Utrzymanie dotychczasowego stanu zatrudnienia to priorytet, ale w niektórych firmach mówi się o tworzeniu nowych miejsc, są pracodawcy planujący podwyżki płac.

Pracodawcy w większości uzależniają swoje plany od rozwoju sytuacji – tempa odmrażania gospodarki i szybkości odbicia w wyniku akcji szczepień. Część otwarcie deklaruje, że podwyższy płace pracownikom bądź zatrudni kolejnych. Powody są różne. Jedni przyznają, że pandemia nie miała na nich tak silnego wpływu, by myśleć o oszczędnościach, inni, dotknięci lockdownem, musieli zmienić strukturę kadr.
Dotyczy to przede wszystkim tych, którzy musieli przenieść się do sieci, np. sprzedawców odzieży. – Wraz z dalszą transformacją cyfrową Grupy CCC będziemy zwiększać zatrudnienie. Głównie dotyczy to specjalistów od analityki danych, e-commerce, IT, logistyki czy marketingu. Obecnie mamy otwartych kilkadziesiąt rekrutacji. Zależy nam również na pozyskaniu młodych talentów z rynku – mówi Daria Sulgostowska, rzeczniczka CCC. Podobne plany ma LPP. – Nie planujemy redukcji zatrudnienia, wręcz przeciwnie. Biorąc pod uwagę coraz większą rolę omnichannel w LPP, a tym samym rosnące znaczenie działów IT, analitycznych czy data science w strukturach naszej firmy – tworzymy nowe etaty i planujemy zatrudniać nowych pracowników. Przewidujemy również kilkuprocentowe podwyżki płac – twierdzi Magdalena Kopaczewska, kierownik ds. relacji inwestorskich w LPP.
W przemyśle zatrudniać będą ci, którzy mają już rozpoczęte duże projekty bądź wcześniej zdecydowali o zwiększeniu mocy produkcyjnych. – Mostostal Płock zawarł kontrakty, które w perspektywie najbliższych dwóch lat wpłyną na utrzymanie, a nawet niewielki wzrost zatrudnienia. Nie przewidujemy redukcji liczby pracowników, zarówno fizycznych, jak i inżynierów – mówi Jacek Szymanek, prezes zarządu Mostostalu Płock. Jak dodaje, firma co do zasady chce utrzymać dotychczasowe płace, choć nie wyklucza wzrostu wynagrodzeń w uzasadnionych przypadkach.
W branży motoryzacyjnej można się spodziewać, że zatrudnienie będzie zwiększał Fiat w związku z wdrażaniem produkcji nowych modeli, z kolei Daimler poinformował, że podwyżki obejmą wszystkich pracowników.
– W związku z pandemią nie została zwolniona ani jedna osoba; to czas, kiedy poczucie bezpieczeństwa jest wyjątkowo ważne dla ludzi. Proces rekrutacji nie ustaje, jest na stałym poziomie. Nasze działy HR mają ręce pełne pracy – mówi Katarzyna Czachowska, koordynator biura prezesa w TZMO, który jest producentem i dostawcą produktów higienicznych i kosmetycznych. Jak dodaje, wynagrodzenia zmieniają się wraz z inflacją.
Niekiedy zdarza się, że firmy jednocześnie redukują zatrudnienie i planują podwyżki dla tych, którzy zostali na pokładzie. Tak jest w przypadku Orange. Firma kontynuuje program dobrowolnych odejść z poprzedniego roku – łącznie ma z niego skorzystać do 920 osób. Jednakże zapowiedziano podwyżki, na które ma zostać przeznaczone 3,5 proc. z puli na wynagrodzenia. Będą jednak przyznawane indywidualnie.
Spółki Skarbu Państwa – m.in. KGHM, Grupa Azoty czy Orlen – deklarują, że utrzymają dotychczasowe zatrudnienie. W tym ostatnim toczą się właśnie rozmowy ze związkami w sprawie poziomu wynagrodzeń. „Uwzględniają m.in. trudną sytuację gospodarczą, niepewność związaną z COVID-19 oraz analizy rynku, na którym funkcjonujemy” – informuje biuro prasowe spółki.
O zwolnieniach nie mówi też Tauron. „Determinantą są tu zarówno przygotowywane plany w zakresie transformacji całego sektora energetycznego, jak i aktualna sytuacja związana z pandemią COVID-19” – informuje biuro prasowe. W spółce od poniedziałku działa jednak pogotowie strajkowe obejmujące całą grupę i sprzeciwiające się wydzieleniu aktywów węglowych spółki.
Według badania Grant Thornton prawie 40 proc. średnich i dużych przedsiębiorstw chce dać pracownikom podwyżki w 2021 r. To oznacza, że chętnych jest dwa razy więcej niż rok wcześniej. Jednocześnie, według raportu, obniżkę płac deklaruje sześć i pół raza mniej firm. Z kolei grudniowy raport Randstad wskazuje, że w większości przypadków wynagrodzenia pozostaną bez zmian – to deklaracja ponad 75 proc. przedsiębiorców. 16 proc. planuje podwyżki, a obniżki wynagrodzeń zaledwie 3 proc.
– Są firmy, które będą podwyższać wynagrodzenia, bo pandemia nie zakończyła rywalizacji o talenty. A to właśnie podwyżki są bodźcem do przyjścia nowych bądź utrzymania na pokładzie zdolnych osób – ocenia Monika Fedorczuk, ekspert ds. rynku pracy w Konfederacji Lewiatan. Jak dodaje, dotyczy to dużych firm, które nieźle znoszą lockdown – chodzi m.in. o sektor informatyczny, e-commerce, część branży farmaceutycznej czy przemysł produkcyjny, który nie miał problemów z łańcuchami dostaw. – Te przedsiębiorstwa, których nie obejmują obecne obostrzenia, miały czas, by poprawić swoją sytuację – tłumaczy.