa padły w reakcji na oświadczenie ówczesne- go prezesa Airbusa Toma Endersa, który stwierdził, że koncern będzie się starał o odszkodowanie.

– Koncern miesiącami był zwodzony przez polski rząd. Airbus naprawdę chciał inwestować w Polsce i chcieliśmy się przyczynić do stworzenia konkurencyjnego przemysłu lotniczego i kosmiczne- go w tym kraju. Jednak rząd polski zatrzasnął nam drzwi przed nosem – mówił Niemiec. Kilka dni później planowaną w Warszawie wizytę odwołał ówczesny prezydent Francji François Hollande. Teraz nasi rozmówcy z rządu sugerują, że obecna ugoda to element szerszej układanki i zmiany relacji polsko- francuskich. – Prezydent rozmawiał w sprawie atomu, a premier o śmigłowcach – mówi jeden z nich. Jednak lista interesów z Francją jest znacznie dłuższa. – Nie tylko my, lecz także cała Eu - ropa Środkowo-Wschodnia mówi jednym głosem z Francją w sprawie umieszczenia w taksonomii atomu i gazu. Nawet u nas w tej kwestii nasze stanowisko jest ponad - partyjne – podkreśla jeden z członków rządu.

Chodzi o to, by w ramach negocjacji klimatycznych Bruksela nie utraciła możliwości inwestowania w atom czy gaz jako części miksu energetycznego. W tej chwili w UE toczy się na ten temat gorą- cy spór, w którym po jednej stronie jest Francja z naszą częścią Europy, po drugiej Niemcy, które od atomu od- chodzą. Podział było widać na ostatniej Radzie Europejskiej. Francuzi są kusze - ni przez Polskę ofertą udziału w atomowym torcie. Bowiem wygrana walka o umieszczenie w taksonomii atomu ma umożliwić rozbudowę w Polsce energetyki jądrowej. Do- wód na francuskie aspiracje w tej sprawie to fakt, że latem swoje biuro w Warszawie otworzył eksportujący technologie atomowe francuski EDF. Choć wcześniej wydawało się, że głównymi beneficjentami będą Amerykanie, to nasi rozmówcy z rządu przekonują, że możliwa jest dywersyfikacja dostawców. Oprócz Francuzów i Amerykanów poważnym graczem mogą także się okazać Koreańczycy. Rząd ma przy okazji nadzieję, że Francuzi pomogą nam załagodzić konflikt z Brukselą w sprawie prawo- rządności. Bo od stycznia to ten kraj przejmuje przewodnictwo w UE.